1. "Tell the Avengers"

481 38 9
                                    

No hej :D Jack come back w miszczowskim stylu. Się zorientujecie po tytule, ale co tam :D Zapraszam na kolejny rozdział, enjoy xx

~~~

- Macie natychmiast zdawać raporty z jakiejkolwiek anomalii, czy to jest jasne? – wrzeszczałam do ludzi w dole. Na wieść o mojej wizji każdy był maksymalnie skupiony i gotowy do działania. Pracownicy chodzili to tu, to tam i co chwila zerkali na wiadomości. Zgaduję, że jakakolwiek wieść na temat Lokiego rozpętałaby burzę i w internecie, i w stacjach na całym świecie.

– Odrzutowce i barki mają być gotowe na „pięć minut temu"– dodałam jeszcze. Odpowiedziały mi entuzjastyczne głosy naszej załogi.

Spojrzałam na pozostałą dwójkę. Julia szybko wystukiwała coś na klawiaturze swojego laptopa, zapewne szukając jakichkolwiek informacji na temat naszego przeciwnika. Tak jak Tarcza była doświadczona w walce z Asgardczykiem, tak my byliśmy całkowicie świeży w tym temacie. Nigdy dotąd go nie spotkałyśmy, znałyśmy jedynie podstawowe informacje o nim. Skąd pochodził, co zrobił na Ziemi. Było tego naprawdę mało. Za to Victoria spoglądała na ekrany przed nami, gdzie znajdowały się sceny walki Lokiego. Kapitanem, z Hulkiem, z Thorem... Cóż, gość ma naprawdę dobrych trenerów. Widać było, że jest ona pochłonięta analizowaniem różnych ruchów. Sama zrobiłabym to samo, ale w myślach byłam zupełnie gdzie indziej.

- Musimy wezwać Avengers. – wypowiedziałam moje ciche obawy na głos. Dziewczyny natychmiast podniosły na mnie swój wzrok. Julia ze spokojem, a Victoria z niedowierzaniem.

- Co?! Nie możemy! Przecież wiesz, że zgarną wszystkie laury! – rzuciła z pretensjami.

- Nie obchodzi mnie to. Dobrze wiesz, że nie znamy przeciwnika, a oni tak. Dla mnie liczy się tylko to, by obyło się z małą liczbą ofiar, albo w ogóle z ich brakiem.

Jej ciało opadło z impetem na fotel. Widać było, że trybiki w jej głowie tykają z prędkością dźwięku. Analizowała wszystko co jej powiedziałam. Decyzja będzie musiała w końcu zapaść. Tak, czy siak sobie nie poradzimy, a ona doskonale o tym wiedziała. Po paru chwilach westchnęła cicho i jeszcze bardziej rozłożyła się na siedzeniu.

- Okej, ale tylko jeżeli ja też będę mogła skopać mu tyłek – uśmiechnęła się delikatnie.

- Mam nadzieję, że to zrobisz – ja również odwzajemniłam jej wyszczerz.

Tą sielankową scenę przerwał dźwięk alarmu roznoszący się po całej hali. Na wszystkich monitorach pojawiły się informacje o położeniu celu. Spojrzałam na pierwszy z nich i natychmiast ruszyłam do odrzutowca. Biegłam co sił w nogach. I wrzeszczałam po drodze na ludzi. Tak samo z resztą jak moje towarzyszki.

- Niech maszyna będzie natychmiast gotowa, nie dawajcie pilota, startujemy za dwie minuty. Sprawdźcie niebo i położenie. Natychmiast! – Byłam pewna, że ludzie w promieniu stu metrów słyszeli mój głos, potęgowany jeszcze przez echo.

Docierając do hali odlotów, przeskakiwałam schody po kilka stopni. Kiedy byłam już trzy metry od podłoża, chwyciłam za barierkę i przeskoczyłam przez nią. Lądując na ugiętych nogach, wystrzeliłam jak z procy do ponownego biegu. Widziałam już maszynę z włączonymi silnikami i przyspieszyłam lekko. Wskoczyłam na podest, a za mną Julia i Vicky. Kiedy usiadłam na siedzeniu pilota natychmiast włączyłam urządzenia niezbędne, by wzbić się w powietrze. Chwyciłam za stery i wprowadziłam współrzędne. Feme usiadła obok mnie i sprawdzała anomalię.

- Jakie rozkazy mamy wykonywać, pani Dyrektor? – usłyszałam kobiecy głos w słuchawce.

Popatrzyłam na moje wspólniczki i widząc zgodę w ich oczach, w jednej sekundzie podjęłam decyzję.

- Powiedzcie Avengers...

Love The Way You Lie / loki ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz