Weekend.
Cudowny weekend. Jedyna okazja by móc spędzić czas z ukochaną osobą. Stęsknieni za czułościami, których nie mogli sobie okazywać na co dzień chłopcy zawsze spędzali te dwa wspaniałe dni razem. Noce również.Wracając z wieczornego seansu w kinie po drodze wstąpili do małej kawiarenki. Pomieszczenie było przytulne i ciepłe. Obydwaj jednomyślnie zasiedli przy stoliku obok okna. Will ściągnął sweterek zostając jedynie w bluzce, którą kiedyś dostał od chłopaka...a właściwie wykradł mu z szafki.
Siła wyższa sprawia, że posiadanie rzeczy ukochanej osoby wywołuje uśmiech. Ewentualnie płacz, jednak nie w przypadku tej pary.
Stukając palcami o blat stolika ciemnowłosy rozglądał się po pomieszczeniu. Całkiem urocze miejsce. Korzystając z nieuwagi Teity nachylił się do niego i pocałował w nos. Słodka reakcja w postaci prychnięcia zawsze wywoływała u niego uśmiech. Cicho zachichotał z powrotem sadowiąc się na swoim miejscu.
Szczerze wątpił by ktokolwiek mógł kochać swoją drugą połówkę jak właśnie ten niepozorny siedemnastolatek. Skoczyć w ogień to za mało. Oddać duszę? - dla ukochanego wszystko.
Kiedy do ich stolika podeszła kelnerka obydwaj zamówili po herbacie, płacąc z góry. Równie dobrze mogli zrobić sobie takową w domu, jednak wspólne wyjścia były czymś co dawało im niesamowitą radość.
Po chwili chłopcy sączyli ciepły płyn nadal nie odzywając się ani słowem. Dość niepokojąca cisza... Nie dla nich. Po co komuś słowa skoro serca są sobie tak bliskie, że rozumieją się poprzez spojrzenia? Mimo to nadopobudliwość Williama nigdy nie pozwalała mu zachować spokoju na dłuższą metę.
-Teita. -szepnął odkładając filiżankę.
Brak reakcji.
Chłopak zmarszczył groźnie brwi patrząc na ukochanego spode łba.
-Tei. -powtórzył.
Znów nic.
Ignorowanie - jedna z najgorszych rzeczy jakie można mu było podarować.
-Te... -tym razem nie dokończył przyciągnięty za kołnierz bluzki do pocałunku.
Tak się kończyło denerwowanie Pana T. Ewentualnie można było zostać przewieszonym przez ramię i rzuconym na łóżko. Dalsze scenariusze pozostają tylko domysłami.
Słodkie, słodkie usta... Takie ciepłe... Każdy pocałunek jest namiętny, pewny, a zarazem delikatny i czuły... Tylko On tak potrafi. Mój książę, mój cudowny skarb, mój...
-Ach! -jęknął zażenowany Will czując że ciało zaczyna mu odmawiać posłuszeństwa.
Ciało, konkretnie krocze. To nie tak że chłopak był niewyżytym zboczeńcem, który myślał tylko o jednym, o nie! Po prostu Teita całował najlepiej na świecie, a jego wargi uzależniały. Wargi, które należały tylko do jednej osoby, a ich dotknięcie przez niepożądanego osobnika groziło wydrapaniem oczu.
-Siedź już cicho. Przecież cię słyszę. -brunet uśmiechnął się lekko na taki widok.
-Jasne. -usłyszał burknięcie w odpowiedzi. -Teraz mam problem kolego i to przez C i e b i e.
Ten uśmiech na jego twarzy pojawiający się ilekroć wspomnę o cielesnych przyjemnościach... Za każdym razem czuję dreszcz podniecenia. To nie moja wina! Każdy by tak zareagował.
-Problem? -zaśmiał się cicho. -Z chęcią pomogę... Może już wrócimy do domu?
Cholera. W co ja się wpakowałem.
-Willy, skarbie. Co powiesz na wspólną, romantyczną noc? Ostatnio mogłem Cię bezkarnie dotykać dwa dni temu. -dyskretnie oblizał wargę co zostało zauważone przez chłopaka.
Prawdę mówiąc Teita dobrze wiedział jak na to reaguje William i robił to celowo.
-Kochanie... Przecież to lubisz. Tak przynajmniej wnioskuję, po Twoich jękach.
Drań! Przecież są tu ludzie! Chce mnie wprawić w zakłopotanie. I tak mam już ciepłe policzki... Zapłaci mi za to! Nie dam się tak poniżać! Jeszcze raz tak zro...
Nim Will zdążył w porę zareagować został wyciągnięty, a raczej wyniesiony z kawiarenki. Mimo usilnych prób nie udało mu się wyszarpać z mocnego uścisku. Po kilku minutach zwyczajnie odpuścił i z zażenowaniem złapał się ramion chłopaka by nie spaść.
-Puść mnie... -mruknął cicho w materiał koszuli. -Proszę... -dodał po chwili gdy nie doczekał się odpowiedzi.
Z podłym uśmieszkiem na ustach Teita puścił ukochanego i postawił delikatnie na ziemi.
-Och, książę potrafi prosić w miejscu innym jak łóżko? -zaśmiał się, czochrając włosy Williama.
Podły.
-Przestań... Ludzie Cię słyszą... -burknął w odpowiedzi chłopak. -Wstyd mi z Tobą gdziekolwiek wychodzić niewyżyty zboczeńcu...
Brunet spojrzał na niego ze smutkiem w oczach i szybko odwrócił wzrok. Puścił ciepłą dłoń wbijając ją w swoją kieszeń.
Panie i panowie - lekcja pierwsza! Tym szczenięcym ślepkom nie wolno ufać! Jeśli tylko ktoś im ulegnie, później, w ramach przeprosin, będzie musiał odwdzięczać się w tak niegodziwy sposób, że ksiądz w konfesjonale nie wybaczy grzechów! Najlepiej zignorować, w końcu zapomni.
Za kilka minut...
...kilkanaście...
...za kilka godzin...?
Nim chłopcy doszli do domu, zdążyło się ściemnić. Teita milczał jak zaklęty, nie dając odczytać ze swojej twarzy żadnych uczuć.
Musiałem go zranić...
Z cichym westchnieniem Will wtulił się od tyłu w ciepłe plecy ukochanego i ucałował jego szyję. Nigdy nie obrażał się na tak długo. Brunet nie odwzajemnił tego gestu - wręcz przeciwnie, odepchnął od siebie niższego. Ten nieco zdezorientowany zatrzymał się w miejscu.
-Jeśli masz zamiar cały czas się tak zachowywać to ja sobie tu zostanę i spędzę noc pod gołym niebem! -krzyknął bliski płaczu.
Cisza.
Chyba nic nie było gorsze od tego ponurego milczenia.Chłopak usiadł na chodniku nie mając zamiaru ruszyć się choćby na krok. Skoro pieszczoty nie działają to może szantaż przyniesie odwrotny efekt. Mylił się. Niewzruszony Teita obejrzał się tylko krótko przez ramię i poszedł przed siebie.
Drań.
Ów drań wrócił po niespełna pięciu minutach i nie zwracając uwagi na protesty przerzucił sobie Willa przez ramię. Śmiejąc się z jego zaskoczenia ruszył w kierunku domu.
-Puść mnie, puść mnie, puuuść! -krzyczał okładając bruneta do plecach. -Przecież byłeś obrażony!
-Byłem. Liczyłem że w ramach przeprosin zaproponujesz mi przyjemność cielesną, ale się zawiodłem. -westchnął teatralnie. -Jednak moje gołębie serce nie pozwoliło pozostawić biednej księżniczki na zimnym bruku. -zaśmiał się pod nosem.
Will zaczerwienił się ze złości.
Gdy znaleźli się już w domu Teita pociągnął ukochanego do sypialni. Złotooki nawet nie skomentował jego zachowania. Wiedział co się szykuje.
Ostrożnie zamknięte drzwi strzegły ich słodkiej tajemnicy.
Chwilę później słychać było tylko szeptane z namiętnością imiona obydwu chłopców i ciche, rozkoszne wyznania miłosne.
CZYTASZ
Pocałuj mnie głupku.
Short StoryKochanie z wzajemnością to cudowna sprawa. Uroczy śmiech ukochanej osoby, czułe pocałunki, noce spędzone na wspólnym oglądaniu gwiazd, trzymanie się za ręce... Motylki w brzuchu, zakłopotane spojrzenia pełne zakochania, namiętność jaką do siebie żyw...