9

532 87 90
                                    


Co się robi z króliczkiem? Króliczka się goni. Ja nie zamierzałem nim być, chociaż ona chyba tak myślała. Byłem drapieżnikiem i zamierzałem jej to pokazać. Dlatego z ochotą przyjąłem zaproszenie Seana na walkę Laili.

Weszliśmy do budynku, który był raczej wynajęty, bo wyglądał jakby na co dzień odbywały się tu normalne treningi, a może nawet mecze. Tak, mecze raczej też, bo były stare, brzydkie trybuny. Dokładnie się rozglądałem, idąc za swoim szefem. Skanowałem każdą ścianę, każdy hol, każde drzwi. Miałem już plan.

– Muszę się odlać. – Wstałem ze swojego krzesła.

– Sporo sikasz – stwierdził. – Dostałeś niezłego kopa w nerkę. Na pewno nie potrzebujesz lekarza?

– Każesz mi się nawadniać, to sikam, panie doktorze – prychnąłem, wymijając go, na co tylko pokręcił głową.

Szedłem, jakbym był u siebie, mistrzowsko ignorując mijających mnie ludzi. Zasada pierwsza: Nigdy nie daj po sobie poznać, że coś kombinujesz.

Skręciłem, wyszedłem z budynku, okrążyłem go i zgadywałem, które to mogłoby być okno. Zaglądałem przez szyby, aż zauważyłem torbę z brokatowym napisem „Laila".

Cóż, cukiereczku. Chyba znalazł cię Lucyfer.

Okno było uchylone. Serio. Pewnie chcieli wywietrzyć, ale albo byli tak głupi, albo tak pewni siebie, albo... ewentualnie właśnie pakowałem się w zasadzkę. Coś za łatwo mi poszło.

Mimo wszystko wślizgnąłem się do środka i schowałem za rzędem metalowych szafek. Czekałem i czekałem... Już trochę ścierpłem. Zdążyłem też poczuć się jak kretyn, bo ledwo się tu mieściłem, a istniała możliwość, że Laila się tu nie pojawi, bo już się przebrała i wyszła. Za to Sean zaraz postawi świat na głowie, bo zaginął jego człowiek.

Drzwi się uchyliły.
– Pierdol się – wyszeptała pod nosem, zamykając za sobą.

Przekręciła klucz. Punkt dla mnie. Nerwowo otworzyła jedną z szafek. Wychyliłem się lekko i znów miałem szczęście, bo dodatkowo mnie zasłoniła. Wyłoniłem się, niemal nie oddychając, żeby nie wyczuła mojej obecności.

Zamknęła szafkę. Miała na sobie tylko damskie bokserki i stanik sportowy. Zrobiła wielkie oczy i od razu była gotowa na reakcję. Wyciągnęła nogę, żeby mnie kopnąć. Nie byłem do niej w niczym gorszy. Złapałem ją za stopę, drugą ręką naciskając na tył kolana i zmuszając do obrotu. Musiałem się nachylić, żeby nie zrobić jej krzywdy. Oberwałem z pięści w skroń, ale fakt, że straciła równowagę sprawił, że cios nie był wystarczająco mocny. Nie czekałem nawet sekundy. Celowo ją puściłem, a następnie uchroniłem przed upadkiem, chwytając za talię. Docisnąłem jej ciało do szafki, kolanem rozchyliłem nogi, żeby lepiej trzymała je przy sobie i założyłem chwyt. Drugą ręką pociągnąłem za idealne dwa warkocze przeplatane srebrnymi pasemkami. Delikatnie złapałem jej brodę i trzymałem w górze. Moje ciało stało się jej pułapką.

– Zacznę krzyczeć – zagroziła.

– Tak od razu na pierwszej randce? – wyszeptałem jej do ucha.

– Podobno nie bijesz kobiet – wypluła z siebie, próbując odbić od szafki, ale moja klatka piersiowa na jej plecach jej to uniemożliwiała.

– Nie uderzyłem cię, cukiereczku. – Zjechałem nosem na jej policzek. Ależ fantastycznie pachniała! Jak wiosenny poranek po deszczu. Tak świeżo, zmysłowo, odprężająco.

– Co to za perfumy?

– Serio? – parsknęła. – Przyszedłeś spytać mnie o nazwę perfum, złamasie?

Mason - ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz