Epizod 1 : Luke idzie po piwo

230 15 5
                                    

*ziew* Wstałem. Hej. Co tam słychać? Ci, nie ładnie się chwalić. No, wstałem. Rozejrzałem się po pokoju. Słyszałem jak Calum smaży jajka w kuchni więc wstałem i zacząłem się ubierać. Po znalezieniu odpowiednio pięknego outfitu wszedłem do kuchni.

'Yo, Cal' krzyknąłem.

'Elo, Pingwin' uśmiechnął się.

'Gdzie wcieło Michaela i Asha?' zapytałem.

Calum wskazał na uchylone drzwi od salonu. Po otworzeniu drzwi do moich przystojnych nozdrzy wbił się zapach wódy i piwa. Na kanapie leżeli zlani w trupa Ash i Michael. Nachyliłem się nad nimi i równocześnie każdemu sprzedałem mocnego plaskacza w czoła. Ashton powiedział coś w stylu 'łe, dupa' i odwrócił się na drugi bok, a Michael pobiegł rzygać do kibla. Kiedy siadłem na kanapie Ashton odwrócił się i złapał mnie za udo.

'Idź... Po... Piwo' i jęknął. Opadł twarzą na podłogę a ja zacząłem się z niego śmiać bo wyglądał jak menel spod dworca. W sumie, to tak pachniał... I się zachowywał... On w ogóle chyba serio jest menelem. Wstałem i uchyliłem okno. Pachniało skoszoną trawą bo Calum wczoraj kosił.



'Łeeeeee...' zarzygał głośno Michael z kibla.

Mijając Caluma siadłem na krześle przy stole w kuchni.

'Ej, Cal. Zrób coś z Mikem' podparłem brodę o dłoń.

Cal zaczął coś wyklinać pod nosem ale w końcu poszedł i zamknął drzwi od łazienki. Po chwili odwrócił się na pięcie i pomaszerował do lodówki.

'Łe, Luke, leć po browara.' powiedział śmiejąc się.

Skocznym krokiem ruszyłem w stronę bluzy Cala gdzie zawsze miał portfel. O dziwo był pusty, co bardzo mnie dziwiło i uznałem że Cal schował hajs.

' CAL!!!!' wrzasnąłem. 'DAWAJ HAJS, DZIWKO!!1!' rzuciłem się na niego, a ten baran zaczął mnie łaskotać. Krzyczałem... To było straszne... Odskoczyłem od niego leżąc teraz skulony w salonie. Na kanapie dalej leżał Ash.

'Sraszton...' podniosłem głowę w jego stronę 'Masz hajs?'

'Spierdalaj' mruknął śpiąc.

Podparłem się na rękach i na czworaka pomaszerowałem do stołu na którym leżały tylko puste puszki, paczki po czipsach i karty 'Pokemon'.

'Nic nie ma...' westchnąłem.

'Spierdalaj...' powtórzył Ashton we śnie.

* * *
Został Michael... Czy on ma hajs? Zakradłem się cicho do jego pokoju. Przeszukałem wszystkie szafki, szuflady i nic. Hm... Pomyślmy... Gdzie jest hajs. Podrapałem się pod pachą i na biurku zauważyłem skarpetkę. Jebało od niej niemiłosiernie. Może jest w niej hajs? Ale nie mogę jej dotknąć... Zielony nalot zaczął się już powoli ruszać... Nad biurkiem była przyczepiona tablica do której miał poprzyczepiane różne rzeczy... Hm... O! Jest, pałeczki Michaela. Wiecie no, takie do jedzenia w chińskich knajpach. Nimi wyciągnę hajs! Niestety zamiast hajsu w środku znajdował się długi i poruszający list od fanki którego nie chciało mi się czytać, ale był zakończony czymś w stylu 'Dzięki idol, kocham cie itp. Masz całe moje kieszonkowe'. I taśmą przyklejona była dyszka. Cały w skowronkach i wróbelkach pobiegłem do sklepu. Na lewo od drzwi znajdowała się wielka lodówka z piwem. Gdy ją otworzyłem poczułem przyjemny chłód. Wyjąłem kilka browarów i z uśmiechem ruszyłem w stronę kasy szczerząc się jak pojeb do wszystkich ludzi. Gdy już zapłaciłem. Nałożyłem na nos okulary przeciw słoneczne i ruszyłem w stronę domu. Cały czas kręcił się koło mnie jakiś paparazzi cały czas robiąc mi zdjęcia ale udawałem że go nie widzę. Kiedy wróciłem krzyknąłem z uśmiechem.

'BOBUSIE, JESTEŚMY URATOWANI!' wszyscy siedzieli przy stole i gapili się na mnie z załamaniem. Ashton aż oparł czoło o stół.

'Co się stało?' posmutniałem.

'Bo wiesz Luke, pamiętasz jak pan doktor kazał ci CAŁY CZAS chodzić w okularach?' zaczął Cal.

'Tak, ale co to ma do czego?'

'KUPIŁEŚ COLE DEBILU' wtrącił wściekły Michael.

Przygody Luka HemmingsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz