Silas
Rozpakowywałem się w milczeniu, walcząc z coraz silniejszym uczuciem niechęci. Wyciągałem rzeczy z walizki, a każdy kolejny przedmiot wydawał się cięższy niż poprzedni. Nie chciałem tu być, bo ten pokój i ściany w nim, wydawały się takie obce. Ciemne zasłony nadawały pomieszczeniu surowy, prawie grobowy klimat. Zacząłem je odsuwać, pozwalając chłodnemu światłu przeniknąć do wnętrza, ale zamiast ulgi, ujrzałem przed sobą tylko posępny krajobraz.
Las. Ciągnący się bez końca, zimowy, oszroniony, jakby zamrożony w czasie. Gałęzie drzew uginały się pod ciężarem śniegu, przypominając opuszczone, martwe szkieletory. Internat otoczony był przez to puste, ciche nic. Westchnąłem, opierając się o parapet, próbując wyciszyć ten zgrzytający we mnie niepokój.
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne trzaśnięcie drzwi. Odwróciłem się gwałtownie, widząc, jak do środka wbiegł jakiś chłopak. Był bez koszulki, mimo tego, że za oknem szalała zima. Na moment stanąłem jak wryty, bo jego wygląd nie pasował do tej scenerii. Rudy, z chaotycznie rozwichrzonymi włosami, a jego piwne oczy jarzyły się iskrą szaleństwa.
Zatrzymał się na środku pokoju, oddychając ciężko, jakby właśnie przebiegł maraton.
Patrzyłem na niego, zdezorientowany. Moje pierwsze myśli krążyły wokół pytania, czy ktoś pomylił pokoje. Spojrzałem na drzwi, chcąc upewnić się, czy nie pomyliłem numeru.
Rzucił na mnie spojrzenie, jego usta uformowały szeroki uśmiech.
– Nieźle się rozgościłeś. – Zerknął na moje rzeczy porozrzucane na łóżku, jakby wszystko tu należało do niego. Nie było w nim ani krzty zawahania.
Zmarszczyłem brwi, odwracając się od okna.
– Pomyliłeś pokoje?
– Pomyliłem? – Przeciągnął słowo, jego spojrzenie ślizgało się po moim łóżku. – Nie sądzę. Jestem twoim współlokatorem.
Super, wychodzi na to, że będę musiał dzielić pokój z jakimś niezrównoważonym psychicznie chłopem... Zmrużyłem oczy, patrząc na niego. Bez koszulki w taką zimę? Zdecydowanie coś tu nie grało.
– Nie jest ci zimno? – zapytałem, nie kryjąc zdziwienia.
Parsknął śmiechem, jakby to była najbardziej absurdalna rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszał. Wzruszył ramionami i rzucił się na swoje łóżko, z którego jeszcze nie zdjął plastikowej folii. Hałas odbił się echem w ciasnym pomieszczeniu.
– Zimno? Mnie nic nie rusza. Przyzwyczaisz się.
Odbił się na materacu, jakby testował jego wytrzymałość, a ja przez chwilę czułem, jakby to miejsce stało się jeszcze bardziej obce.
– Jestem Grey – dodał, nie odrywając wzroku od sufitu. – A ty?
– Silas.
Cała ta sytuacja wydawała się nierealna. Typ zachowywał się, jakby znał to miejsce od lat, podczas gdy ja wciąż nie potrafiłem się w nim odnaleźć.
– Silas, hm? – powtórzył, przeciągając sylaby, jakby testował moje imię na swoim języku. – Brzmi dość poważnie. – Przewrócił się na bok, podpierając głowę ręką, by na mnie spojrzeć. – Jesteś jednym z tych grzecznych chłopców, prawda?
Nie odpowiedziałem. Zamiast tego podniosłem torbę i zacząłem wyciągać kolejne rzeczy, próbując zająć ręce czymkolwiek, byle nie angażować się w tę dziwną rozmowę. Grey, jak się spodziewałem, nie zamierzał jednak milczeć.

CZYTASZ
Snowy Nights
Mystery / Thriller| TYMCZASOWO ZAWIESZONE | „ɴɪᴇ ᴜꜰᴀᴊ ᴛᴇᴍᴜ, ᴄᴏ ᴡɪᴅᴢɪꜱᴢ, ʙᴏ ʀᴢᴇᴄᴢʏᴡɪꜱᴛᴏꜱ́ᴄ́ ᴘᴏᴛʀᴀꜰɪ ʙʏᴄ́ ᴍʏʟᴀ̨ᴄᴀ. ɴɪᴇ ᴜꜰᴀᴊ ᴛᴇᴍᴜ, ᴄᴏ ᴜꜱᴌʏꜱᴢʏꜱᴢ, ʙᴏ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴅᴢ́ᴡɪᴇ̨ᴋ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ʙʏᴄ́ ᴇᴄʜᴇᴍ ᴋᴌᴀᴍꜱᴛᴡᴀ. ɴɪᴇ ᴜꜰᴀᴊ ᴛᴇᴍᴜ, ᴄᴏ ᴅᴏᴛʏᴋᴀꜱᴢ, ʙᴏ ɴɪᴇᴋᴛᴏ́ʀᴇ ᴛᴀᴊᴇᴍɴɪᴄᴇ ꜱᴀ̨ ᴢʙʏᴛ ᴄɪᴇ̨ᴢ̇ᴋɪᴇ, ʙʏ ᴊᴇ ᴜɴ...