0.2

4.6K 315 5
                                    

Po ciężkim,  a zarazem kojącym treningu, poszłam się umyć.  

Otworzyłam drzwi do swojej własnej łazienki, którą miałam w pokoju.  Wyczerpana zrzuciłam z siebie mokre ciuchy. Ciało było oblane potem, a zapach w pomieszczeniu nasiąkał nieprzyjemnym zapachem.

Odkręciłam zimną wodę. W tej chwili  jedyne czego potrzebuje to  orzeźwiający prysznic. Weszłam do kabiny, a gdy stopa zetknęła się z marmurowymi kafelkami na moim ciele od razu  pojawiła się gęsia skórka. 

Spadające z góry krople wody zaczęły spływać po mojej  rozgrzanej skórze. 

Myśli od razu zaatakowały moją głowę. Nie rozumiem jakim prawem tata  żądał ode mnie, bym zajęła jego miejsce. Zawsze podkreślał to, że nikt nigdy nie będzie wystraczająco dobry, by stać się jego zastępcą. Nie zrezygnowałby od tak z tej posady. Coś musiało być na rzeczy, skoro zdenerwował się gdy go wyśmiałam. Ja, natomiast nie mam zamiaru "odziedziczyć" ludzi, którym wszedł za skórę. Pierwsze co oni zrobią, gdy dowiedzą się, że wielki szef mafii, zrezygnował z dowództwa, a jego miejsce zajmie osiemnastoletnia córka szybko wykorzystają sytuacje i będą chcieli mnie zlikwidować. Nie piszę się na to.  Nie jeden gang pragnie   śmierci ojca, tym samym później podporządkowując jego ludzi na swoje zasady.  Jak na razie nie uśmiecha mi się, leżeć dwa metry pod ziemią. Nie ma na co liczyć, nigdy nie zgodzę się na taką umowę, musiałby być głupcem, jeśli myślał, że zgodzę się na taką umowę.  Owszem, lubię ryzyko, ale z głową i rozsądkiem. Każda decyzja musi być dobrze przemyślana, a najmniejszy szczegół dopracowany do perfekcji,  lecz ta sytuacja ma więcej minusów niż korzyści.  Żaden normalny człowiek,  by się nie zgodził, ale w końcu my nie jesteśmy normalni, my jesteśmy lepsi od tej części społeczeństwa i to nas wyróżnia.


Swoją drogą jestem ciekawa,  co go skłoniło do podjęcia tej decyzji. Myślałam, że lubi dyrygować ludźmi oraz się nimi wysługiwać, a tu proszę. Miłe zaskoczenie.

Gdy się umyłam,  złapałam za ręcznik i owinęłam się bawełną. Oczywiście, ja  zapomniałam wziąć ciuchów na zmianę. Byłam tak zdenerwowana, że wyleciało mi to z głowy.
Wychodząc  z łazienki, zobaczyłam jak ktoś leży na moim łóżku, twarzą w poduszkach.  Ręce zacisnęłam w pięści. Czyżby nieproszony gość?

Cicho podeszłam do małej szafki, z której od razu wyjęłam broń i wycelowałam w intruza.
- Kto ci do cholery pozwolił wejść do MOJEGO pokoju?- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.  Jasno kiedyś powiedziałam, że każdy ma się trzymać z dala od mojego pokoju. Myślałam, że po ostatniej akcji, nie znajdzie się nikt na tyle odważny, by popełnić ten błąd.

Postać uniosła głowę do góry i spojrzała w moją stronę, dzięki czemu wywnioskowałam, że jest to Adam. Widząc mnie, celującą w jego stronę,  uniósł brew,  po czym wybuchł gromkim śmiechem, na co się skrzywiłam. Powoli opuściłam broń.

Adam to nowy członek w naszej grupie, jest młodszym bratem Clausa,  z którym jestem najbliżej.  Starszy chłopak lubił sprawdzać moje granice wytrzymałości co chyba postanowił sobie za jedno z postanowień noworocznych, lecz dzięki niemu nauczyłam się panowania nad emocjami pod wpływem presji. Jego to bawiło, mnie zaś uczyło. Gdyby nie Claus, Adam w ogólnie nie wkroczyłby w świat pełen niebezpieczeństw. Toleruje tego człowieka, tylko ze względu na swojego przyjaciela.
- Już, ucisz się- powiedziałam, lecz on zaczął się jeszcze bardziej śmiać. Odłożyłam broń na szafkę.
- Możesz skończyć?!- krzyknęłam.  Jego głos w tym momencie tak bardzo denerwował moje komórki,  a ja jeszcze całkowicie nie ochłonęłam z nerwów, więc nie brakowało dużo, by aktywować wulkan, który mam w środku. On, dodatkowo podgrzewał temperaturę, tym samym prowadząc do redukcji.
- Uuuu, ktoś tu jest chyba nie w humorze- powiedział melodyjnie. 

Przysięgam,  że jeśli nie przestanie komentować,  znów stracę nad sobą kontrolę.  W mgnieniu oka znalazłam się nad nim. Jedną ręką przytrzymałam ręcznik,  a drugą złapałam za jego szyję.   Palcami nacisnęłam na  krtań. 
-Zamknij, w końcu tą swoją piękną buźkę, dobrze ci radzę- wyszeptałam do jego ucha.  Mimo, że jest bratem mojego przyjaciela, nie zawaham się przed zrobieniem mu krzywdy. Nie będzie traktowany ulgowo.

 Adam złapał za moją dłoń i odciągnął ją od siebie. Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać, już dawno leżały z narządami  na wierzchu.
- Opanuj się dziewczyno!- chciał brzmieć oschle, lecz wyczułam w jego tonie cień przerażenia i niepewności.  Musi się jeszcze wiele nauczyć, nim zacznie panować nad mową ciała, mimiką i komunikacją werbalną.
- Zejdź z mojego łóżka i poczekaj na mnie, aż się ubiorę. Gdy tu wrócę, nie chce cię na nim widzieć, rozumiesz?- stwierdziłam, że nie ma sensu wchodzić w nim głębsze dyskusje, gdyż jest to stratą czasu, a ja nie  mam na to siły. 

 Podeszłam do czarnej szafy, która zajmowała całą , jedną ścianę i  wyjęłam z niej bieliznę,  skarpetki oraz ciuchy.
Z wybranym zestawem skierowałam się z powrotem do łazienki.  Szybko się ubrałam i wróciłam do pokoju.  Adam nie wykonał mojego jednego polecenia i nadal leżał,  jak gdyby nigdy nic na łóżku.  Bez zastanowienia drugi raz sięgnęłam po pistolet i ponownie wycelowałam w chłopaka.
- Czego nie zrozumiałeś?- nienawidzę jak ktoś mnie nie słucha, a szczególnie w takich prostych rzeczach. To inni mają się mnie słuchać i wykonywać przydzielone im zadania.  

W naszym świecie jest tak : gdy jesteś miła i bojaźliwa od razu jesteś na straconej pozycji i możesz zacząć żegnać się z bliskimi ,  a jak jesteś przebiegła i odważna wzbudzasz respekt. Ludzie zaczynają traktować cię poważnie, wyczuwają, że stanowisz dla nich zagrożenie i muszą być ostrożni, dlatego tak ważna jest opinia na swój temat, bo gdy ktoś usłyszy twoje imię od razu wie, że to nie będzie przyjemne spotkanie.

Na mojej twarzy malował się gniew.  Adam widząc,  że nie żartuje i jestem skłonna do odbezpieczania broni,   powoli wstał.
- A teraz mnie słuchaj, gówiarzu- powiedziałam z uśmiechem.  Usiadłam na niskiej komodzie i zaczęłam bawić się bronią. Gdy chłopak usłyszał dźwięk charakteryzujący odbezpieczenie broni, zobaczyłam, że ciężko przełyka ślinę. O tym właśnie wspominałam.

 Bycie nieobliczalnym.

Tylko tyle wystarczy, by ktoś zmienił swoją postawę i swoje dotychczasowe zachowanie. Gdy dociera do nich, że tracą kontrolę nad sytuacją, zrobią wszystko by załagodzić konflikt i by wyjść jak najkorzystniej dla siebie.  
-  Jesteś nowy, wiec przypomnę ci o kilku panujących tu zasadach, bo może zapomniałeś. Pod żadnym pozorem NIE wolno ci  wchodzić do mojego pokoju. Rozumiesz? - nie usłyszałam odpowiedzi. Błąd. Wielki błąd.

Udałam, że broń wyślizguje mi się z dłoni i pociągnęłam za spust, lecz miałam pełną kontrolę nad sytuacją i strzeliłam w ścianę, tuż obok głowy chłopaka.  Dokładnie tam gdzie celowałam. Chłopak krzyknął , mrużąc oczy.

Przebiegła.

- Rozumiesz? - spytałam jeszcze raz.
- Tak- jego głos lekko zadrżał. Nie powinien pokazywać swojego strachu. Ludzie karmią się nim, ich mózg koduje to, że przeciwnik jest słaby, a tacy najszybciej zostają eliminowani, gdyż są łatwym celem.
- Świetnie.  Od teraz jesteś na moich zasadach- nie dane było mi dokończyć,  ponieważ od razu mi przerwał.
- Moim szefem jest twój ojciec, nie ty- próbował udać odważnego, na co uniosłam brew. Podziwiam jego odwagę w tej sytuacji, na prawdę, lecz jest pewien szczegół, którego nie pozwolił przypomnieć, ponieważ bezczelnie przerwał moją wypowiedź.

Po pierwsze mi się nie przerywa, po drugie nie wolno podważyć mojego zdania.  Ponownie uniosłam broń i wycelowałam, lecz tym razem w ramię blondyna, a po chwili usłyszałam ponownie jego krzyk. Od razu złapał się za krwawiące miejsce.
- Nie przesadzaj. Kula ledwo cie drasnęła- teatralnie wywróciłam oczami.
- Nienormalna jesteś- jego ton był groźny. Czyżby nasza księżniczka pokazała pazurki?
- Uznam to za komplement.

*********************
To jest tak jakby " jedna część" tego rozdziału.  Druga ukaże się wieczorem.  Do zobaczenia kotki!

(Nie)tykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz