Rozdział 2

25 3 0
                                    


Stałam w miejscu. Całe moje ciało było z paraliżowane ze strachu.

W końcu ten ktoś był już tuż za moimi plecami. Najgorsze myśli co może się zdarzyć napływały na mnie ze wszystkich stron. Wiedziałam że muszę się skoncentrować na wymyśleniu planu obrony.
Schowałam gdzieś głęboko w mojej głowie wszystkie złe myśli i zaczęłam myśleć jak się obronić w razie konieczności. Nagle usłyszałam głos nieznajomego .

- Nie musisz wymyślać i tak ci się to nie uda. - W jego głosie było słychać lekki prawie nie wykrywalny śmiech. Prze straszyłam się. Skąd wiedział o czym myślę.? Tym bardziej przerażona faktem że wie o czym myślę bałam się odwrócić w jego stronę - Kim jesteś.? I jak przeszłaś przez to lustro.? - Słyszałam każde słowo ale nadal bałam się odwrócić.
- Mogła byś się obrócić jak do ciebie mówię.! - Szarpnął mnie mocno za ramię i obrócił w swoją stronę - Był to wysoki brunet z tak ciemnymi oczami że jego źrenice wtapiały się z tęczówkami. Miał na sobie czerwono-czarną koszule w kratkę i czarną bluzkę na ramiączkach , czarne spodnie oraz czarne buty. Był nieziemsko przystojny.

- Halo raczyła byś mi w końcu opowiedzieć.? - Zapytał od razu wybudzając mnie z myśli.

- Jestem Susan. Nie wiem od czego mam zacząć. Gdzie ja jestem.? I skąd wierz o czym myślę.? Moja ciocia? Czemu on ją zabił? Czy ten demon przedostanie się tutaj?

- Spokojnie. Odpowiem ci na dwa pytania zaczynając od najważniejszego. Nie nie przedostanie się tutaj. A na resztę opowiem ci podrodze. - Jego głos był aksamitny odrazu zapominałam o wszystkich złych rzeczach.

- Tak więc odpowiem ci najpierw gdzie jesteś. Otóż to jest miejsce w którym szkolą się aniołowie zesłani na ziemie by bronić ludzi przed demonami.

- Jak to.? Demony  nie istnieją. Anioły też nie.

- Ależ owszem istnieją, tylko że wy o tym nie wiecie żyjecie w nie świadomości.
- My.? Jacy my.?- próbowałam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Na marne...
- Wy ludzie.- Odpowiedzial stoickim spokojem.
- To znacz że jesteś aniołem.? - nie chciało mi się w to wszystko wierzyć. Miałam szczerą nadzieję że to wszystko to sen a ja sie zaraz obudze.

- Tak jestem aniołem.- Odpowiedzial chłopak. Nie chciałam mi sie w to wszystko wierzyć. On jest aniołem?!?! Okey... ale w takim razie co ja tutaj robie? O co w tym wszystkim chodzi?
- Obawiam sie że to wszystko wkrótce sie wyjaśni- Odparł. Tak jakby znów czytał mi w myślach. Czy to wszystko może być realne. Chłopak zaczął kontynuować.- Przez to lustro nie mogą przejść zwykli ludzie. Muszę cię koniecznie komuś przedstawić bo coś tu definiowanie nie gra. - Na jego twarzy zaczęła się malować ciekawość. Pewnie zastanawiał się jak ja sie ty przedostałam.
************
- Po kilku minutach doszliśmy do ogromnego pomieszczenia z starymi rzeczami i księgami. Pokój był pięknie wystrojony miał dużo ciemnego brązu i zieleni w sobie z dodatkiem złocistego koloru. Przy drewnianym starym biurku siedział mężczyzna. Miał krótkie białe włosy, i był wysoki.

- Sebastianie musisz kogoś poznać. - Powiedział tajemniczy chłopak. Starszy pan obrócił się momentalnie i odrazu podszedł.

- Tak? Co się stało? Kto to jest? -Pyta mężczyzna.
- To jest Susan. Przedostała się do nas przez lustro.
- Ale jak to...to...to przecież nie jest możliwe. To człowiek. Zwykła śmiertelniczka- Mężczyzna zdawał sie być oburzony. Nie uwierzył w to wszystko. Lecz po chwili jego wyraz twarzy sie zmienił na bardziej łagodny. Ponownie sie odezwał - Naprawdę przedostałaś sie przez lustro.?

- Tak i czy mógł by mi ktoś łaskawie wyjaśnić co tu jest grane. Najpierw dowiaduje się z listu od mamy że ktoś nas ściga potem jakiś potwór, demon zaatakowały mnie i moją ciocie a najlepsze w tym wszystkim było to że patrzyłam jak demon wsysa duszę mojej cioci i resztki jej energii a ja nie mogłam nic z tym zrobić!!! - Łzy po tych wszystkich słowach spłynęły mi strumieniem nie mogłam tego powstrzymać.
- Posłuchaj mnie uważnie. Czy Twoja mama miała na imię Clara.? - Sebastian wydał sie przerażony.
- Tak. Czemu mnie pan o to pyta?- Patrzyłam na mężczyznę. W mgnieniu oka na jego twarzy malowało sie niedowierzanie. Po mału zaczęło mnie to wszystko denerwować. Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Po chwili znów sie odezwał przygaszonym głosem. - To nie możliwe...To nie może być prawda że to tak szybko nastąpiło. Mamy mało czasu...-  Powiedział tak jak by nie chciał wypowiedzieć tego na głos i mimo że to zrobił to tego nie planował.
- Co? Naprawdę mógł by mi ktoś wyjaśniać o co tu w tym wszystkim chodzi.
- Tak. Lecz to nie dzisiaj. Dobrze? Naprawdę trochę za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Rafael zaprowadź naszą Susan do pokoju.- Rafael kiwnął głową na znak że zrozumiał polecenie.
- Susan chodź za mną zaprowadze cię do pokoju. Jutro wszystko się wyjaśni - Powiedział chłopak aksamitnym głosem. Zgodziłam się i ruszyłam za nim. Sebastian usiadł spowrotem przy biurku i zajął sie swoimi sprawami.

Szliśmy w milczeniu. Na korytarzu gdzie niegdzie stały małe szafki w kolorze ciemnego brązu. Na ścianach wisiały różnorodne obrazy. Przedstawiające niebo i istoty niebiańskie. Sciany były pomalowane na czerwony kolor z lekkimi gdzieniegdzie pasami złota. Lampy wiszące na suficie nie dawały super oświetlenia. Wręczy dodawały wrażenie jak by miały zaraz zgasnąć.

Do głowy napływało mi tysiace pytań. Niestety jak narazie nie znałam odpowiedzi na żadne z nich...i nie poznam aż do jutra.

To jest twój pokój- Odezwał sie Rafael wzbudzając mnie z toku myśli. Wskazał ręką na stare duże drewniane drzwi pięknie ozdobione. - Nie zastanawiając się weszłam do pokoju zanim zamknęłam drzwi zarknęłam na chłopaka który sie tylko uśmiechnął i odszedł.

W pokoju było ogromne łóżko. Tak jak przypuszczałam dominował tu brąz. Szafa na przeciwko była brązowa tak samo jak komoda, podłoga która była częściowo przykryta ciemno czerwonym dywanem oraz coś na wzór toaletki. Ściągnęłam buty i usiadłam na łóżku. Pościel była złoto-czerwona, a na samym łóżku była masa poduszek. Zrzuciłam kilka poduszek gdzieś w kąt zostawiając tylko dwie. Położyłam przed sobą kuferek i klucz. Zastanawiając się czy powinnam to otworzyć. W końcu postanowiłam że to otworze. Wzięłam klucz do ręki, przekręciłam zamek. Uchyliłam wieczko kuferka i był tam piękny złoto-czarny medalion miał owalny kształt. Na medalionie były dwie literki "C" odwrócone do siebie brzuszkami były połączone klamrą. Nagle bez zastanowienia wypowiedziałam na głos "znak anioła". Przeraziłam się bo przecież skąd ja o tym wiem. Wszystko zaczyna sie robić coraz dziwniejsze. Odłożyłam na chwile medalion. Zauważyłam że w kuferku znajduje się coś jeszcze. Była to karteczka, a dokładnie list, kolejny od mamy...

***************************
Witam :) wiem że może nie jestem najlepsza w pisaniu. No ale cóż dopiero zaczynam.

Zapraszam do czytania i komentowania. Bardzo przydała by mi sie wasza opinia na temat tego czy sie wam podoba ;)

Po Drugiej Stronie LustraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz