Rozdział 1

14.6K 320 16
                                    

Okay, to opowiadanie wymyśliłam z moją przyjaciółką, nie znam większego zboka od niej więc wszystkie te "ostre" sceny były głównie jej wymysłem ja tylko ładnie opisałam. xDD Pozdrawiam Cię Luiza! xDD ;D
No, ale tak czy inaczej zapraszam xD

Gdy najlepszy przyjaciel Glow, Harry, zaprosił ją na szkolny bal była zachwycona, ale niezdecydowana.

Zachwycona, ponieważ to oznaczało, że nie będzie zmuszona wysluchiwać głupich komentarzy znajomych i konieczności picia alkoholu, gdy DJ włączy wolnego przytulańca dla zakochanych.

Niezdecydowana, bo wiedziała, że to będzie bolesne.

- Tak jak przyjaciele, nie martw się - dodał pospiesznie Harry po krótkim zlustrowaniu jej twarzy, na której malował się szok. - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Glow. Nie mógłbym iść z kimś innym niż ty.

Och.

Zgodziła się ku uciesze swoich matek. Obie kobiety postawiły przed sobą życiową misję, aby ich dzieci wyglądały w tym dniu najlepiej jak to możliwe.

Teraz Gloria siedziała w sali matematycznej obserwując Harrego, który zawzięcie starał się wytłumaczyć jej równania. To była pora lunchu i chłopak zaoferował jej pomoc z matematyki w związku ze zbliżającymi się końcowymi egzaminami. Nauczyciel pozwolił im użyć jednej z klas matematycznych, by nie przeszkadzał im gwar uczniów panujący na korytarzu.

Patrzyła jak jego brązowe loki pojedynczo spadają na czoło. Jego szmaragdowe oczy intensywnie koncentrowały się na równaniach. Starał się wyjaśnić je Glow z niewielkim powodzeniem.

- Rozumiesz? - w końcu spojrzał na nią unosząc brwi, tym samym odciągając ją od myśli, jak to by było poczuć jego włosy między swoimi palcami.

- Nie - powiedziała roztargniona.

Harry przewrócił oczami - Glow, jeśli nie będziesz słuchać, nie zrozumiesz.

- Słuchałam! - zaprotestowała oburzona.

Harry zmarszczył brwi jakby wiedział o czym myśli dziewczyna. Zawsze był jedynym, który pstryknął jej palcami przed oczami, gdy jej umysł dryfował gdzieś wysoko ponad chmury.

- Możemy zrobić z tym coś więcej jutro - westchnął zamykając podręcznik - lunch zaraz dobiegnie końca.

Glow odsunęła krzesło od ławki i wzięła swoją torbę. Nienawidziła matematyki prawie tak bardzo, jak tego, że Harry był z niej taki dobry.

Gdy spakowali swoje rzeczy chłopak spytał - Chcesz do mnie jutro wpaść?

Gloria i Harry byli najlepszymi przyjaciółmi od urodzenia. Ich matki chodziły razem do szkoły rodzenia, oni urodzili się w tym samym tygodniu, na tym samym oddziale i skończyło się na tym samym przedszkolu, szkole podstawowej i liceum.
Ich rodziców łączyła tak silna więź jak Glow i Hazze. Pojechali we czwórkę na weekend do Chicago, dlatego obydwoje mieli wolne domy.

- Oczywiście - zgodziła się zarzucając pasek jej torby przez ramię. Szli w stronę drzwi prowadzących na pusty korytarz. Studenci spędzali swój lunch na szkolnym boisku korzystając z cieplejszej pogody. Ich kroki odbijały się echem, gdy kierowali się w stronę swoich szafek.

- Moglibyśmy obejrzeć film - zasugerował Harry - lub zrobić coś, co odciągnie nasze umysły od gigantycznej orgii, którą nasi rodzice najprawdopodobniej będą mieć.

Glow zamarła, jej twarz wykrzywiła się w przerażeniu, kiedy pchnęła go z dala od siebie. Nie zrobił nic oprócz wydania z siebie głośnego chichotu.

- Jesteś obrzydliwy - stwierdziła biorąc kęs jabłka, które wyjęła z szafki.

- Kochasz to - jego wzrok spadł nieco na jej usta, gdy zbierała koniuszkiem języka sok wydobywający się z jabłka.

- Naprawdę nie - zapewniła go.

Dla innych Harry był zawsze przyjazny, uprzejmy, może nawet trochę nieśmiały. Glow jednak wiedziała, że ma dosyć lubieżne poczucie humoru i czasami jest ono zbyt wulgarne. Chociaż udawała, że ją to denerwowało była to jedna z rzeczy, które kochała w nim najbardziej.

Zadzwonił dzwonek donośnie sygnalizując, że nadszedł czas na ich kolejną i na szczęście ostatnią lekcję. Glow prawie jęknęła z ulgą.

- Do zobaczenia w autobusie - powiedziała wesoło przerzucając swoje długie brązowe włosy przez ramię.

- Nie jadę dziś z tobą, muszę poprawić sprawdzian z biologii.

Jej twarz wykrzywiła się w irytacji. Nie tylko będzie musiała siedzieć sama, ale przegapi też swoją ulubioną część dnia, gdy ciepło wywołane czerwcowym słońcem i wilgoć autobusu sprawiają, że Harry podwija rękawy swojej koszuli do łokci, odpina kilka jej górnych guzików i przeczesuje palcami swoje gęste loki, by nie spadały na jego czoło.

- Cholera - wymamrotała starając się nie pokazywać swojego rozczarowania - w takim razie napisz do mnie, gdy będziesz w domu. Wiesz, że nienawidzę czuć się samotnie, gdy nikogo nie ma.

- Zrobię to, Glow - wyciągnął jabłko z jej dłoni i wziął ogromny kęs przed oddaniem jej go z powrotem. Uśmiechnął się ukazując swoje słodkie dołeczki, od których miękły kolana - do zobaczenia.

Frajer.

Następny rozdział jutro! :3

Call me || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz