02.

213 23 20
                                    

Znikome światła starych latarni stojących mizernie przy każdym domu, niosły się po osiedlu. Niebo przeszył niespokojny ryk. Powietrze zgęstniało, zerwał się lekki wiatr. Cisza, którą było otoczone całe osiedle, zdawała się chłopakowi zbawienna. I czekał. Czekał na burzę by móc się w niej pogrążyć całkowicie, zapomnieć na chwilę o wszystkim. Zamknął oczy wsłuchując się w teraz już silny, porywczy wiatr i pioruny rozdzierające niebo.

Tak dobrze mu znane, ponadprzeciętne i niezwykle piękne rysy twarzy Valerie, rozkwitły w jego głowie niczym kwiat. Jego oddech zwolnił, mięśnie rozluźniły się. Obraz dziewczyny uspokajał go, myśląc o niej nie potrafił myśleć o niczym innym. Jakże by mógł? Tylko Valerie się dla niego liczyła. Czuł, że tylko ona  potrafiłaby go rozumieć. Czy miał na jej punkcie obsesje? Owszem, ale był to raczej rodzaj uwielbienia.

Wiedział jednak, że gdyby tylko ta się o niej dowiedziała, straciłby ją na zawsze. Problem Harry'ego polegał na tym że, ten dwudziesto letni chłopak, wierzył w przeznaczenie. Wierzył iż Valerie była jego przeznaczeniem.

❅❅❅

Słysząc podniesione głosy na ulicy, Harry zakradł się do okna i podniósł nieznacznie żaluzje. Na chodniku przed domem Valerie stała dwójka młodych ludzi. Chłopak i dziewczyna. Harry niemal natychmiast rozpoznał chudą sylwetkę dziewczyny. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Kiedy dziewczyna wracała w nocy, Harry czuł, że wszystko jest na swoim miejscu. Nie tym razem. Obok niej, stał Jace.

Niepokojące było zachowanie chłopaka, który usilnie chciał pocałować dziewczynę. Dotknąć ją. Agresywność i  natarczywość z jaką to robił, sprawiła, że Harry zacisnął pięści. Valerie starała się go od siebie odepchnąć, ale widocznie była zbyt pijana i tylko go trąciła. Jace nie zwrócił uwagi na ten gest i kontynuował swoje poczynania. Harry mógłby przysiąc, że usłyszał pisk niezadowolenia z ust dziewczyny, gdy ręce chłopaka znalazły się pod jej bluzką. Znów go odepchnęła, tym razem z większą siłą. Mężczyzna cofnął się rozwścieczony i pchnął dziewczynę na ziemię. Harry wstrzymał oddech, gdy Valerie upadając uderzyła głową w  ceglany mur otaczający jej dom.

Słyszała stłumiony krzyk, a potem jęk. Wydawało jej się, że śni. Widziała dwóch mężczyzn. Pierwszy zwijał się z bólu, podczas gdy drugi celował pięściami w jego brzuch. Szczękę. Znowu brzuch. Dźwięk łamanej szczęki, na który Valerie wzdrygnęłaby się gdyby tylko mogła się poruszyć. Ból odczuwany z tyłu czaszki był nie do zniesienia. Zanim straciła przytomność, usłyszała swoje imię wypowiedziane miękko przez ciemnowłosego nieznajomego.

❅❅❅ 

Obudziła się zaledwie po kilkunastu sekundach, ale nie była sama. Trzymał ją w objęciach chłopak; jego twarz zmieniła wyraz, gdy zobaczył, że odzyskała przytomność. Ona miała jednak o nim zapomnieć. Jej umysł był zamroczony przez zbyt dużą ilość alkoholu oraz innych używek w jej krwi. Nie zapamięta czułości w jego głosie gdy pytał ją jak się czuje, ani tego co się wydarzyło się później. Nie wiedziała, że podczas swojego upadku rozcięła sobie głowę. Nie wiedziała, że aby zatamować krwotok chłopak, niosący ją teraz do samochodu, oderwał kawałek swojej bawełnianej koszuli i sprawnie związał go wokół jej głowy. On natomiast zapamięta tą chwilę do końca swojego życia. Chwilę, w której trzymał ją w ramionach po raz pierwszy.

- Valerie - powiedział cicho, a ona uśmiechnęła się nieznacznie,  dźwięk ten wydawał jej się najsłodszą rzeczą w na świecie. Był ciepły i kojący.

Zostawiając ją samą, w szpitalu oddalonym o niecałe trzydzieści kilometrów od ich osiedla, poczuł  wzbierające się w nim uczucie, którego nie potrafił zrozumieć. Ciepło przepływające jego żyłami, powoli wypełniające go w całości. Jadąc szosą znacznie szybciej niż powinien, uśmiechał się szeroko, myśląc o niej.

Pragnął, by należała do niego, ale ona nie należała do nikogo ani niczego;

Była nieuchwytna, a on był gotowy z robić wszystko, by ją złapać.

xxxxxxxxxxxxxxx

więc tak... właśnie wypiłam drugą kawę w oczekiwaniu na półfinał pretty little liars i trochę trzęsą mi się ręce z podekscytowania (i kofeiny) hvsdyaahdgajajhajhds

przepraszam jeśli rozdział nie jest najlepszy, ale piszę go już tak długo, mimo iż jest krótki i miałam go wcześniej zaplanowanego ugh nie mogłam dobrać odpowiednich słów (przepraszam też za możliwe literówki itd); tak czy siak, jest rozdział drugi, w którym Harry spotyka i aaaa ratuje Val przed tym dupkiem Jace'em

bardzo chciałabym poznać wasze zdanie na temat zachowania, a raczej myśli Harry'ego :)

dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, to bardzo wiele dla mnie znaczy

Frigid h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz