Historia się zaczyna

109 6 7
                                    

Wstałem rano. Jak zwykle na zewnątrz biegały zwierzęta. Pomyślałem że przydały by się jakieś surowce więc wziąłem ze skrzyni kilka podstawowych przedmiotów: trochę jedzenia, dwa żelazne kilofy, miecz, pochodnie i zbroje. Wyszedłem z mojego domu i pobiegłem w stronę kopalni. Jak już byłem na wzgórzu obejrzałem się na mój cudny dom, a raczej willę. Była to ogromna, stożkowata willa. Dach w kształcie strzałki w górę ciągnoł się od samej ziemi. Była bardzo dobrze oświetlona, a zbudowana była z kostki kamiennej. Miała dużo okien.
Byłem z siebie zadowolony, i w dobrym humorze pognałem w stronę kopalni. Nie wiedziałem że już nie zobaczę mojego domu.
Kiedy dobiegłem do kopalni zobaczyłem że w środku jest pełno potworów. Miałem wątpliwości, ale potrzebowałem surowców. Więc wszedłem W głąb tunelu. Przez pewien czas nic nie znalazłem, prócz potworów oczywiście. Zniszczyłem kilka spawnerów, i pobiegłem dalej. W końcu znalazłem duuużooo surków. Cieszyłem się jak nigdy. Zdobyłem 24 rudy żelaza, 20 rud złota, kilka szmaragdów, bardzo duże węgla, ponad 100 kamienia i 12 diamentów. Wyszedłem z kopalni i zobaczyłem że jest już noc. Dookała były potwory. Pobiegłem w stronę domu. Potwory nacierały ze wszystkich stron. Musiałem przystanąć na chwilę. Kiedy ruszyłem dalej usłyszałem syk. Przestraszyłem się jak nigdy ale było już za późno. Creeper wybuchł, i straciłem przytomność.
Kiedy się ocknołem, przez chwilę miałem przed oczami mrok. Nagle dokoła mnie, zabłysneły światła. To była ława. Byłem w jaskini wypełnionej po brzegi lawą i... potworami. Całą armia potworów dokoła. Setki albo tysiące. Wszystkie rodzaje. Zombie z mieczami, Szkielety z łukami, Creeper szokujące się do wybuchu i Endermanyz oczami wlepionymi we mnie. Bałem sie jak nigdy. Nagle, ni stąd, ni zowąd pojawiła się istotą. Jej wygląd był przerażający ponieważ, ta istota wyglądała jak ja.
-Witaj na naszym przyjęciu, Steve- Odezwał się. Jego głos był zimny i pusty, jak echo - Mam nadzieję że podoba ci się wystrój.
Nie wiedziałem co robić. Odezwać się czy milczeć. W końcu zapytałem - Kim jesteś, i skąd znasz moje imie?-
-Znam Cię od zawsze Steve- odpowiedział- Ty mnie nie pamiętaż, i ci się nie dziwię.
Ale nie długo sobie mnie przypomnisz.- Powiedział i machnął ręką. -A teraz posłuchaj. Masz 30 sekund aby dobiec do portalu za nami- Powiedział wskazując na dziwny portal. Był zbudowany z czarnego kamienia, chyba obsudianu, i świecił fioletową poświatą- Jeśli ci się nie uda... moi przyjaciele ci zabiją. HAHAHAHA!!!!!!!!- jego śmiech był suchy, jak papier.
Przestraszyłem się. Miałem zacząć już biec, ale musiałem się o coś zapytać.
- Chociaż powiedz mi swoje imię.
- Moje imię brzmi Herobrin. Zapamiętaj je bo jeszcze o mnie usłyszysz. - kiedy skończył mówić, potwory zaatakowały. Zaczołem biec. Biegłem najszybciej jak mogłem. Potwory zaczęły mnie doganiać, Ale dobiegłem. Wskoczyłem do portalu. Kiedy znalazłem się po drógiej stronie, poczułem duszącą fale gorąca. Jak podniosłem oczy ukazał mi się najpotworniejszy widok w życiu. Znalazłem się w piekle. Dosłownie w Piekle.
Kilka tygodni później. Wszędzie nic tylko lawa. Jedyny grunt jaki był to jakiś dziwny czerwony kamień. Wstałem. Zaczołem iść. Żadnego życia, żadnych drzew. Aż tu nagle, zobaczyłem potwora. To było połączenie zombiaka i świni. W rękach trzymał miecz ze złota. Spojrzał na mnie i odszedł. Był pokojowo nastawiony. Poszedłem dalej, i nagle za mną coś wybuchło. Obejrzałem się i zobaczyłem ducha. Zaczoł strzelać w moją stronę ognistymi kulami. Uciekałem i zobaczyłem gigantyczną twierdzę zbudowaną z dziwnego bordowego kamienia. Wszedłem do niej. Poszedłem wzdłuż korytaża. Kilka metrów dalej zobaczyłem jakieś światło. Spojżałem, i zobaczyłem... och nie. To żywa magma. Mam już dość. Wyciągnołem miecz. I natarłem na potwora. Zaatakowałem. Uderzyłem i potwór zginoł od razu. Ale nagle kawałki stwora zmieniły się w miniaturowe kostki magmy. Pozabijałem wszystkie. Poszedłem dalej i... och nie wierzę. Portal. Taki sam jak ten przez który wszedłem do tego piekła. Pobiegłem w stronę fioletowej tafli portalu i zobaczyłem skrzynkę. Otworzyłem ją i zobaczyłem kartkę papieru. I nie tylko. Było tam czterdzieści diamentów. Przeczytałem kartkę.

"Cieszę się że przeżyłeś Nether. Chyba ty jedyny. Po tych kilku tygodniach, pewnie jesteś wyczerpany. Ale spokojnie. Jak wrócisz to odpoczniesz. Ale snem wiecznym. Do zobaczenia"
Herobrin

Ogarnęła mnie złość. Zobaczyłem że na dole kartki jest coś jeszcze.

"Te diamenty, które ci zostawiłem to są na zbroję i broń. Nie zostawię Cię bez obrony. Co to by była za zabawa"

A więc dobrze Herobrinie. Chcesz walki? To będziesz ją miał. Ale on jest zbyt potężny. Muszę dowiedzieć się więcej. I sam muszę być silniejszy. Wziołem diamenty, postawiłem warsztat. Dobrze że miałem jakieś surowce. Stworzyłem diamentową zbroję i resztę. Założyłem ją i przeszedłem przez portal.
Herobrinie, nadchodze!!!!

Koniec czy.1
Cdn w historii "Kwadratowa zemsta"

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 10, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Życie według MinecraftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz