Rozdział 8

587 59 8
                                    

- Jaaaaaś...? - wyszeptał Tomek ze strachem. Serce biło mu jak szalone gdy widział Jasia. Takiego Jasia. Jasia który nie miał serca.

Jaś odbezpieczył broń. Jedno pociągnięcie dzieliło go od zastrzelenia Tomka. Jedno zadrżenie palca mogło skończyć się tragicznie. Ale miało swoje dobre strony. Gdyby zastrzelił Tomka w końcu miałby święty spokój. Ale jego serce byłoby wypełnione jedynie... pustką. Kochał go bardzo, ale nie okazywał tego. Wcześniej powiedział mu, że jest jego chłopakiem. Tomek nie wziął tego na poważnie a raczej myślał, że tak tylko mówi. Teraz był dla niego wszystkim po stracie najlepszego przyjaciela. Opuścił broń.

Tomek od razu odetchnął z ulgą i patrzył na niego. Janek patrzył się na drzwi z opuszczoną ręką, w której miał pistolet. Zza drzwi nadal było słychać dobijające się zombie.

- Pomóż. - odezwał się Jaś, nadal patrząc na drzwi.

Tomek wstał, wziął broń w rękę i patrząc na Jasia spoglądał na drzwi. Drzwi zaczęły pękać, ale nie wyrywały się z zawiasów. Widać, że były dobrze zrobione - ale nie perfekcyjnie. Już po chwili drzwi rozleciały się na małe kawałki i zaczeli wchodzić rozwydrzoni mięsożercy. Jaś i Tomek wycofali się trochę i zaczeli do nich strzelać. Zwykłe strzały w mózg zabijało to. Paczka zombie była całkiem spora i silna, ale jak zwykle została powstrzymana.

- I ostatni. - Rzekł Jaś i strzelił zombie w głowę. Zgniłe mięso (zombie) leżało jedno na drugim tworząc jakby piramidę. Jaś przeładowując broń wyszedł z pokoju.

- Jasiu..! Nie wychodź.. tam mogą być zombiaki...

- Nie będę tu czekał Tomek. - Odezwał się i wyszedł wprost na dwór. Jeden headshot potem drugi, trzeci i kilka kolejnych. Czysto. W końcu nie trzeba było się martwić że coś wyskoczy ci na twarz.

Jaś przypominając sobie, że na dole znajdowały się zwłoki przyjaciela pobiegł na dół i wyjrzał zza rogu. Tomek już tam stał zakrywając sobie nos. Śmierdziało okropnie. Wnętrzności były na wierzchu, a obok Rafała leżały dwa inne trupy. Jaś szybko wybiegł na góre czując się nie dobrze i poszedł kawałek dalej od domu. Zwymiotował.

Tomek pobiegł do niego i położył rękę na jego ramieniu.

- Te pieprzone gówno zjadło mi przyjaciela. - Powiedział Jaś wycierając twarz ręką. - Zjadło mi przyjaciela!

- Ale... - Rzekł Gimper chcąc przedłużyć wypowiedź ale nie mógł dobrać żadnego słowa. Bo niby co miał mu powiedzieć? Przecież to tylko trup. I przyjaciel Jasia. Najlepszy przyjaciel.

- Czemu! Tomek odpowiedz mi! Czemu on! - Krzyczał Jaś i patrzył się przeszklonymi oczami na Tomka.

- Takie jest życie. Zombie zżejarą nam tych na których najbadziej nam zależy. - Powiedział Gimper i nadal mając rękę na jego ramieniu. Patrzył mu się w oczy. Ciemno brązowe oczy z których zaczeła spływać mała słona łza. Przeleciała przez cały policzek i spadła na ziemię.

- Nie płacz... Jasiu.. - Odezwał się Zielonooki zapominając o tym co brązowooki przed chwilą powiedział i wytarł mu policzek. Jaś przytulił się do Tomka i stali tak w objęciach. Tomek smyrał mu plecy a Jaś coraz mocniej się do niego przytulał.

- Nie płacz... - Powtórzył Gimper.

Jaś odtulił się od niego. Spojrzał się na zombie leżące kilka kroków przed nimi. Burza już przeszła, ale było błoto. Jaś poszedł do domu. Zszedł do piwnicy zatrzymując się przed drzwiami do pokoju gdzie były cząstki Rafała. Smutno westchnął i poszedł po klucze. Wyjął je z drzwi i zaniósł Tomkowi.

- Podobno jesteś głodny. - Powiedział dając mu klucze do ręki.

- Jestem. - Rzekł patrząc się w oczy Jasiowi. Smutek. Może i nie płakał, ale było widać, że jest smutny. Westchnął i wziął klucze z jego ręki.

- A Ty? - zapytał się Tomek i patrzył na brzuch Jasia. Jedyne co mu przeszkadzało to koszulka. Koszulka która zakrywała jego klatę. Zakątek ciała, którego jeszcze nie widział. O dole mógł narazie tylko pomarzyć.

- Ja... Nie jestem głodny. - powiedział uśmiechając się jak najbardziej prawdziwie.

Tomek podszedł bliżej niego i szybkim ruchem podciągnął koszulkę w górę aby zobaczeć jak wygląda sprawa głodu... oraz żeby się popatrzeć. Żebra były całkiem sporo widoczne, co nie wyglądało ładnie. Jaś czekał aż Tomek go obejrzy.

- Skończyłeś? - spytał się Jaś patrząc Tomkowi w jego zielone oczy.

- T-tak. - odparł po chwili Gimper i opuścił mu koszulkę. - Nie wyglądasz najlepiej... powinieneś coś zjeść.

- Nie chce...

- Chcesz. - rzekł Gimper i wziął Jasia za rękę. Lekko ciągnął go do domu mając mały uśmiech na twarzy. Puścił go pierwszego ze schodów.

Live To DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz