Stałam pośrodku parku, patrząc na oddalającego się Noaha, którego trzymał Aiden.
Nie dotarło do mnie jeszcze to, co wydarzyło się kilka chwil wcześniej. Na ciele wciąż czułam jego ręce. Na ustach wciąż czułam jego wargi i ich smak. Alkohol pomieszany z papierosami będzie mnie nękał do końca życia. Moje usta były nabrzmiałe i pulsowały. Moje ciało dygotało przez emocje, które odczuwałam. A odczuwałam je wszystkie naraz.
Gdy Noah mnie pocałował, zamarłam. Na początku byłam w tak ciężkim szoku, że się nie ruszyłam. Nie wiedziałam, co miałam zrobić. Odtrącić go? Oddać pocałunek? Rozum mówił, bym go odepchnęła. Więc dlaczego zamiast to zrobić, ja popchnęłam to dalej?
Gdy jednak zaczęliśmy się całować, wszystko wokół zawirowało i zniknęło. Całowałam go mocno, on mnie też. Nasze języki prowadziły wojnę, ale żadne z nas nie dało się zdominować. W moim brzuchu skumulował się wielki skurcz, a później pojawiły się w nim motylki. Czułam się dziwnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, nawet nie dałam mu tych dokumentów, które znalazłam! Od momentu, w którym znalazłam te papiery minęły cztery dni. Właśnie był piętnasty października. Ten czas spędzałam z Davidem i moimi przyjaciółmi, bo ostatnio ich troszkę zaniedbywałam, więc chciałam im to wynagrodzić. Noah i reszta jego rodziny zaczęli rządzić moim życiem.
Mimo, że nasza chwila czułości trwała chwilę, ja czułam się, jakby trwała wieczność. Gdy mnie dotykał, moja skóra paliła, jakby ktoś wylał na nią wrzątek. Noah błądził dłońmi po całym moim ciele, a mnie przeszywał prąd, gdy to robił.
Mimo to, wiedziałam, że zrobił to tylko dlatego, że pił alkohol. Czułam go. I byłam pewna, że była to właśnie jego sprawka.
Gdy Torres zniknął za rogiem, moje nogi zrobiły się jak z waty. Musiała usiąść, bo miałam wrażenie, że zaraz upadnę. Kurwa, co on ze mną zrobił. Opadłam tyłkiem na deski i odchyliłam głowę do tyłu. Nagle poczułam zapach Noaha, więc uniosłam głowę myśląc, że znów się tutaj zjawił. Nigdzie go jednak nie było. Spojrzałam w dół i dostrzegłam, że mam na sobie jego bluzę. O mój Boże. Przecież mi ją dał, a ja mu jej nie oddałam. Co miałam zrobić teraz? Zwrócić mu ją?
Miałam tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i dostrzegłam numer mojego brata. Odebrałam.
- Halo? - odezwał się cicho. W domu pewnie wszyscy już spali, było późno.
- Co tam? - zapytałam, odchrząkując, bo w gardle mi zaschło.
- Gdzie jesteś?
- Wyszłam, będę niedługo. - odparłam i wstałam z ławki. Nagle coś za mną skrzypnęło, więc gwałtownie się odwróciłam, zaciskając mocniej palce na telefonie. Rozglądałam się energicznie, ale nic nie widziałam. - Idź spać, David. Dobranoc.
Zakończyłam połączenie, chowając komórkę do kieszeni spodni. Nadal wypatrywałam tego co sprawiło, że gałąź się złamała. Nie było to zwierzę, w tym parku nie występowały takie stworzenia, które by powodowały, że drzewo tak chrupie.
Ktoś musiał tu być.
- Kto tam jest? - zapytałam, zanim ugryzłam się w język. Kurwa, czy ja miałam skłonności samobójcze?
Cisza.
- To nie jest zabawne! - dodałam pewnie, by pokazać mu, że się nie bałam, choć w środku cała dygotałam.
Znów odpowiedziała mi cisza. Po dłuższej chwili pomyślałam, że może wyolbrzymiałam. Ruszyłam szybkim krokiem żwirową ścieżką. Nie poszłam w stronę domu, nie chciałam tam wracać. Schowałam ręce do kieszeni luzy Noaha, wcześniej zarzucając sobie jej kaptur na głowę.

CZYTASZ
Lie To Me [ZAWIESZONE]
Любовные романы,,Był kimś, kto nieodwracalnie zawrócił mi w głowie. " Layla Lee z pozoru miała dobre życie. Ludzie sądzili, że w jej domu jest idealnie, lecz tylko ona wiedziała, jak było na prawdę. A prawda była gorsza niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Jej ojci...