Godzina 9-14

354 68 7
                                    


Godzina 9

- Premier chce pana widzieć- informuje Anthea, kiedy Mycroft wraca do samochodu.

- Nie- odpowiada- Odwołaj wszystkie moje spotkania. Chcę wracać do domu.

Kobieta czuje ulgę, kiedy mu przytakuje.


Godzina 10

Dokładnie przeszukuje swój dom by znaleźć jakiekolwiek znaki pozostawione przez Sherlocka.

Nie ma żadnych.

Nie ma brata grzebiącego w lodówce, siedzącego w kuchni albo na stole w jadalni, biorącego ukradkiem małe łyki Mycroftowego whiskey, co miał w zwyczaju robić za małolata, albo leżącego na dywanie przy kominku. Nie ma żadnej wskazówki dowodzącej, iż Sherlock był w domu.

Sherlock nie postawił tu nogi przez lata i tylko Mycroft tutaj mieszkał, ale teraz, z jakiegoś powodu, dwór Holmesów wydaje się być bardziej pusty niż zwykle.


Godzina 11

Mycroft bierze trochę whiskey- nie za dużo- i siada w jadalni z zamiarem wzięcia się za papierkową robotę. Pracuje przez pół godziny, później patrzy się pustym wzrokiem na stos papierów przez kolejne trzydzieści minut, kompletnie nieświadomy swoich czynów.

Dom jest zupełnie cichy.


Godzina 12

Mycroft niespodziewanie łamie się, kiedy miał zamiar dorzucić drewno do ognia- w jednej minucie kroczy po pokoju, w drugiej- szlocha skulony na krześle z głową w kolanach. Płacze niczym pięcioletni chłopak i cieszy się, że nikt nie jest tego świadkiem.


Godzina 13

Siedzi na podłodze- nie mając zamiaru się ruszyć- i dręczy Antheę o coraz więcej informacji. Mówi mu o zwłokach Moriarty'ego, jakie były ostatnie słowa Sherlocka do Johna, wszystko, co było w jego telefonie, który leżał obok ciała Jima. Mówi więcej niż on potrzebuje, fakty bez znaczenia, jakby myślała, że coś takiego uspokoi Mycrofta. Upewnia się, że jego wiadomości są opanowane i apodyktyczne, ale kobieta wie o nim wszystko.

Po trzynastu godzinach i pięćdziesięciu pięciu minutach Mycroft zdaje sobie sprawę, że ostatnimi słowami, które nagrał na jego skrzynkę, to "Odbieraj telefony, Sherlock, nie mam czasu na twoje śmieszne napady złości".

Mógłby czekać wieczność i jeszcze dłużej, żeby tylko jeszcze raz usłyszeć jego głos.


Godzina 14

Dzwonek do drzwi odzywa się, ale nikt nie jest w stanie zmusić Mycrofta, by poszedł sprawdzić, kto to. Nawet ból umierania. Chociaż, koniec końców i tak poszedł.

Sherlock stoi tam, z ramieniem na temblaku i i gigantycznymi workami pod oczyma, ale w jednym kawałku. Żywy.

- Cześć Mycroft- mówi.

I ostatnie trzynaście godzin rozpływają się niczym deszcz.

Trzynaście godzin [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz