3 miesiące wcześniej
Przez 9 miesięcy udawało mi się zdobywać pożywienie kradnąc resztki z różnych knajp czy po prostu z zaplecza jakiegoś marketu, zdarzało się również że wykorzystywałam Ainsley do zdobycia ciuchów na ocieplenie zimnych wieczorów.
Codziennie walczyłam byśmy nie umarły z głodu czy z zimna.
Raz na jakiś czas udawało mi się przekonać jakąś staruszkę z miękkim sercem by dała nam spać w piwnicy zamieszkanego przez nią bloku. Tym razem po prostu się wkradłam korzystając z uchylonych drzwi na kod.
Panią sprzątającą ten blok powinnam całować po stopach.
Fuj.
Od razu zeszłam do piwnicy. Był też tam podziemny parking, kiedy Lei bardzo się nudziło wchodziłyśmy tam bawiąc się w berka albo chowanego.
-Mamy coś jeszcze do jedzenia?- zapytała dziesięciolatka.
Podałam jej batonika, po czym wstałam otrzepując dziurawe spodnie.
-Rozejrzę się dobrze?- nie czekając na zgodę poszłam w nieznanym mi kierunku. Wiedziałam gdzie są drzwi wyjściowe czy te prowadzące na parking jednak nie zdążyłam przez te kilka godzin sprawdzić czy któraś z piwnic jest otwarta.
Ludzie często trzymali tam konfitury, jedzenie czy koce.
Z pośród 13 piwnic, jedna była otwarta niestety stał tam tylko rower. Mógłby się nam przydać dlatego wyprowadziłam go i postawiłam przy ścianie blisko wejścia na parking.
Wracając wgapiałam się w podłogę dlatego nie zauważyłam tego co się działo na naszym chwilowym miejscu przebywania.
-Jesteś tu sama dziewczynko?- zapytał jakiś oblech. Po głosie mogłam stwierdzić że był po 50.
Skrzywiłam się przyśpieszając kroku.
-Ze mną proszę pana.
Uśmiechnęłam się naiwnie, w oka mgnieniu zbierałam z podłogi koc który dostałam od takiej jednej babeczki która wzięła nas na kilka nocy. Ainsley przybliżyła się do mnie chowając się za moimi plecami.
-Już się zbieramy, przepraszamy za kłopot.- patrząc mu w oczy widziałam tylko chore podniecenie. Musiałyśmy uciekać.
-Ależ nie ma sprawy, możecie tu zostać.- zaczął poprawiając spodnie, żółć podeszła mi do gardła.- Pod jednym warunkiem, ta młoda mi obciągnie.
Zamarłam.
Co za zboczony staruch.
Pierdolony pedofil.
Zasłoniłam siostrę swoim ciałem jeszcze bardziej, co zbok wziął za jasny znak. Przewrócił oczami podchodząc bliżej. Nie wiedziałam co mam zrobić, strach zawładnął moimi kończynami wbijając je w ziemie.
Nie mogłam się ruszyć.
-Nie ma mowy.- mój głos zadrżał.
-Wolisz ty?- był tak blisko że z łatwością przejechał dłonią po moim ramieniu.
W głowie huczało mi jedno zdanie „Obroń siostrę". Stałam sparaliżowana aż adrenalina pomieszana ze strachem o siostrę, kazała mi odepchnąć tego zboczeńca.
Popchnęłam go tak mocno że poleciał kilka kroków do tyłu, uderzając w ścianę.
-Uciekaj na parking.- szepnęłam w stronę Ainsley. Nie myśląc za wiele ta pognała ile sił w nogach w wyznaczone miejsce.