Usłyszałem dźwięk budzika. Od razu wstałem i go wyłączyłem. W końcu i tak nie zmrużyłem ani oka tej nocy. Wziąłem telefon do ręki. Zacząłem przeglądać social-media. Potem poszedłem do łazienki, a następnie przejrzałem się w lustrze.
Drobne, ale liczne blizny na twarzy oraz rany, podkrążone oczy, popękane usta, a także zniszczone, niechlujne włosy.
- Jak zwykle, okropny - stwierdziłem patrząc na swoje odbicie. Przemyłem twarz wodą i uśmiechnąłem się sztucznie do siebie. - To będzie kolejny męczący dzień!
-----
Przebrałem się i wyszedłem z domu. Skierowałem się na przystanek. Po drodze zdążyłem wejść w kałużę, przez co przemoczyłem sobie buty, również wpadłem na kogoś nie zbyt miłego. Miał on rude, dość długie jak na chłopaka włosy. Błękitne oczy oraz dziwny kapelusz z czerwoną wstążką, który wyglądał jak z jakiegoś kryminału.- Uważaj, jak leziesz idioto! - powiedział rudowłosy.
- Kto tu jest idiotą?! To ty na mnie wpadłeś kurduplu! - krzyknąłem wkurzony.
- Nie jestem mały! - stwierdził, przez co podszedłem bliżej, udowadniając, że mam rację. Chłopak był ode mnie niższy o jakieś 15 cm. Jego twarz się zaczerwieniła, przez co spuścił wzrok na swoje buty, a następnie uciekł.
- Pff, co za leszcz - pomyślałem w chwili, gdy przyjechał mój autobus.
-----
Wpadłem do klasy równo z dzwonkiem. Sukces, że się nie spóźniłem, co zdarza mi się dosyć często. Usiadłem w ostatniej ławce przy oknie. Położyłem głowę na ławce i czekałem na nauczyciela, w między czasie udając, że nie słyszę osób przede mną, które szeptały coś na mój temat. Było to bolesne, ale zaczynałem się przyzwyczajać, chodź minęło ponad pół roku, od kiedy trafiłem do tej klasy.W klasie zapadła cisza i wszedł nauczyciel, ale co mnie zdziwiło, nie był sam. Obok niego stał rudzielec z rana. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały od razu na jego twarzy pojawił się grymas, a ja po prostu odwróciłem wzrok.
- Przedstaw się proszę - powiedział nauczyciel, a za razem wychowawca klasy.
- Jestem Chuuya Nakahara. Mam 16 lat i tak jak wy nie cierpię szkoły - powiedział z wyraźnie wymalowanym zadowoleniem na twarzy. W danej chwili przypominał mi kota mojej sąsiadki. Uznałem to za śmieszne, przez co się zdezorientowałem i z hukiem upadłem na podłogę. Wszyscy zaczęli się śmiać, co było dość żenujące. Kapelusznik jako jedyny tego nie robił, tylko stał z chytrym uśmieszkiem, co sprawiło, że się ponownie zirytowałem.
- Kretyn - pomyślałem i usiadłem z powrotem na swoim miejscu, a nauczyciel posadził Nakaharę w ławce obok mnie. Cieszyłem się, że przynajmniej mamy pojedyńcze ławki, ale i tak nie byłem z tego powodu do końca zadowolony.
-----
5 minut, właśnie tyle zostało do końca lekcji i ponownego bycia wolnym.- Za długo - pomyślałem rozpaczliwie. Odwróciłem się od okna, spojrzałem pierw na nauczycielkę, która tlumaczyła, sam nie wiem co, a następnie w prawo. Jednakże szybko tego pożałowałem, mój wzrok spotkał się z tym Chuuyi. Poczułem się zawstydzony.
- Ile on tak mi się przygląda? Mam coś na twarzy? - od razu spojrzałem na swoje nieznośne odbicie w szybce telefonu. - Nie, nic nie mam, więc dlaczego?
- Dazai! Dazai Osamu! - krzyczała nauczycielka wyraźnie niezadowolona.
- Tak?
- No wreszcie, ile mam ciebie wołać. Trzeba spać w nocy, a nie na lekcjach.
- Łatwo powiedzieć, trudno zrobić - pomyślałem.
W pewnej chwili usłyszałem czyjś zduszony śmiech. Spojrzałem na rudowłosego, który najwyraźniej nie mógł się powstrzymać. Chował swoją twarz za zeszytem, ale profesorka to zauważyła.
- Czy ty Chuuya Nakahara, śmiejesz się na mojej lekcji?
- Nie, wcale - powiedział, a po chwili wybuchł donośnym śmiechem - Hahhahaha, w-wcale - on praktycznie płakał ze śmiechu.
- Nakahara i Osamu, zostajecie po lekcjach ! - w chwili gdy to wypowiedziała, zadzwonił dzwonek.
- No wprost wybornie - pomyślałem, a Chuuyi posłałem wnerwione spojrzenie i wytknąłem język.
-----
Myślałem, co by było gdybym walnął wystarczająco mocno rudowłosego, a następnie zabrał go do piwnicy szkolnej. Potem bym go torturował w każdy możliwy sposób, w zemście za sprzątanie teraz sali gimnastycznej. Jednak szybko pozbyłem się tego pomysłu z głowy.- Eh... - westchnąłem głośno.
- Pff
- A tobie co?
- Przez ciebie muszę siedzieć po godzinach, a śpieszy mi się - powiedział Chuuya, przez co zawrzało we mnie.
- Przeze mnie?! No chyba oszalałeś, to twoja wina, że muszę się dusić w tej wstrętnej szkole.
- Ta, zwal całą winę na mnie.
- Dobra, uznajmy, że to nasza wspólna wina, a teraz weź się do roboty, żebyśmy szybciej stąd wyszli.
Gdy to powiedziałem chłopak wstał z trybun oraz wziął mop. Wreszcie nie musiałem robić wszystkiego sam.
- Narcyz - stwierdziłem i przewróciłem oczyma.
-----
Po wyjściu ze szkoły udaliśmy się każdy w swoją stronę, a ja mogłem odetchnąć z ulgą, że wreszcie nie muszę się użerać z tym kretynem._____
733 słowa~
~ Miłego dnia/wieczoru/nocy :3