Krew

634 28 12
                                    

Jest to opowiadania, które napisałam na polski. HopeYouRemember dziękuję za beta :*

Mam nadzieję że Wam się spodoba...nie wiem czy będę kontynuować...tak, więc proszę komentujcie i głosujcie

Krew

Kiedy wyszłam z pokoju, od razu poczułam zapach krwi. Zrobiłam kilka kroków, po czym zauważyłam na ziemi duże czerwone plamy, które ciągnęły się wzdłuż korytarza.

Przyspieszyłam kroku. Plam było coraz więcej, a zapach stał się bardziej wyrazisty, aż zrobiło mi się niedobrze. Ujrzałam, że drzwi do pokoju chłopaków były uchylone. Z wnętrza dobiegł mnie nieznajomy głos. Brzmiał, jakby wypowiadanie słów sprawiało rozmówcy trudność. Serce waliło mi jak młot i mam wrażenie, że wszyscy je słyszą. Mimo ogarniającego mnie strachu, cicho weszłam do środka by sprawdzić, co się tam dzieje. Było ciemno, a pokój oświetlał tylko blask księżyca.

Nagle rozmowa ucichła. Po chwili rozległ się potworny krzyk. Zamarłam. Ten krzyk nie mógł należeć do tej osoby, o której myślę. To niemożliwe!

Przecież ona przed chwilą wychodziła ze swojego pokoju. Widziałam jak schodziła po schodach. To nie mogła być Megan.

Powoli weszłam w głąb pokoju. Podłoga była pokryta krwawymi plamami, leżały na niej porozrzucane i podarte ubrania, przesiąknięte posoką.... Kiedy wychyliłam się za róg pokoju, zobaczyłam wysoką postać, ubraną na czarno, która pochylała się nad bezwładnym ciałem mojej przyjaciółki. To był chłopak. Zrobiłam krok w tył - chciałam jak najszybciej się wycofać i sprowadzić pomoc, lecz on zauważył mój ruch i szybko się odwrócił.

- O widzę, że mam gościa. Witaj skarbie. Co tutaj robisz? Zapraszam. Nie bój się. Na razie nie mam zamiaru cię skrzywdzić - powiedziała tajemnicza postać. Głos chłopaka nie brzmiał tak, jak wcześniej. Teraz był miękki, niski, głęboki, hipnotyzujący, spokojny.

Chciałam wybiec z pokoju, lecz on już był przy drzwiach i blokował je, nie pozwalając mi wyjść.

- Jak masz na imię, śliczna - zapytał, zasłaniając swoim ciałem drzwi. Był wysoki

i dobrze zbudowany. Miał proste włosy, które sięgały mu do połowy smukłej szyi, jego skóra była prawie tak biała jak śnieg, co tworzyło duży kontrast z jego czarnymi jak sadza włosami. Twarz miał niesamowicie gładką, bez najmniejszej skazy, a jego oczy przypominały ocean lub intensywnie niebieskie niebo. Wyglądał zniewalająco. To nie mógł być człowiek.

- Proszę, wypuść mnie - powiedziałam błagalnym głosem.

- Najpierw powiedz mi jak masz na imię, to może wtedy cię wypuszczę - powiedziawszy to, lekko się uśmiechnął, ukazując białe równe zęby.

A uśmiech miał czarujący i pomimo ogromnego strachu, nie byłam wstanie się powstrzymać, musiałam odwzajemnić uśmiech i wyjawić swoje imię.

- Elizabeth.

- Śliczne imię, tak samo jak jego właścicielka. Jestem Lucas. Miło mi cię poznać.

- A teraz możesz mnie wypuścić?

- Nie.

- Dlaczego? Przecież obiecałeś, że mnie wypuścisz, kiedy wyjawię ci jak mam na imię, więc teraz mnie wypuść.

- Po pierwsze nic ci nie obiecałem. Po drugie nie mówiłem, że kiedy powiesz mi jak masz na imię, to cię wypuszczę. Powiedziałem, że może wtedy cię wypuszczę, jeśli będę miał na to ochotę.

- Dlaczego nie chcesz mnie wypuścić? Przecież nic ci nie zrobiłam.

- Bo chcę, abyś tutaj została. Jesteś mi potrzebna - ostatnie zdanie wypowiedział głosem mrożącym krew w żyłach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 28, 2013 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz