Snape umierał. Nad nim stało Wielkie Trio, a on po prostu zasypiał. Potter będzie wiedział co trzeba zrobić dzięki jego wspomnieniu, a on będzie w końcu spokojny.
***Oczami Snape'a***
Zapadłem w ciemność. Umarłem. A przynajmniej tak myślałem dopóki się nie ocknąłem. Ech... Moja uczennica, na szczęście ślizgonka, przyklęknęła przy mnie, dłonią dotykając mojej szyi. O dziwo przestałem odczuwać ból.
-Cześć, co słychać?-zapytała wesoło, chociaż wojna wyniszczyła nawet ją.
-Świetnie-przewróciłem oczami.
-No, widzę. Mam sposób na wygranie tej wojny, ale mój plan nie zakłada twojej śmierci.
Salazarze, co za troska. Jej plan nie zakłada mojej śmierci, świetnie. Chyba powinienem się cieszyć, prawda?
-A co zakłada?
-Że pomożesz mi w moim planie.
-Jakieś szczegóły?
Tak, wiedziałem o czym mówiła. Raz miała ze mną szlaban, bo Minerwa miała już kilku uczniów u siebie na karze. Cóż, nie miałem humoru, ona też. Kiedy warknąłem, żeby pospieszyła się z czyszczeniem tych kociołków... wysunęły jej się kły. Raz w życiu przestraszyłem się uczennicy. Wysyczała coś, że lepiej nie prowokować wampirów i żebym nikomu tego nie mówił. Co ciekawe to drugie było już prośbą.
-Jeśli się zgodzisz.
-Chcę wiedzieć na co się piszę.
-Jest jeszcze druga opcja-jej głos nagle się ochłodził.-Wykrwawisz się. Szkoda by było, gdyby ktoś taki jak ty umarł przez dziecinny upór, ale zrobisz jak będziesz uważał.
W takim wydaniu była naprawdę straszna.
-Zgadzam się.
Zabrała rękę, a mi przed oczami pojawiły się kształty, których nie potrafiłem nazwać. Ostatnie co poczułem były jej usta na mojej szyi. Potem zemdlałem. Znowu.
Ocknąłem się chyba niedługo później. White stała przy ścianie, opierając się o nią plecami. Całkowicie wyluzowana, jakby przed chwilą wcale mnie nie ugryzła. Okay, zgodziłem się, ale czy takie sytuacje były u niej na porządku dziennym?
-Jesteś pierwszy.
Co? Chwila... Ona chyba nie czyta mi w myślach... prawda?
-Robię to. I dopóki nasza więź jest świeża nie mam na to wpływu, więc się nie wściekaj.
-Nie wspominałaś o tym-zmrużyłem oczy.
-Nie zgodziłbyś się-powalająca szczerość.-Pomóc ci wstać?-uniosła brwi, a ja dopiero wtedy zrozumiałem, że nadal siedzę na podłodze.
Wstałem szybko.
-Musimy deportować się do mojego domu. I pogadać z moją rodzinką. I... nie daj się wyprowadzić z równowagi.
-Czemu miałbym...?
-Jeśli uważasz Malfoyów za arystokratów do potęgi to ciekawa jestem co powiesz o mojej rodzinie. A raczej pomyślisz, bo lepiej ich nie prowokować, a za myśli nic ci nie zrobią.
Chyba miałem niezbyt inteligentną minę, bo się zaśmiała i podała mi rękę.
-Gotowy?
Skinąłem lekko głową. Nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Ziemia usunęła nam się spod stóp szybciej niż byłem w stanie to zarejestrować. Znaleźliśmy się przed gigantyczną willą. Większą niż Riddle Manor, ale mniejszą niż Hogwart. Była piękna.
Nagle usłyszeliśmy za sobą głos.
-Widzę, że wreszcie znalazłaś sobie sługę, siostrzyczko.
CZYTASZ
Severus Snape-wampir
Teen FictionTo historia o Snapie i Catherine White-wampirzycy z szanowanego rodu, która ocaliła mu życie przez ugryzienie, ale po wszystkim nie powiedziała mu o wszystkich konsekwencjach... I nie chodzi tu o żądzę krwi.