- Oi, Eren!
Wzdrygam się, słysząc podniesiony głos mojego przełożonego. Odwracam się ostrożnie, próbując wybadać jego reakcję. Stoi oparty o framugę drzwi, z głową lekko odchyloną w tył. Przygląda się mojej pracy, uważnie lustrując każdy, nawet najmniejszy z moich ruchów. Jego twarz jak zwykle pozostaje obojętna. Przełykam głośno ślinę, starając się zachować dystans.
- Tak, sir? – wciągam głęboko powietrze do płuc.
- Jak długo jeszcze mam czekać, aż skończysz swoją robotę? – pyta, krzywiąc się z niezadowoleniem.
Co takiego?
- Czegoś nie zrozumiałeś, bachorze? – dodaje, widząc grymas malujący się na mojej twarzy.
Biorę głęboki wdech, zamiatając kąt i próbując zachować spokojny ton.
- Wybacz, sir.. dostałem naprawdę sporo pracy i staram się jak mogę, żeby..
- Nawet nie waż się tłumaczyć, dzieciaku – Levi kręci ironicznie głową – nie obchodzi mnie jak dużo masz zrobić - jeśli żądam, by było skończone, to ma być skończone na czas. Radzę ci wziąć się w garść, Eren.
Czuję jak zbiera we mnie niepohamowana złość. Mam ochotę krzyczeć.
- To nie moja wina, że zawsze mam najwięcej pracy! – wrzeszczę, nie mogąc dłużej kryć emocji – jakim prawem? Kapral za każdym razem wynajduje dla mnie jakieś chore polecenia, dobrze wiedząc, że im nie podołam. Po co? Żeby mnie później ośmieszyć? Poniżyć?!
Przerywam, wiedząc, że powiedziałem zbyt wiele. Moje policzki płoną, próbuję jakoś uspokoić oddech, byle tylko nie sprawiać wrażenia bachora, który nie potrafi nad sobą panować. Patrzę na mojego kaprala i przez moment widzę niedowierzanie malujące się na jego twarzy. Trwa to może jednak ułamek sekundy gdyż chwilę później zauważam jak gniew gwałtownie rozchodzi się po jego ciele, każąc mu zacisnąć usta w cienką linię. Wiem, że nie ma już odwrotu.
- Co ty powiedziałeś, gówniarzu? – warczy, zbliżając się do mnie w pośpiechu.
Spinam mięśnie, widząc jego zaciśniętą w pięści dłoń.
Levi chwyta mnie za kołnierz, podnosząc do góry i rzucając o ścianę. Ląduję na podłodze a przeszywający ból trawi mój kręgosłup.
Podchodzi stanowczym krokiem, kucając przede mną. Czuję mrowienie w plecach. Powoli podnoszę wzrok a nasze spojrzenia się krzyżują. Widzę jego twarz, tak wyraźnie, tak blisko. Nie potrafię przewidzieć następnego ruchu. Powinienem właśnie szykować unik przed jego ciosem, ale nie umiem odwrócić wzroku. Jego oczy mnie paraliżują, czuję się zahipnotyzowany. Zaczyna kręcić mi się w głowie, tracę stabilność.
Levi nachyla się jeszcze niżej, otulając moją twarz swoim ciepłym oddechem. Czuję jego zapach unoszący się w powietrzu. Męski, pociągający. Nie panuję nad swoim ciałem, mam wrażenie, że zaraz oszaleję.
Jego dłoń sunie po moim policzku. Jest tak blisko, że jedyne co krąży w mojej głowie, to kilka zgubnych, nieuporządkowanych myśli. Jego oddech smaga moją szyję. Krew pulsuje w tętnicach, serce bije niemiłosiernie szybko.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Eren.
Czuję jak jego wargi łapczywie wbijają się w moje usta. Ogień przeszywa moje ciało, wyostrzając każdy zmysł. Levi zaciska dłonie na mojej szyi, przyciągając mnie do siebie. Pożądanie bierze nade mną górę. Zanurzam dłonie w jego krótko strzyżonych włosach, próbując w ten sposób zatrzymać go przy sobie jak najdłużej.
CZYTASZ
[SnK] Szał
FanfictionJakie konsekwencje niesie ze sobą szczeniackie zachowanie Erena, który wciąż nie potrafi kontrolować swoich emocji? Seria: Shingeki no Kyojin Pairing: Levi x Eren Ograniczenia: R+ (+18)