Pierwszy dzień #2

19 1 2
                                    

Po pierwsze zanim przejdziecie do dalszej części czyli opowiadania, chciałabym przekazać wam smutną wiadomość, mam brak weny twórczej, to jest wszystko co napisałam. Jednak poprawia się. Rozdziały będą pojawiać się z tak wielką nieregularnością jak nigdzie i przy okazji zaciekawionych zapraszam na bloga. www.pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com


***

Byłam u Kate. Zastałam ją zapłakaną w piżamie, w misie. A to już o czymś świadczy. Myślałam, że to przeze mnie i aż sama siebie znienawidziłam. Zawsze, gdy mamy jakiś problem, ja albo Kate ubieramy piżamę w misie. Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak jest. Zaczęłam ja przepraszać i narzekać na siebie myśląc, że ją to pocieszy. Jednak nic się nie zmieniło. Cały czas płakała. Teraz to już nawet straciłam nadzieję, że ją jakoś przeproszę.

- Ten wielki cwel zostawił mnie, rozumiesz? – Zaczęła Kate, mówiła przez łzy. -Podszedł dziś do mnie po tym twoim wybuchu. Nie odpowiadałam ci, bo wiedziałam, że masz te dni. Ja też mam i każda kobieta ma. Normalka. Ale on przyszedł, rozumiesz to? Poszedł tak sobie. Popatrzył mi w oczy. Nie wiem jak on w ogóle to zrobił ja na jego miejscu nawet bym nie spojrzała. Powiedział... - Tu przerwała. Przytuliłam ją wtedy i siedziałyśmy tak dobra minutę. - Ta świnia powiedziała, że musimy się rozstać, bo ja według niego jestem niegotowa na związek. Rozumiesz niegotowa. A on niby, kurwa gotowy. Z jakiej strony jak robi pierwszy krok i po trzech miesiącach zrywa ni z tego ni z owego. Odpowiedziałam frajerowi, że ok. I sobie poszłam. Nie wiem, dlaczego go nie uderzyłam, nie wiem. Dotarło do mnie, że to, dlatego, że on nie był tego wart. Później już było coraz gorzej. Zwiałam z dwóch lekcji ze szkoły nie miałam żadnego autobusu wiec się przeszłam do domu i ubrałam piżamkę. Telefon wyłączyłam, bo ktoś cały czas do mnie dzwonił. Myślałam, że to on a to byłaś ty, przepraszam.

Teraz to już obie ryczałyśmy. Zamówiłyśmy sobie jedzenie. Dwie sałatki. Jak zwykle dieta w najbardziej nieodpowiednich momentach. Wtedy, kiedy napakowałybyśmy się czekolady jemy sałatkę i jakoś lepiej jest. Dziwne, ale prawdziwe.

Wróciłam do domu koło dwudziestej pierwszej. Rodzice już na mnie czekali. W kuchni, czyli źle. Ciekawe, co teraz się stało. Moi rodzice dowiedzieli się, że zwiałam z lekcji w tym samym czasie, co Kate wiec są wagary. Musiałam im wytłumaczyć wszystko. Trochę to było dziwne. Improwizowałam. Nie wymyśliłam wcześniej wersji dla rodziców. Ale jakoś przeszło. Jak zaczęłam mówić o okresie i o podpaskach. To tata się poddał i obeszło się bez większych trudności. I na tym, koniec moich dzisiejszych przygód. 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 15, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Moje zbuntowane jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz