Nie śpieszyło mi się z powrotem do domu. I tak wiedziałam, że miałam przechlapane i nieważne, o której bym nie wróciła, to i tak by mnie nie ominęła kolejna pogawędka od ojca i posyłanie niezrozumiałych spojrzeń, które kierowała w moją stronę mama. Naszą relacją trudno było opisać, ponieważ wiedziałam, że mnie kochała, ale czasem miałam wrażenie, że byłam dla niej niewidzialna. Unikała, gdy chciałam się z nią skonfrontować i wymijająco odpowiadała na zadawane przeze mnie pytania. Potrafiła się zachowywać jak duch, i wciąż jej nie rozgryzłam, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej.
Kiedyś podejrzewałam, że chodziło tutaj o mojego ojca, ponieważ moi rodzice mało spędzali ze sobą czasu. Gołym okiem było widać, że nie darzyli siebie tymi sami, mocnymi uczuciami, co kilkanaście lat wcześniej. A widząc jak moi rodzice są ze sobą, żeby po prostu być, to wolałam, aby prędzej się rozwiedli, niż pokazywali własnej córce, że miłość pomiędzy dwojgiem ludzi nie istnieję. Zwłaszcza, że spożywanie posiłków w trójkę przy jednym stole było krępujące i pośpieszne.
Chciałabym coś z tym zrobić, tylko nie wiedziałam co. Zmuszenie ich, aby mi opowiedzieli mogło być dobrym posunięciem, z tym, że nigdy się jeszcze za to nie zabrałam. Obawiałam się, jak mogliby zareagować, dlatego na ten moment siedziałam cicho i po prostu obserwowałam.
Gdy odstawiłam buty i kurtkę na korytarzu, i swobodnym krokiem zmierzałam ku salonowi, spodziewałam się jaki widok zastanę na kanapie. Bowiem kiedy mojego tatę wytrąca się z równowagi – co ostatnimi czasy zdarzało się tylko mnie – jego stałą rutyną stało się upijanie butelki mocnego alkoholu. Robił to tylko dlatego, żeby ostatecznie nie wybuchnąć, bo tak się składało, że na niego trunki wpływały dobrze. Jakkolwiek źle to nie brzmi.
Dlatego gdy zobaczyłam, że pijane przez niego whisky jest na wykończeniu, stałam się spokojniejsza. Odetchnęłam z ulgą i przysiadłam na fotelu, niedaleko taty. Ten posłał mi swój zamglony i rozkojarzony wzrok, a następnie oparł się wygodniej na sofie i głośno odetchnął.
– Byłaś z tym chłopakiem, prawda?
Jednym z talentów Foresta Langstona było odczytywanie ludzi jak z otwartej księgi. Nic się przed nim nie ukryję, choćbym nie wiadomo jak bardzo się starała.
– Byłam – odparłam z mocną chrypą wywołaną ciągłymi łzami, jakimi zalewałam się w trakcie powrotu do domu.
Odkaszlnęłam lekko.
– Czyli nasza wczorajsza rozmowa nie przetłumaczyła ci tego, że ten chłopak jest niebezpieczny – nie pytał, on bezapelacyjnie stwierdził. – Znowu mnie okłamałaś.
Nijak na to odpowiedziałam. Po prostu zostawiłam tą kwestię w ciszy, czekając na dalsze reprymendy.
– Poprzednimi razy przymykałem oko na twoje wielokrotnie powtarzające się bunty, lecz w tym przypadku nie mogę puścić ci tego płazem, Braelyn – baryton ojca zmarkotniał. Oparł łokcie na swoich udach i zawiesił głowę do dołu. – Zważając na to, że na wolności grasuję morderca.
Kolejno przytakiwałam jego słowom, chcąc jak najprędzej ulotnić się na górę. Rozumiałam dlaczego to wszystko mówił i jaki miał w tym konkretny cel. Aczkolwiek niepotrzebnie tata się wysilał, bo po dzisiejszym spotkaniu z Winstonem, nie wiedziałam, czy chłopak kiedykolwiek się do mnie odezwie. Potraktowałam go nie najlepiej, gdy on chciał dla mnie dobrze. Zrozumiem jeśli będzie chciał się trzymać, jak najdalej ode mnie, natomiast z drugiej strony wolałam, żeby tego nie robił.
Zwłaszcza, że sama chcę odkryć kto zabił Flynna, a Winston za pewne chcę tego mocniej ode mnie. Musiałam mu pomóc.
– Mam oczy dookoła głowy, tato. Jestem przecież zawsze ostrożna, i ty o tym wiesz – rzekłam najbardziej spokojnym tonem, jaki mógł teraz przeze mnie przejść. Starałam się tym załagodzić sytuacje i przekazać ojcu, że nie musi się, aż tak o mnie zamartwiać. Ten jednak, ku mojemu niezaskoczeniu, wpadł w jeszcze większą nadopiekuńczość, co dowodem były następujące słowa:
CZYTASZ
Who's The Murder?
Mystery / ThrillerMałe miasteczko Montpelier słynęło z pięknych krajobrazów, spokojnych ulic i mieszkańców, którzy nigdy nie zaznali zła. Dla nich to pojęcie było nieznane, a doświadczenie jakiego zaczęli nabierać tego jednego dnia, już na zawsze miało wymazać z ich...