Pracownia Cudów

40 10 9
                                    

Słońce zalśniło już, wdarło się przez okno. Zasnęły smutki, odbiegł strach. Do pokoju wnet wpadły promienie radości, do życia mojego wpadł wreszcie dobry znak.

Wyobrażałam sobie tę chwilę od dawna, jak stanę w progu miejsca, z którego całe, czarne niczym burza umeblowanie zniknie, zastąpione jasnym jak blask żywego serca brązem.

Od lat wielu marzyłam o tym, śniłam, a co dało mi poznać, że było to marzenie, dały mi znać o tym własne łzy, które czułam, gdy spojrzałam na te łagodne, drzewne barwy miejsca, które już niedawno miało stać się miejscem licznych wyobrażeń, fantazji i sztuki.

Cały, ale to cały pokój stać się miał odrębnym światem, portalem do spokoju, a mimo tego nie będąc poukładane. Miał panować chaos, artystyczny nieład, który zmiatany pod dywan przez te wszystkie lata, miał wreszcie ujrzeć światło dzienne.

Zaś ściany... Ach, ściany. Oliwne, niczym z drzewa najbardziej leczniczego gatunku, dziką jak dżungla, ale jednocześnie jasną, łagodną zielenią. Nie przyjdzie mi już siedzieć w czterech ścianach, zaś jednak powiedzieć dumnie będę móc, że w pracowni cudów.

Pracownia cudów... Dziecinne, mówisz? A jednak pasuje idealnie. Mówi, wręcz przemawia, że człowiek, mimo życiowych niepowodzeń i trosk, ma prawo, i posiada, każdy z nas, marzenia. Potrzebuje tylko miejsca, aby je tkać.

I właśnie tutaj, miejsce sam na sam ze mną, jednak, żeby dać biednemu pokojowi spokój od nieokiełznanej mej, niemalże dziwacznej natury, pozwolę sobie zapraszać każdego, kto prawdziwie będzie chciał zaznać tego miejsca.

Posiadawszy dwa ogrzewacze, równie w przenośni, jak i naprawdę, zaproszę mile widzianych panów, pań oraz ludzi, gdyż nie w mojej naturze leży pominięcie kogokolwiek.

A wtedy, spełnię moje drugie marzenie — założę kolekcję herbat, i pojemnikiem estetycznie, kolorem do barw, zapachem do smaków, poczęstuję gości. A do każdej zaś mikstury, dodam cząstkę siebie. Jednakże niech to Was nie zniechęca, pragnę uspokoić, że części mego ciała dodawać tam nie będę.

Mały szept, nuta, albo króciutka poezja — tak, dokładnie tak będzie wyglądać trunek. Niech będzie to dla wszystkich zaproszenie, poczucie komfortu w odpowiednim miejscu, przy odpowiedniej osobie.

Zaś wieczorami, gdzie obecność duszy ludzkiej nie będzie mi doskwierać, włączywszy lampę, oświetlę sobie drogę po czystej jak niezawitały jeszcze śnieg kartce, zaczynając rozpisywać uwięzione dotąd myśli.

,,Czy aby napewno mile jestem widziana, jak za parę lat będę być witana, jak naprawdę długo dusza ludzka żyje" — wszystko to, i inne, znajdzie się na mej prywatnej scenie.

Jednakże są to pytania, na które nie ma odpowiedzi, bo opinię o Tobie zeznawać mogą inni, zaś prawdziwej prawdy szukać trzeba całymi dekadami.

Rozlany już tusz na kartce, w głowie dusza się cieszy, na twarzy uśmiech widnieje, że z głowy wszystkie wreszcie dzieje, wyszły znów na czystą kartkę.

Kartka zaś jak nasze życie, czysta, biała, wręcz szczęśliwa. Zaś tusz czarny, prowadzony prosto, jest naszą historią życia. Tkamy ją niemal codziennie, spójrz, robimy to i teraz, jednak to nasze czyny decydują, czy z linijki tusz się nie stoczy zaraz.

Zamiast siedzieć tak w niewygody, przejdźmy do innej kwestii. W pokoju młodym zabraknąć nie może, najważniejszej w tym życiu sugestii. Toż to jednak nie telewizja, choć raczę przyznać, że wisi na ścianie, to również nie konsola, która i tak jest schowana w szafie. Dzisiaj i nie lekcje, podręczniki z teoriami. Prawdziwe szczęście trzymam tutaj, w regałach z książkami.

Raczcie spojrzeć, czy widzicie, jak się żyje tak jak w niebie. Jednak, żeby częścią tego zostać, aby znaleźć spokój, odpowiednie miejsce, dąrzyć trzeba wytrwale; odnaleźć samego siebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Shoty Dziwne i DziwniejszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz