Wszystko wydawało się trwać wiecznie. Seks, kokaina i imprezy.
-Jeszcze jedna kreska!!
- Dajesz, nie wymiękaj ... - Luck lekko przepychał Justina, który sterczał nad prochem dobre 10 minut.
- Wciągaj, wciągaj wciągaj !!! - okrzyki tego typu narastały i robiły się coraz głośniejsze. Nastolatkowie lekko przepychali Biebera.
- Dobra, dobra ziomeczki. - Justin uśmiechnął się i po chwili pochylił się nad narkotykiem..
Już po wszystkim.. Z tłumu zaczęły wydobywać się okrzyki zadowolenia i brawa.
- Ahhh - Przekręcił nosem.. - Na dziś wystarczy... - Rozbawiony odszedł od stołu i ruszył w stronę drzwi wyjsciowych przepychając stojących obok ludzi.
- Nie gadaj, że już idziesz ?! - Luck troszkę zniesmaczony pchnął krzesło i ruszył w stronę Justina.
- Kochanie zostań ze mną. Chyba masz na mnie ochotę ?? - Sophie ręką jeździła po klacie Jusa.. Była to dziewczyna z którą Justin zabawiał się zeszłej nocy. Znana była z tego, że jest łatwa.
- Odejdź , na dziś wystarczy... narazie wszystkim - przewrócił oczami, otworzył drzwi i wyruszył w stronę parku. Sophie spojrzała jeszcze przez chwile na Łucką, który machnął ręką i wrócił do towarzystwa. Założyła rozciągniętą bluzę leżącą na lekko uszkodzonym krześle obok drzwi wyjściowych. Szybko pobiegła w stronę chłopaka. Doganiając złapała go za ramię.
- Wydaje mi się, że dom masz w tamtą stronę .. odprowadzę Cię. - Powiedziała, suwając palcem po po twarzy Justina.
- Nie bój się, znam drogę i nie potrzebuje niczyjej pomocy! - Dziewczyna przez chwilę poczuła upokorzenie. Nie rozumiała zachowania chłopaka. Jednak ponownie wyruszyła za Justinem.
- Może jednak Cię odprowadzę ?- Justin wydawał się zirytowany. Nie wiedział jak pozbyć się uciążliwej dziewczyny.
- Powiedziałem, że nie potrzebuje niczyjej pomocy! Tak trudno to zrozumieć ?- Nie zastanawiając się, poszedł do przodu. Dziewczyna przez chwilę patrzyła na znikającego z mgle chłopaka... Pogoda nie była idealna na spacery po miescie. Wiatr mocno wiał, a deszcz także dawał o sobie oznaki. Jednak ten był na tyle zdeterminowany, że nawet nie zwracał na to uwagi. Telefon też nie pozostawał bez rozgłosu, ale chłopak także go ignorował. Dzwoniła Maria - ciocia Justina, która była równocześnie jego opiekunem prawnym. Rodziców swoich nigdy nie poznał... Może dlatego, że oboje byli alkoholikami i nie mieli podstaw aby zajmować się dzieckiem. Wydawało się, że Justin idzie po prostu odsapnąć , jednak jego kierunek był znacznie inny. W jego głowie krążyły różne myśli. Wydawało się, że chłopak poprostu idzie dłuższą drogą, jednak ten niespodziewanie znalazł się pod domem Elizy. Wokoło było cicho i spokojnie. Dziewczyna przez dłuższy czas była związana z Justinem. Nie mogła znieść tego, że ten non stop imprezuje , ćpa i zdradza ją. Ich związek był na tyle burzliwy że dziewczyna postanowiła go zakończyć. Justin po tej sytuacji się załamał. Nie mógł zrozumieć ani pogodzić straty Elizy. Próbował odbudować ich relacje na nowo, ale nic z tego. Eliza raz na zawsze zakończyła rozdział z Justinem i zaczeła spotykać sie z Avanem. Justin znalazł się pod jej domem. Nieświadomy swoich czynów krzyczał pod oknem jej oknem...
- Eliza!! Skarbie, zejdź na dół !! - Jadnak przez dłuższy czas nikt nie odpowiadał. Słychać było tylko szczekanie psów..
- Elizka, tęsknie za Tobą , wpuść mnie do środka.. - Justin przechodził samego siebie.. Jednak jego krzyki zdawały się na nic. Wkurzony rzucił kamieniem w dom, tuż koło okna Elizy. Zrezygnowany chciał już odchodzić. Odwracając się jeszcze przez chwilę zauważył palące się światło w oknie dziewczyny.
- Eliza ?? - Wykrzyczał zaciekawiony, trzymając się za włosy.. Po krótkim czasie otworzyło się okno na I piętrze. Z niego wyłoniła się śliczna rudowłosa dziewczyna.
- Wiesz która godzina ?? Jesteś nie normalny ?? Idź stąd ! - Eliza nadzwyczajniej w świecie nie miała ochoty rozmawiać z nim.
- Kochanie , pragnę Cię ! - Ten wykrzykiwał słowa śmiejąc się pod nosem i kupając na trawie. Nastolatka miała go dość.
- Justin idź, jesteś naćpany... Wynocha, już ..
- Zrobisz mi loda to odejdę ! - Krzyczał, śmiejąc się.
- Wynoś się i to natychmiast, bo wezwę policję. - Justin zaśmiał się ponownie po czym machnął ręką i ruszył ku wyjścia mamrocząc coś pod uchem.- Justin, coś się stało ?? Dlaczego wróciłeś o 6 rano , gdzie byłeś całą noc ? - Marie nie wiedziała gdzie spędził całą noc i co robił. Martwiła się o niego. Nie chciała aby ten powtórzył błąd swoich rodziców. Ten jednak nic nie odpowiedział, tylko burknął pod nosem. Marie odeszła gdyż wiedziała, że i tak nic się od niego nie dowie ! Po wyjsciu z pokoju kobieta jeszcze zerkała na drzwi od pokoju nastolatka. Chłopak po wyjściu cioci przykrył kołdrą całą buzię i dalej poszedł spać.
- Jak myślisz Annie, spodobam się w tym stroju Ninie ? - Spytał się Tomas przeglądając się w lustrze z lekko niepewną miną.
- Na miejscu Niny, nie zamawiałabym nic do jedzenia, jeśli chce patrzeć na twoją koszulę.. - Jednak zamiast Annie, odpowiedziała Selena. Która siedząc koło Annie jadła czekoladowego batona.
- Sel , przestań... wyglądasz uroczo, na pewno się jej spodobasz !! - Szturchnęła Selene, Annie wyraźnie uśmiechała się do Tomasa, lekko czerwieniąc się.
- Dzięki.. - Usmięchnął się Tomas. - Chcę wypaść jak najlepiej na randce z Niną. - Chłopak ponownie przeglądał się w lustrze.
- Na mnie pora... - Zaśmiał się Tomas, wychodząc z pokoju lekko kiwając na dowodzenia dziewczynom.
Po chwili Selena odłożyła batona, patrząc na Annie lekko podśmiewając się do niej ...
- Czemu się śmiejesz ??? - Zapytała niczego nieświadoma dziewczyna.
- Wyglądzasz uroczo, na pewno się jej spodobasz ! Hihihi - Selena chichrała się pod nosem.
- No co ? Podobał mi się w tej koszuli... - Annie zdenerwowanie składała zostawioną przez Tomasa kurtkę. Jej wzrok lekko odbiegał od Seleny.
- Tylko w tej koszuli ???? - Spojrzała z lekką powagą na Annie. Ta spojrzała się na przyjaciółkę. Na twarzy Sel pojawił się uśmiech.
- Oj przestań .. Cieszę się, że jest szczęśliwy ! - Dodała Annie odkładając kurtkę na stolik znajdujący się koło łóżka.
- A Ty jesteś szczęśliwa ?- Annie jednak nic nie odpowiedziała.. Wstała z łóżka i zapytała.
- Moja mama wczoraj upiekła szarlotkę, masz ochotę spróbować ? - Zapytała kierując się ku wyjściu.
- Jasne .. - Dziewczyny szybkim krokiem ruszyły w stronę kuchni.Justin wstał dopiero ok. 15. Zszedł na dół, do prosząc ciocię chyba o śniadanie...
- Yy Cioo... dobra nic.. - chłopak podrapał się po głowie , chwilę pomyślał i ruszył w stronę schodów do góry... Miał kwaśną minę.
- Justin zaczekaj .. Gdzie byłeś wczoraj w nocy ? - Marie złożyła ręce i lekko tupała nogą o podłogę .. Wydawała się na lekko poddenerwowaną.
- Yyy ... - po chwili namysłu Justin odpowiedział. - U Lucka, wyprawiał urodziny yyy brata ... - Ciotka po patrzyła się na niego. Wiedziała, że Justin kłamie, ale nie chciała się z nim kłócić. ...
- Dziecko ubierz się ... i postaraj się uprzątnąć pokój .. chociaż trochę ...- dodała spoglądając na chłopaka.
- Spoko.. - Justin jeszcze trochę odczuwał skutki wciągania narkotyków.. Cały czas kręciło mu się w głowie .. Założył na siebie spodenki, leżące w kuchni na schodach i wyszedł przed dom .. Mieszkał na spokojnej dzielnicy.. Spojrzał na słońce trzymając się za krok .. lecz jego uwagę nie przyciągnęło słońce tylko widok trzymających się za rękę Elizy i Avana ! Lekko zdenerwowany nie dowierzał , ale jednak podbiegł do nich ...
- Cześć Eliza , co to ma znaczyć ?? - Dziewczyna niepewnie patrzyła na Justina, który mocno złapał ją za rękę
- Nic .. a tak wogóle to ostatni raz byłeś pod moim domem !! Zrozumiałeś ?? - zdenerwowana, razem z Avanem odeszła, wyrywając swoją rękę z objęć Justina,ale ten nie chciał tak szybko skończyć tej rozmowy.. złapał dziewczynę ponownie za rękę !
- Jesteś z tym ped*łem ?? - Avan nie wierzył w to co usłyszał.. Odwrócił się i lekko zdenerwowany przysunął się do niego.
- Powtórz , bo nie słyszałem ..
- Chłopaki ....!!! - Eliza złapała za rękę Avana i szybko odciągnęła go od Justina. Poszli przed siebie. Avan jeszcze przez chwilę odwrócił się i spojrzał na Justina.
- Życzę wam szczęśća !!! - Justin wykrzykiwał różnego typu wyzwyska , lecz Eliza i Avan nie zwracali na niego uwagi ... Wracając do domu kopnął stojące obok wiaderko sąsiadów, rozsypując śmieci znajdujące się w nim... Nadal oglądał się za siebie... Nie docierało do niego to , że Eliza mogła być z kimś innym !
- Szmata. - Burknął wchodząc do domu.
- Justin coś się stało, chcesz porozmawiać ? - Ciocia obserwowała całą sytuację przez okno. Martwiła się o niego, bo wiedziała ile Eliza dla niego znaczy. Widząc jak Justin maszeruje po schodach do swojego pokoju znartwiła się.
- Justin ? Możesz porozmawiać. - Ten stając przed ostatnim schdkiem spojrzał w kierunku cioci.
- Nie ku*wa. Masz swoje życie. Interesuje się nim. - Powiedziawszy te słowa, otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Na policzkach Marii dało się zauważyć łzy bezradności, a także smutku i żalu.
- Justin... - Powiedziała cicho.. Tak aby chłopak nie usłyszał. - Bardzo mi przykro.. - dodała.
CZYTASZ
Bad Bieber
FanfictionSami wybieramy jaką drogą chcemy iść. Nie zawsze jest ona prosta i łatwa... Spotykamy na niej niewłaściwe osoby, dajemy im decydować o naszym życiu.. Justin miał trudne dzieciństwo. Jego mama była alkoholiczką. Miała problemy z sercem... Chciała o...