Nocą przesilenia letniego dziewczynka, imieniem Róża, wymknęła się z domu i ruszyła polną drogą na łąkę. Chciała zobaczyć kwiaty, które kwitną tylko w tą jedną noc. Ludzie, którzy je widzieli opowiadali, że nie ma noc piękniejszego od nich.
Biegła dróżką, która wiodła przez mały las, z którego dobiegało pohukiwanie sów i szelest liści. Na bezchmurnym niebie zaś widniała jasna tarcza księżyca. Była pełnia, która sprawiała, że drzewa i krzaki wyglądały tak jakby się ruszały. Po kilku chwilach dziewczynka stanęła na łące. Morze błękitnych kwiatów oblewało zieloną trawę, a ich płatkami poruszał mały i przyjemny wiatr. Zapach kwiatów był tak słodki, że dla Róży zakręciło się w głowie.
Nagle przed dziewczynką pojawiła się mgła, która przybrała kształt wielkiego, białego lisa opatulonego niebieskimi płomieniami.
Natychmiast zerwał się silny wiatr, tak mocny, że niewiasta musiała zamknąć oczy. Otworzyła je dopiero wtedy, gdy na szyji poczuła chuchnięcie. Przed nią stał lis, który przewyższał ją o metr. Miał szmaragdowe oczy, które przeszywały ją na wylot.
- Co tu robisz dziewczynko? Grzeczne dzieci nie powinny być o tak późnej godzinie na zewnątrz. Czyżbyś nie wiedziała, że jest to godzina duchów? - Jego głos wydawał się być lodowaty pomimo otaczających go płomieni.
- Chciałam tylko zobaczyć kwiaty jednej nocy. - Odpwiedziała ze strachem.
- Lisie kwiaty są niebiespieczne dla was śmiertelników. Sam ich zapach omamia, a bliższy kontakt z tak wielką ilością może spowodować nawet śmierć. A według mnie, ty powinnaś się stąd jak najszybciej wynieść, zanim jakaś zjawa cię zje, a one bardzo lubią małe dziewczynki.
- A kim... kim ty jesteś?
- Hm... przychodzisz tu i nic o mnie nie wiesz? Skoro tak to wypada mi przedstawić się. Jestem lisim duchem, moje imię to Rose i to dzięki mojej energii rosną te kwiaty... no nareszcie jesteś księżniczko. - Rzekł i odwrócił się.
Za nim stała kobieta ubrana w czarną sukienkę do kolan i tego samego koloru pelerynę. Spod kaptura wypływały loki długich, białych włosów z czerwonyni końcówkami. W ręku trzymała złotą dwugłową włócznię. W mgnieniu oka znalazła się przy dziewczynce, chwyciła ją za podbrudek i zaczęła się jej przyglądać. Ona zaś czuła jak po plecach przechodzą ją ciarki.
- Jesteś odważna, albo głupia, jeśli przychodzisz tu o północy. Powinnaś jak najszybciej stąd uciekać jeśli nie chcesz stracić życia. Za moment rozpęta się tu bitwa pomiędzy mną, a denonami i uwierz mi, nie chciałabyś tego oglądać. - Głos jej ociekał słodyczą i stanowczością, ale można było w nim wyczuć nutkę smutku.
Po chwili stało się tak jak powiedziała. Z lasu zaczęły wychodzić obrzydliwe potwory. Największy z nich miał ze cztery metry, sześć rąk i paskudną twarz. Były również widma kobiet, którym czarne włosy zasłaniały twarz, a ciało prześwitywało pokazując kolejnych wrogów wylewających się potokiem z lqsu na łączkę. Każdy z wrogów był uzbrojony, a to w miecze, w harpuny, sztylety, lub włócznie.
Czarna kobieta wyszła naprzeciw nich i zasłoniła swoim własnym ciałem Różę. Zaś porwory, które szły w pierwszym rzędzie wyszczerzyły zęby, lub ich pozostałości i rzuciły się do ataku.♥♡♥♡♥♡
HEJKA mam nadzieję, że moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie choć w jakimś stopniu się wam spodoba. Jestem otwarta na jakiekolwiek oceny więc jeśli popełniłam jakieś błędy nie bójcie się i komentujcie ♥
