Ghosts That We Knew

2.9K 303 115
                                    

and hold me still, bury my heart next to yours


Clinton Francis Barton naprawdę się tego nie spodziewał.

Nie spodziewał się tego, że w jego życiu pojawi się ktoś, kto tak nagle, z dnia na dzień, stanie się dla niego najważniejszą osobą na całym pieprzonym świecie. Nie spodziewał się też tego, że ten wybór padnie na jakiegoś dziwnego dzieciaka z Sokovii. A na pewno nie spodziewał się tego, że ten dziwny dzieciak z Sokovii odda za niego życie.

Ten dzień wraca do Clinta praktycznie podczas każdego snu. Wówczas mężczyzna budzi się w środku nocy, zlany potem, starając przypomnieć sobie, gdzie się znajduje. Jego ręce drżą, oddech jest przyspieszony, a on sam czuje dziwne ukłucie w piersi, które nie pozwala mu się uspokoić. Jego gorąca i lepka od potu dłoń wędruje wtedy na biodro Laury, której spokojny oddech wycisza go w ciągu paru minut. Barton błądzi też zmęczonym wzrokiem po ich sypialni spowitej ciemnościami i zdaje sobie sprawę z tego, że jest w Iowa. Na swojej farmie. W swoim domu. W swoim łóżku. Zajmuje mu to kilka krótkich chwil, jednak mimo to czas ten jest dla niego istnym piekłem, które wita go każdego cholernego wieczoru, gdy jego oczy się zamykają, a on sam zasypia, nie oszczędzając go ani razu odkąd wrócił z ostatniej misji.

Przed jego oczami na nowo pojawia się scena z Sokovii, której tak bardzo nie chce pamiętać. Cholera, a może i chce? Barton sam już nie jest pewien. Z jednej strony pragnie zapomnieć o tym całym chaosie z Ultronem, bo jego obecnym marzeniem jest tylko powrót do normalnego życia, życia sprzed Sokovii, gdy nie miał bladego pojęcia o istnieniu takiej osoby jak Pietro Maximoff. Z drugiej strony jednak czuje się winnym, gdy stara się wyprzeć te wszystkie wspomnienia z pamięci. No bo hej, to się wydarzyło i nic nie jest w stanie tego zmienić, a ktoś, kto uratował jego życie, tak po prostu, całkowicie bezinteresownie, na pewno nie zasługiwał na odsunięcie śladu o jego istnieniu w ciemny kąt jego zmęczonego umysłu.

Clint może przysiąc, że tamtego dnia czas na moment się zatrzymał. Nadal są to dla niego najdłuższe i jednocześnie najgorsze sekundy w życiu. Barton do tej pory czuje i słyszy niebezpiecznie szybko zbliżające się pociski. I w tym przypadku zawsze w jego głowie pojawia się ta sama beznadziejna myśl, że jedyne, co może zrobić, to odwrócić się plecami i przykryć swoim ciałem tego przerażonego kilkulatka, którego przyszło mu ratować. Później przypomina sobie, jak jego powieki się zamykają, a on sam czeka na najgorsze, ale nie dzieje się nic. I wtedy zaczyna się zastanawiać, czy to właśnie czują ludzie, którzy umierają. Żadnego bólu, tylko kompletną nicość, pustkę.

A potem dostrzega uśmiech. Drżący, pełen cierpienia uśmiech i wie, że jego czas jeszcze nie nadszedł. Nadal oddycha, nadal czuje, nadal żyje. I niespodziewanie jego uszu dobiega to zdanie, którym rozpoczęła się cała ich dziwna i pokręcona relacja, o ile można to tak nazwać. Tym razem jednak nie brzmi ono tak zabawnie i tak bezczelnie, jak za pierwszym. W obecnej chwili jest ono cierpkie, ma dziwny posmak złamanego serca i odebranego życia.

– Nie spodziewałeś się tego?

To błękitne spojrzenie, szklane, trochę zszokowane, ale jednocześnie dziwnie spokojne, które posyła mu Pietro, jakby chciał pokazać, że hej, nic się nie stało, przecież dobrze wiesz, widzi za każdy razem, gdy patrzy w niewielką taflę lustra zawieszoną nad umywalką w łazience. Nigdy nie powinien był tego zobaczyć, a tymczasem jest to dla niego najbardziej łamiące serce wspomnienie. Czasami zdarza się, że wystarczy tylko, aby potrząsnął głową i skupił się na czymś innym, by móc na nowo ujrzeć swoją znużoną, przyozdobioną kilkoma zmarszczkami, twarz. Nie zawsze jednak się to udaje i wtedy Clint, aby przerwać swoje męki, potrzebuje ciepłego głosu Laury, która pojawia się przy nim i kładzie mu dłonie na ramionach. Barton bierze kilka głębokich oddechów i przymyka powieki, a gdy na nowo je otwiera, jest z powrotem w Iowa.

ghosts that we knew ∆ bartonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz