deux

15 5 0
                                    

Droga Anno,

dobrze wiesz, że pamiętamy obydwoje każdy dzień jakbyśmy mieli znów po dwadzieścia lat i przeżywali to wszystko na nowo. I oboje dobrze wiem, że chcielibyśmy tego najbardziej  na świecie.

Nie powiem, między naszym pierwszym spotkaniem a pocałunkiem. Zaledwie kilka tygodni. Nie lubisz tego stwierdzenia (ty niczego nie lubisz i wszystko Cię denerwuje), ale było to raczej tak zwana miłość od pierwszego wejrzenia.

Twój ojciec znów wypił ten jeden łyk za dużo, Ty znów uciekałaś, ja znów Cię złapałem i chowałem w słabych ramionach. Byłem nijaki, ale wystarczający.

   Ty zapłakana, ja jeszcze bardziej. Łkałem Ci w ramię jak małe dziecko. Tak bardzo nie chciałem, żebyś przeżywała kiedykolwiek takie piekło. Lodowaty wiatr przepływał przez nas jakbyśmy byli niewidzialni. Byliśmy. Byliśmy tylko kruchymi ludźmi z łzami i sobą nawzajem.

   Wedy znów spojrzałaś w moje oczy i pełna smutku złączyłaś nasze usta w pocałunku. Nie, to nie był taki zwykły pocałunek. Pragnęliśmy miłości i znaleźliśmy ją w sobie. To był najsmutniejszy pocałunek świata.

   Cóż, muszę przyznać, dziś na nowo pragnę Twych ust i poczucia, że mogę Cię ochronić.

Twój Benjamin

dear anneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz