Matty Cash i Nicola Zalewski – dwaj młodzi, utalentowani piłkarze o polskich korzeniach, choć z odmiennych piłkarskich środowisk, szybko zbliżyli się do siebie. Ich drogi zeszły się w kadrze, gdzie z miejsca złapali wspólny język i pozytywny vibe. Choć ich kariery przebiegały inaczej, różnice nigdy nie stanowiły dla nich przeszkody. W internecie często widywano ich razem na wywiadach, a fani komentowali ich dobrą energię i chemię na boisku. Wydawało się, że znaleźli wspólny rytm, aż do czasu.Pierwszy cios dla tej przyjaźni przyszedł niespodziewanie po barażach na Euro, gdy Matty doznał bolesnej kontuzji. Wciąż nie mogli się widywać na żywo, ale trzymali kontakt przez telefon, do późnych godzin nocnych. To były czasy rozmów pełnych energii i motywacji. Nicola opowiadał o Romie, o codziennym treningu i o kulisach drużyny, gdzie zdarzało mu się siedzieć na ławce, choć – jak mówił – nie narzekał. Po meczach Euro dzwonił, by przekazać Cashowi, jak bardzo ceni sobie jego wsparcie.
Kiedy jednak sezon ruszył na nowo, kontakt powoli zaczął się osłabiać. Na początku Matty nie zwracał na to uwagi. Sam dobrze wiedział, jak wyczerpujący potrafi być piłkarski kalendarz. Przecież i on, i Nico mieli rozgrywki ligowe, reprezentacyjne, a do tego treningi. Jednak coś zaczęło się zmieniać. Rozgrywki Ligi Narodów przyniosły dla Zalewskiego pierwszy blask. W meczu zdobył gola, a zadowolenie dało się wyczuć w jego wiadomościach. Przez pół nocy wymieniali SMS-y, a temat meczu przewijał się do upadłego.
Kolejne sytuacje przyniosły jednak coraz większe zawirowania. Dla Matty’ego kontuzja stawała się codziennym zmaganiem, a Nicola? Zaczęły się pojawiać problemy w klubie. Odrzucił ofertę transferu do Galatasaray, co nie spodobało się działaczom AS Romy. Z dnia na dzień został odsunięty od składu i stał się kimś w rodzaju „persona non grata”. Pięć meczów spędził poza kadrą, z przymusu obserwując grę. To był moment, gdy ich rozmowy znów się urwały. Matty wiedział, że Nico walczy o swoje miejsce, że sytuacja jest dla niego stresująca, więc nie chciał go dodatkowo obciążać.
Dopiero zmiana trenera przyniosła dla Nicoli chwilę wytchnienia. Nowy szkoleniowiec, Ivan Jurić, przywrócił go do składu i dał mu szansę w meczu przeciw Monzie. Tego samego dnia Cash wrócił do gry i zmierzył się z Manchesterem United, choć zremisowali. Wydawało się, że wszystko powoli wraca do normy. Znów wymienili parę zdań, choć dla Matty’ego było jasne, że relacja nie jest już taka sama. Brakowało tej spontaniczności, wspólnego żartu i luzu, który zawsze sprawiał, że rozmawiali bez końca.
Liga Narodów. Mecz z Portugalią, który okazał się porażką, a potem spotkanie z Chorwacją. Matty czekał na nie w napięciu, widząc, że Nico zaczyna odzyskiwać formę. Oglądał go, licząc na udany występ, i Zalewski nie zawiódł. Grał z pasją, wręcz ratował drużynę, pokazując, na co go stać. Matty wiedział, że to było coś, co jego przyjacielowi było potrzebne, ale sam czuł coraz większy dystans. Choć ich drogi nieustannie się krzyżowały, każde zawirowanie dodatkowo podważało tę znajomość.
Nadeszła chwila, gdy wszystko się zmieniło. Mecz Interu. Po raz drugi wystąpił w podstawowym składzie, ale zszedł z boiska w 72. minucie. Kibice wygwizdali go za błąd, obwiniając za utratę bramki. Stracił piłkę, Davide Frattesi przejął ją i szybko podał do Lautaro Martineza, który zakończył akcję. To był moment ciszy. Po tym spotkaniu już nie rozmawiali.
Matty, choć nie widział tego meczu na żywo, oglądał powtórki z mieszanymi uczuciami. Dostrzegał niepewność w ruchach Nicoli, piłka odskakiwała mu jakby z każdą sekundą stawał się coraz bardziej zagubiony, blokowany przez coś niewidzialnego. Znał to uczucie aż za dobrze – jak kiedyś presja i nieudane zagrania przytłaczały jego własną grę. Przewijając nagłówki, widział te słowa: „Rozczarowanie na skrzydle!” albo „Zalewski znów w słabej formie”. Rozumiał ciężar tych słów, które ciążyły jak kamień na duszy każdego piłkarza.
Może nie był to jeszcze koniec ich znajomości, ale Matty Cash czuł, że znalazł się na granicy czegoś, co jeszcze niedawno było dla niego ważne i żywe, a teraz ledwie tliło się gdzieś w tle. Kiedyś każde powiadomienie na telefonie dawało nadzieję, że to wiadomość od Nico, ale teraz coraz częściej pozostawały one bez odpowiedzi. Nicola odpisywał z dużym opóźnieniem albo jedynie zostawiał wiadomości na „przeczytanych”. Czasem nawet oddzwaniał, ale to było tylko symboliczne – po długim czasie, z chłodnym tonem, jakby już nic ich nie łączyło.
Matty próbował sobie z tym radzić na różne sposoby. Starał się odciągnąć myśli, skupić się na treningach, na odbudowie swojej formy, ale w głębi duszy wiedział, że nie potrafi tak łatwo odpuścić. Każdy kontakt z Nico, nawet ten minimalny, budził w nim uczucia, których nie rozumiał. Co więcej, zaczynał się dziwić sobie samemu. W końcu, co takiego w tym było? Dwóch chłopaków, z dwóch różnych światów, dwie ścieżki kariery… a mimo to Nico potrafił sprawić, że Cash nie mógł przestać o nim myśleć. Było to coś silniejszego – coś głębszego, bardziej skomplikowanego.
Próbował zagłuszyć te myśli, usprawiedliwiać się. Powtarzał sobie, że to normalne, że Nico przechodzi przez trudny czas, że presja związana z grą w tak dużym klubie jak Roma odbija się na nim mocno. Wiedział, że Zalewski przeżywa coś, czego sam może nie do końca rozumiał, ale czy to tłumaczyło, dlaczego ich przyjaźń rozmywała się w taki sposób? Co chwilę zastanawiał się, czy przypadkiem nie powiedział czegoś nie tak, nie zrobił czegoś, co mogło Nico zranić.
Wieczorami Cash próbował odciągnąć uwagę, analizując swoje własne mecze, zagłębiając się w taktykę, wracając myślami do boiska. Ilekroć jednak jego telefon leżał cicho przez dłuższy czas, myśli wracały do Nicoli. Każda długa chwila ciszy tylko bardziej nakręcała niepewność. Gdy już w końcu udało im się nawiązać kontakt, Cash czuł się dziwnie wycofany, jakby próbował udawać przed samym sobą, że to tylko rozmowa, tylko jeden z wielu kontaktów w telefonie. Jednak coś w nim nie pozwalało zapomnieć.
Któregoś wieczoru, gdy cisza w końcu stała się nie do zniesienia, Cash napisał prostą wiadomość. Długo się zastanawiał, czy w ogóle ją wysłać, ale w końcu palce same napisały te słowa:
„Nico, co się z nami dzieje?”
Odpowiedzi nie było przez długie godziny, a Cash leżał na łóżku z telefonem w dłoni, wpatrując się w ekran. Próbował zasnąć, ale myśli nie dawały mu spokoju.
~~~~
Okładkę wkrótce zrobię. Pierwszy rozdział taki se ale mam nadzieję że tego dalej nie rozjebie XD.
Pozdrawiam
CZYTASZ
| Cisza po gwizdku | Cash X Zalewski | (Wolno Pisane)
FanfictionZawirowania w klubie odbijają mocne piętno na Zalewskim. Cash się o niego martwi, lecz drugi zdaje się tego nie zauważyć. Do czasu.