Z poplątanych blond włosów usiłowałam zrobić kitkę. Po wyczerpującej nocy z nieziemsko przystojnym klientem, pozwoliłam sobie nalać whisky. Upiłam łyk trunku, który odprężył moje ciało i zaczęłam przeliczać zarobione pieniądze. Zgadzało się co do grosza, więc schowałam banknoty do puszki po ciastkach i odpaliłam papierosa. Zastanawiałam się nad swoim życiem, nad sobą i nad moją pracą. Patrząc w przeszłość mogłam dzisiaj kolejno wyliczać swoje błędy, analizować i dostrzegać to co straciłam. Wyeliminować istniejące zagrożenia i podejmować słuszne decyzje. Nigdy nie należałam do osób, które najpierw myślą, potem robią. Rodzice nie wierzyli w małą dziewczynkę, która czegokolwiek by nie dotknęła i tak posypałoby się to w drobny mak. Ta zła i pozbawiona szczęścia w dzieciństwie osoba stała się samodzielna i dorosła. Ta, którą wygnali z rodzinnej wioski, by nie robiła wstydu rodzinie poradziła sobie i dzisiaj mieszka w luksusowym bloku, o którym praktycznie wszyscy mogli sobie tylko pomarzyć. Uderzyłam pięścią w stół, gdy tylko moja dusza próbowała wydobyć z siebie okrzyk słabości i jęk rozpaczy. Całe życie pracowałam nad tym, by być twarda. Jednak nocą miękłam jak przemoczona szwamka. Byłam nikim w porównaniu do księżyca, który nie okazywał nic oprócz silnej postawy. Był jak wzór do naśladowania. Jak otucha w otchłani nicości. Kolejny łyk alkoholu pozwolił wyzwolić mnie od tych przykrych wspomnień. Zaczęłam patrzeć na świat z innych perspektyw - pozytywnych. Skończyłam zaoczne studia z wyróżnieniem, nie mogę narzekać na brak pieniędzy, jak rownież i na pracę. Sama kieruję swoim życiem i sama płacę cenę za popełnione błędy. Nikt mi nie pokazał jak żyć.
**********
Spiesząc się do sklepu mijałam stojące na schodach sąsiadki. Ich spojrzenia lustrowały mnie od góry do dołu, a usta bezczelnie wymawiały moje imię. Wiele skarg wpływało na moje konto, a przez znajomości nadal nie mogli załatwić mi nowego lokum. Kochałam swoją pracę, bo tylko dzięki niej miałam tak zwane taryfy ulgowe. Przebiegłam przez pasy i wprost wpadłam na drzwi sklepu. Moja obolała twarz nie doznała obrażeń, dlatego swoim uwodzicielskim ciałem jak gdyby nigdy nic poszłam przed siebie. W sklepie był tłum ludzi. Kolejki do kas i do działu mięsnego ciągnęły się jedną wielką ciągłą. Czasami zastanawiałam się dlaczego tu kupuje. Może dlatego, że do tego sklepu miałam tylko zaledwie pięć kroków, a do następnego conajmniej dwa kilometry. Do koszyka wkładałam najpotrzebniejsze rzeczy na dzisiejszą kolację, która miała odbyć się z najbogatszym mężczyzną tego miasta. Najdroższe wino również znajdywało się na mojej liście. Z ulgą znalazłam najlepsze i najwytrawniejsze. Zawsze lubiłam rozkoszować się alkoholem w odpowiednich ilościach. Musiałam utrzymywać formę, by dobrze wypaść przy kolejnym kliencie. Mój styl bycia nie podobał się większości ludziom, w tym do większości zaliczały się tylko kobiety. Nie tylko starsze, ale i też te młodsze, które nie mają kompletnie żadnego doświadczenia w byciu kobietą. Niezależnie od opinii nie postanowiłam zakończyć swojego zaskakującego życia tylko dlatego, że jestem głównym tematem plotek. Moje wyzywające ubrania, odwaga i grzeszność uwodziły tych mężatych mężczyzn jak również wdowców. Gdy tylko opuściłam sklep, udałam się do mojej przyjaciółki. Nieustannie pukałam w drzwi, aż tu nagle za moimi plecami ukazał się przystojny brunet, o zielonych oczach i kocim spojrzeniem. Miał wyrobioną sylwetkę i zastanawiałam się czy nie widziałam go na siłowni. Mój umysł po wyczerpującej walce nie przypomniał sobie ani jego twarzy, a już w ogóle jego sylwetki.
-Ty też tu? - zapytałam z uśmiechem
-Owszem. Nie wiesz czemu nie otwiera? - zapytał zdziwiony spoglądając przez wizjer.
-Ona tak ma. Jak jej nie uprzedzisz, tak całuj klamkę. - wysłałam mu uwodzicielskie spojrzenie.
-Tylko, że... - podrapał się w po głowie - ja byłem umówiony.
Wyciągnęłam z torebki telefon i wykręciłam do niej numer. Na moje szczęście odebrała po trzecim sygnale. Jej zaspany głos mówił sam za siebie jednak, kiedy tylko dowiedziała się kto czeka przed drzwiami ze mną, momentalnie się rozbudziła. Błagalnym tonem nakazała mi go oprowadzić po mieście lub wymyśleć coś konkretnego, by mogła na spokojnie wysprzątać mieszkanie, wywietrzyć i wygnać z mieszkania kolejnego faceta.
-Wiesz co? Jej nie ma w domu, ale niedługo będzie... - powiedziałam szybko - tutaj niedaleko jest kawiarenka. Masz ochotę?
-Pewnie. Z nią są same problemy. - odpowiedział, biorąc torbę ze sobą.
-A ty ją znasz?
-Jestem jej bratem. Rodzice kazali przyjechać tu i zobaczyć jak jej idzie na studiach. I oczywiście w pracy. Mam nadzieję, że w jej barze znajdują się bardzo dobre trunki. - uśmiechnął się, a ja zaczęłam wszystko rozumieć.
Kiedyś mi o nim opowiadała. Jej rodzinne korzenie zmuszały ją do kłamstw i ukrywania jej tożsamości. Chcąc, nie chcąc musiałam trzymać się jej wersji.
-A Ty studiujesz? - zapytał upijając łyk kawy
-Nie. Ale studiowałam. - odpowiedziałam co mi ślina na język przyniosła.
-Na jakim kierunku byłaś?
-Księgowość.
-Moja kochana siostrzyczka prawo zdaje, ale ty chyba o tym wiesz. - spojrzał się na mnie uważnie
- Jest na prawdę świetna. Tyle mi opowiada o jej uczelni, postępach w nauce.. - zamilkłam na chwilę, by zaczerpnąć powietrza - nie masz się czym martwić.
Po chwili mój telefon zaczął wibrować i zobaczyłam nieznajomy numer. Dobrze wiedziałam, że pewnie to kolejny facet chce się umówić na dziś wieczór. Przeprosiłam siedzącego przy mnie chłopaka i wyszłam na zewnątrz. Nie myliłam się, jednak tej nocy miałam być w hotelu. Postawiłam mu własne warunki, a kiedy na nie przystanął uzgodniliśmy godzinę. Z uśmiechem na ustach wróciłam do stolika.
-Jest już w domu? - zapytał
-Niestety nie ona dzwoniła. Ale jak chcesz mogę się z nią skontaktować. Jednak nadal nie znam twojego imienia.
-Ach, ta moja tajemniczość. Jestem Darek, a ty?
-Sabina, miło mi.
Po zapłaceniu rachunku, opuściliśmy kawiarenkę i udaliśmy się do bloku w którym mieszka przyjaciółka. Po usłyszeniu słowa "Proszę" weszliśmy do środka i zobaczyłam siedzącą ją na kanapie czytającą coś co znajdowało się na białej kartce. Jej różowe włosy lśniły dzięki padającemu na nią słońcu. Była piękna nawet jak dla mnie.
-I jak sobie radzisz z nauką? Zakupy zrobione? - zapytałam, by rozluźnić atmosferę.
Na moje pytanie dostałam podniesiony kciuk w górę wystawający zza pleców jej brata. Po chwili uścisku, Diana poczęstowała nas ciastkami. Nigdy nie znałam jej od strony przykładnej i zmobilizowanej. Tak samo jej druga strona osobowości ukazywała się w miękkiej i uczuciowej postaci. To była dla mnie kompletna nowość jak również powód do śmiechu. Znając ją już dłuższy czas mogłam wywnioskować po jej minie, że nie bardzo jej to pasuje, a lepiej ujmując, jest to dla niej zbyt wielki ciężar.
*************
-I co umówimy się? - zapytał Darek, spoglądając na mnie blisko okna
-Zostaw namiar, a na pewno zadzwonię. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy, upijając łyk wina
Przyciągnął mnie bliżej siebie i nasze ciała zaczęły tworzyć jedność. Musnął wargą moje usta i oddalił się, by wyciągnąć z torby notes i długopis. Zapisał swój numer, wręczył mi go i odeszłam z całej rodzinnej atmosfery, by móc wykonywać swoją pracę.Następne rozdziały będą dłuższe, jednak ich dodawanie będzie również dłuższe. Napewno nie zaprzestanę go czytać, więc zapraszam do czytania. ;)
CZYTASZ
Praca serca
RandomZagubiona w otchłani samotności. Zakochana w samej sobie. Codzienność to istna tajemnica. Ja to zagubione dziecko.