Rozdział 1: Cisza przed zgubą

63 9 77
                                    


Dzień jak co dzień, pomagałam mamie z praniem, w międzyczasie moja młodsza kuzynka bawiła się ze swoim bratem w berka, miło spędzając czas na zewnątrz.

- Uważajcie jeno¹ na kamienie! - krzyknęła do swych dzieci wujna² z chaty obok, nieprzerwanie piekąc ciasto. Oczywiście me młodsze kuzynostwo podczas zabawy nigdy nie słuchało, tak było i tamtym razem. Westchnęłam cicho wiedząc, iż to ja później będę opatrywać im obdarte do krwi kolana. Mówiąc szczerze, sama chciałam się z nimi bawić, lecz, niestety, miałam ukończone piętnaście lat, co oznaczało, że powinnam być ''idealną córką'' i nie wolno mi było zachowywać się jak dziecko. Natomiast musiałam się perfekcyjnie uczyć oraz pięknie wyglądać, by reprezentować rodzinę i wyjść za kogoś zamożnego oraz założyć rodzinę.. to nie należało do mych marzeń, aczkolwiek bycie wstydem dla rodziny nawet nie wchodziło w grę.

- Czemuż to masz markotną minę córeczko? - spytała matula, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Och, nic takiego, jedynie rozmyślałam o czymś.

- Nie rozpraszaj mi się tu i wieszaj pranie - powiedziała matusia nagle szorstkim tonem.

- Dobrze -powiedziawszy to wróciłam do nudnego, monotonnego obowiązku domowego. Przyspieszając nieco tempo swej pracy skończyłam ją w niecałe 15 minut.

- Idę nad rzekę spotkać się z przyjaciółmi, matko -powiedziałam zakładając torbę na ramię, wcześniej schowawszy w niej kilka ksiąg.

- Wróć jeno przed zmrokiem – odparła, mijając mnie w drzwiach chaty.

- Wrócę, dobrego dnia ci życzę - nie czekając na odpowiedź pobiegłam w stronę lasu, już i tak spóźniona.

Wioska, w której mieszkałam, była dość znacznych rozmiarów. Wokół niejszumiały lasy, trawy łąk hulały na wietrze, a w oddali malowały się potężne góry.Wcześniej wspomnianą rzeka rzadko kiedy odwiedzał ktoś z wioski, poza mną i moimi znajomymi, dlatego stanowiło to wprost idealne miejsce spotkań. Swego czasu udałam się w przeciwną stronę nurtu, gdyż niezmierna ciekawość podsyciła moją ochotę sprawdzenia, co też się znajduje w głębinach tak pięknego miejsca. Jak się okazało znalazłam rzecz jeszcze cudowniejszą, a mianowicie ukryty wodospad. Śmiało mogłabym go nazwać wręcz magicznym miejscem.

Po intensywnym biegu przez las dotarłam na miejsce w prawie czterdzieści minut. Nie trudno było się domyśleć tego, iż moi przyjaciele byli już na miejscu; siedzieli na trawie w swego rodzaju kółku i gadali o różnych rzeczach. Podeszłam do nich i przystanęłam zdyszana.

- Wybaczcie me spóźnienie, musiałam jeszcze wykonać obowiązki domowe.

- Jeśli pragniesz zostać damą, powinnaś żeś zrezygnować ze spóźnialstwa.- wytknął żartobliwie Kamil.

-Ha, ha, ha. Bardzoś śmieszne- odparłam niezbyt rozbawiona dowcipem.

- Przestań, huncwocie³ - warknęła Oliwia, szturchając go lekko w ramię.

Wydarzyło się coś, co zdarzało się nazbyt często, mianowicie pomiędzy Kamilem i Oliwią wybuchła sprzeczka o wszystko i nic. Podczas kłótni, Lilianna spojrzała na mnie i poklepała kawałek ziemi obok siebie pokazując miejsce w którym mogę usiąść, tak też zrobiłam.

- Już, cisza! Zachowujecie się jak dwójka niewychowanych dzieci! - rzekł z pogardą Tomek. Często miewałam wrażenie, że to on był w jakimś sensie liderem naszej gromadki: każdy nie zależnie od sytuacji słuchał się jego poleceń. Po tym nastała dość niezręczna cisza, którą postanowiła przerwać.

- Korzystając z panującego spokoju, może pogadamy o czymś ciekawym?- zaproponowałam, chcąc rozluźnić nieco atmosferę.

-O czym dokładnie? Nie mam zamiaru o księgach lub obowiązkach wokółchaty - powiedziała z niechęcią Kamila. Nastała kolejna krótka cisza gdy wszyscy widocznie zastanawiali sięnad tematem rozmowy. Po kilku minutach, nagle przemówił Liam.

Co sądzicie o Magii?- spytał, jakby był to jeden z naszych typowych, niewinnych tematów, szkoda tylko że tak nie było...

Wszyscy trochę pobledli na twarzach. Lud w którym żyłam, od niepamiętnych czasów uważał magię za hołd szatana, dlatego każda kobieta uznawana za wiedźmę była palona na krzyżu by ''uwolnić'' mieszkańców od złego bytu. Moim zdaniem było to naprawdę głupie... nikt nigdy nie posiadał dowodu na to, iż dana kobieta faktycznie umiała używać magii, a niewinne osoby ginęły żywcem zżerane przez bezlitosne płomienie...

W tym momencie Emil gwałtownie wstał, w jego oczach można było dostrzec furię, co nie było typowe w jego przypadku, ah tak... należał on chyba do największych wiernym religii ludu w całej naszej grupie, nikt nie zmusiłby go do jakiegokolwiek opuszczenia spotkania wierzących. W przeciwieństwie do mnie, to on zawsze najgłośniej krzyczał, by „wiedźmy wracały do piekła", toteż takie pytanie go oburzyło i zdenerwowało.

- Jak śmiesz zadawać tak obrzydliwe pytanie?! - spytał, a raczejwykrzyczał zdenerwowany, wydawać się mogło, że lada moment rzuci się nadrugiego chłopaka. To właśnie wtedy zareagowała Kamila: wstając złapała Emila za ramię w uspokajającym geście.

-Przypomniało mi się, że obiecałam mamuni pomoc przy obiedzie, bardzo mi przykro ale muszę już iść, miłych pogadanek! - powiedziała z widocznym zakłopotaniem, po czym zaczęła ciągnąć najniższego chłopaka z paczki za sobą. Może ktoś będzie się zastanawiać, czemu Emil się nie sprzeciwiał? Każdy kto go znał, wiedział że był on zakochany po uszy w tej właśnie dziewczynie, która wzięła go ze sobą w celu uniknięcia bójki. Nadal nie wiem jakim cudem nie zauważyła tego jak bardzo wpadła mu w oko.

Wszyscy krzyknęli za nimi na pożegnanie po czym nastała kolejna chwila ciszy, aż w końcu odezwała się Lili.

- Co skłoniło cię do takiego pytania? Jeśli mogę spytać... - zwróciła się do Liama z ciekawością w głosie.

- A was to nie ciekawi?- odpowiedział pytaniem na pytanie, co ciekawe wpatrującsię we mnie. Wszyscy popatrzyli po sobie z niepewnością w spojrzeniach.
Może uznacie mnie za szaleńca, ale mnie magia fascynowała od dziecka, nikomujednak o ty jeszcze nie mówiłam.

- Sam wiesz że to hołd szatana! - skarcił go Tomek.


- A skąd tak naprawdę wiemy czy to prawda..?- powiedziałam, nie planując mówić na głos. Każdy, oprócz Liama, popatrzał na mnie, jakbym orzekła coś strasznie nieodpowiedniego... Wszakże tak z resztą było..

-Bo Król i Bliźni Wiary tak mówią? Czy tyś mózg zgubiła, Anastazjo? - odparła chłodno Oliwia. Nie odezwałam się ponownie, to mogłoby przysporzyć mi tylko niepotrzebnych kłopotów.

- ''Ależ oni też są tylko ludźmi z nadanymi statusami, w jaki więc sposób mieli, by być tak pewnym, o szkodliwości magii?''- pomyślałam z irytacją.

Po pytaniu blondynki nastała chwila ciszy, a potem zaczęliśmy gadać oinnych tematach, gdyż nikt z nich nie chciał wracać do poprzedniego...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wyjaśnienie słów:
Jeno¹- tylko
Wujna²- Żona brata, mamy (ciocia)
Huncwot³- łobuz


𖤐Watch out for Dark Magic𖤐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz