1

21 3 0
                                    

-Boże!
Powiedziałam na głos,leżąc i patrząc się w sufit.
Dziś mój pierwszy dzień w liceum.Zabawne jest to,że nikogo tam nie znam.
Powoli wstając,głośno ziewnęłam.Cóż,w wakacje wstawałam w południe,a teraz? O szóstej.Co gorsze?
Podeszłam do lustra,nienawidzę mojej cery.Cholerne krosty!I moje włosy,do pasa,ale strasznie suche,do tego się puszą.Związałam je w koka,po czym podeszłam do mojej szafy.Postawiłam dziś na jasne jeansy i sweter.Rozczesałam włosy,zamaskowałam moich anty-przyjaciół na twarzy,pomalowałam rzęsy.Założyłam białe conversy.Co z tego,że wyglądam teraz jak większość nastolatek?Spojrzałam na siebie jeszcze raz w lustro.
-Będzie dobrze.-pomyślałam.
*
-Mamo daj spokój.
Spojrzałam na nią błagalnym spojrzeniem.

-Musisz jeść więcej owoców.Masz tu pudełko i masz wszystko zjeść!
Uśmiechnęła się szeroko i pognała do Ashtona,mojego młodszego brata.

Schowałam jedzenie do torby,pomalowałam usta balsamem i Krzyknęłam na pożegnanie,krótkie "cześć!".

Szłam powoli chodnikiem obserwując młodych ludzi,którzy biegną do autobusów.Czułam zapach mirabelek i jabłek.Zapatrzyłam się w piękne krajobrazy tutejszych alejek i jak na moje szczęście,potknełam się.Upadłam na ręce,bo szybko zaaragowałam,ratując przy tym kolana.
-Kurwa!-krzyknełam.
Było mi wstyd,ponieważ parę osób miało ze mnie ubaw.

-Ładnie się tak wyrażać?
Usłyszałam męski,ale młody głos.Spojrzałam w górę i mało co nie dostałam orgazmu na sam jego widok.Wstałam,lecz moje policzki zapiekły.Często jestem pięknie czerwona,w podstawówce miałam przezwisko "Buraczek".
Jego ciemne,tajemnicze oczy i długie rzęsy.Szerokie ramiona.Prosty nos.Duże usta.Wygolone boki na włosach i zostawiona grzywka,przez jego brązowe loki,szła lekko do góry.

-Oh,tak wyszło.
Powiedziałam zmieszana,tylko to przyszło mi do głowy.

-Żartowałem.Pokaż ręce,chyba masz zdarte.
Spojrzał na nie z troską.Wow!Pokazałam mu wnętrze moich dłoni,a on wykrzywił usta w wąska linie.

-Mieszkam Tutaj.Opatrze Cię,bo naprawdę nieźle je zdarłaś.
Wziął mnie za nadgarstek i poprowadził.

-Wiesz.
Spojrzałam na zegarek.

-Za dziesięć minut zaczyna mi się szkoła.I to pierwszy dzień szkoły.
Zrobiłam smutną minę.

-Grzeczna dziewczynka?
Uśmiechnął się zadziornie.

-Dobra,będę się z tego tłumaczyć chyba,że napiszesz mi usprawiedliwienie.
Zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka,puścił mi oczko,po czym dodał.

-Jak sobie życzysz,właściwie jak się nazywasz?
Spojrzał na mnie wyczekująco.

-Jestem Halsey,a Ty?
Powiedziałam wyraźnie.Uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Okej,Halsey.Jestem Nick.
Nick.-od dzisiaj najpiękniejsze imię na świecie.

-W ogólnie,czemu Ty nie idziesz do szkoły?
Zapytałam.Jestem taka ciekawska.

-Małe wagary.
Uśmiechnął się.

Otworzył mi drzwi do domku,który był naprawdę piękny na zewnątrz.Kiedy byłam już w jego mieszkaniu,w środku był jeszcze ładniejszy.Gdzie jego rodzice?

-Usiądź,ja idę po wodę utlenioną i jakieś plastry.Dosłownie minuta!
I zniknął za korytarzem.

Siedziałam na białej sofie,oglądając piękne obrazy,portrety.A sama kanapa była bardzo wygodna.Naprzeciw mnie był czarny kominek.W tym domu dominowała biel,dlatego dom wydawał się jeszcze większy,niż jest.Stoliczek do kawy,miał różne wzory,ale białe,dywan też był w tym kolorze.

-Już jestem.
Usiadł koło mnie.Wyciągnęłam do niego dłonie.On nalał mi na nie płyn,po czym nakleił plastry.

-No to...do której klasy teraz chodzisz?
Zapytałam.

-Ostatnia liceum,a Ty pierwszaczek?
Zaśmiał się,ukazując białe i proste zęby.

-Tak,Nick.
Próbując go trochę poderwać,"przypadkiem" dotknęłam stopą o jego nogę.W sumie,nie umiem tego robić.Spojrzał na mnie czarująco i odwdzięczył mi się tym samym.Wstał i udał się do kuchni,która była połączona z salonem.

-Chcesz coś do picia?
Zapytał.

-Umm,tak.

Wzięłam od niego napój i wypiłam od razu.Skrzywiłam się,bo wyczułam smak alkoholu.
-Ej! Nie prosiłam o alkohol.

-Trzeba nie było pić odrazu.Halsey,nie bądź sztywna,żeby polubili się w liceum musisz się zmienić,chociaż trochę.

-Aha,nie będę się zmieniać.

-Teraz będziesz w siódemce,prawda?
Zapytał,nadal uśmiechając się zalotnie.Był taki czarujący.

-Tak,skąd wiesz?
Zapytałam.

-Też tam chodzę,trzymaj się ze mną.
Powiedział pewnie.

-Umm,okej...
Odpowiedziałam,byłam zmieszana.

-No dawaj.
Nalał mi więcej.
-Nie bądź sztywna.
Powiedział chyba najbardziej seksownie jak umiał,pomijając to co właściwie o mnie uważał.

Wypiłam zawartość szklanki.Nie bądź sztywna Halsey.

-Dobrze.Małymi kroczkami do celu.Co będziesz chciała robić po liceum?

-Psychologia.
Powiedziałam lekko się plącząc.Od zawsze ciągnęło mnie by być psychologiem.

-Nieźle.Ja idę na AWF.

-Nie dziwie się.
Odparłam.Boże,mój nie wyparzony język.

-Halsey,czemu? Czy Ty mnie podrywasz?
Zaśmiał się.

W idealnym momencie pobiegłam szukając łazienki,aby zwymiotować.Mając szczęście wybrałam właściwe drzwi i zwymiotowałam.

*

-Tak w ogóle gdzie Twoi rodzice?
Zapytałam kiedy odprowadzając mnie do domu.

-Mieszkam sam.

-Ou,to fajnie.

Kiedy byliśmy już pod moim blokiem,uśmiechnął się.
-Miło dziś było,widzimy się jutro.

-Tak,tym razem w szkole.
Zażartowałam.

Chyba Nick,pod wpływem impulsu pocałował mnie w policzek.

-Ale żeby tak w policzek? Tak robią dziewczyny!
Jego pocałunek był słodki,usta miękkie jak najdelikatniejszy materiał na świecie.Mój Boże!
Pocałowałam go w policzek,jak to on zrobił i się pożegnałam.

Nie mogę się doczekać jutra.

Wchodząc do mieszkania,widziałam już minę mojej mamy.Ona wie.

-Halsey Flynn,gdzieś Ty była?

-Mamo...

-Czekam tu już z Ashtonem 30 minut,ja wychodzę do pracy!
Ubrała płaszcz i wyszła.Zapomniałam,że miałam zaopiekować się bratem.
A o moich wagarach nic nie wie.
Mam dzisiaj szczęście!

-To co Ashton? Co robimy?
Patrzyłam na brata czekając na propozycje.

-Robimy wyścigi!
Ogólnie czułam się lekko pijana,bo byłam,dlatego humor mi dopisywał.

Nick...

PiecesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz