Czasami zastanawiam się jak właściwie do tego wszystkiego doszło. Jakim cudem zostałam zmuszona do zamieszkania z tymi cholernymi krwiopijcami... Zmiana miejsca zakwaterowania łączyła się ze zmianą szkoły. To oczywiste, nieprawdaż? Tak zawsze powtarzał mój ojciec, kiedy rozpoczynałam rozmowy na ten temat. Zbywał mnie głupim wytłumaczeniem. Nie patrzył na to, że zostawiając szkołę zostawiam też swój drugi dom. Tak, szkoła była dla mnie wyjątkowa. Ojca wiecznie nie było.
- Praca jest najważniejsza kochanie, bez pracy nie mielibyśmy gdzie mieszkać - to prawda, nasz dom był cudowny. Stary, przytulny, ale oddałabym go za darmo, móc przebywać z ojcem tyle czasu ile spędzałam w nim sama ze sobą. Po wiadomości o przeprowadzce totalnie się załamałam. Przyjaciółki pocieszały mnie, że będą pisać i gadać ze mną na Skype, ale do cholery jasnej to nie to samo! Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń na odległość, ja o tym wiedziałam i one też. No cóż, nie da się zatrzymać człowieka prowadzonego chorymi ambicjami, więc chcąc nie chcąc musiałam się spakować i przenieść do wieczornego liceum daleko poza obszar Tokyo. Pakowałam się powoli, jakoś mi się nie śpieszyło. Najchętniej zostawiłabym to wszystko i nigdzie nie jechała. Spojrzałam na biurko mimowolnie się uśmiechając. Stara fotografia mamy była jak zwykle dokładnie odkurzona. Dbałam o to zdjęcie jak o najcenniejszy skarb. Wstałam i wzięłam ramkę do ręki. Włożyłam ją do torby podróżnej równocześnie rozglądając się czy wszystko wzięłam. Spojrzałam smutno na swój pokój. Wrócę tu dopiero za jakieś 3 lata. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, jednak opanowałam się i tylko pociągnęłam nosem.
- No Yuki! Za chwilę się zbieramy, schodź na dół! - ojcu jak zwykle się spieszyło.
- No cóż, do zobaczenia - z westchnieniem rozejrzałam się po pomieszczeniu, po czym ruszyłam w stronę schodów.
CZYTASZ
Diabolik Lovers
FanfictionWłaśnie zostałaś wystawiona przez własnego ojca i zmuszona zamieszkać w dziwnym internacie... słabo, nie? W takiej sytuacji znalazła się właśnie licealistka - Yuki Komori. Do tej pory nie wierzyła w wampiry, ani żadne takie, jednak... po poznaniu lo...