ROZDZIAŁ 14

253 14 0
                                    

*kilka miesięcy później*

Garmish-Partenkirchen, 2015 r.

- Jak to „nie będziesz skakać"? Nie rozumiem tego stwierdzenia, Michael – wpatrywałam się w blondyna siedzącego naprzeciwko mnie w hotelowej restauracji.

- Sam nie wiem, coś jest ze mną ostatnio nie tak.

- Serio? Prędzej z Maćkiem Kotem jest „coś nie tak" aniżeli z tobą. Gdybyś nie był w formie to Alex odwołałby cię z kadry, przecież o tym wiesz – chwyciłam za filiżankę z kawą upijając łyka – trening poszedł ci dzisiaj bardzo dobrze... poważnie, o co chodzi? Znów przejmujesz się Anją?

Nerwowo obracał swoją filiżankę w dłoniach i dopiero po dłuższej chwili ponownie się odezwał.

- Bo... Luzie ma przyjechać na jutrzejszy konkurs – wymamrotał.

Co prawda dochodziły mnie słuchy, że między nimi coś jest ale nigdy nie było tego na tyle, żeby zacząć wyciągać z tego wnioski.

- To wspaniale, nawet mi się nie pochwaliła, ale dalej nie rozumiem dlaczego nie chcesz skakać.

- A jak źle skoczę? Co ona wtedy pomyśli? Że się nie nadaję czy co...

- Cholera jasna, Hayboeck! Czy ty myślisz, że ona nie rozumie tego sportu? Szczerze powiedziawszy moją miłość do skoków zawdzięczam właśnie jej, zdarzają się momenty słabsze i mocniejsze. Zapewniam, że ty jesteś w formie. Ale coś może pójść nie tak jeśli nie skupisz się na rzeczach ważnych, tylko na pierdołach. Tak więc na górę do fizjoterapeuty, żeby wymasował ci plecy i do jutra się oszczędzać.

Wstał od stołu i spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Czasem jesteś mega wkurzająca wiesz o tym, prawda?

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Taka moja natura – odwzajemniłam jego uśmiech i dopiłam swoją kawę.

- Nie wiem jak Manuel z tobą wytrzymuje, podziwiam gościa.

- Jak samemu jest się jeszcze większym apodyktycznym idiotą to tak tego nie widać – wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do jednej z wind.

Blondyn wcisnął przycisk z 7, a ja oparłam się o ściankę.

- Nie dość, że latam jak głupia i marnuję nerwy na spotkania z dziennikarzami czy wykłócam z kierownikami hoteli o lepsze pokoje dla was, to do tego muszę robić za pełnoetatową niańkę i psychologa.

- Poproś o podwyżkę, należy ci się. Albo chociaż świąteczną premię – zaśmiał się.

- I tak nie narzekam na zarobki, po sezonie mam nadzieję na wakacje na Malediwach – westchnęłam marzycielsko.

Wyszliśmy z windy, a na korytarzu natknęliśmy się na Fettnera i Schlierenzauera konwersujących ze Słoweńcami. Michael już chciał się włączyć w towarzystwo.

- Hayboeck, nie czas na ploteczki tylko do fizjoterapeuty raz! – powiedziałam donośnym tonem, a skoczkowie śmiali się z niego.

- Nie jesteś moim trenerem, Vein.

Podszedł do mnie Manuel i pocałował w policzek.

- Chodź, tobie też się przyda masaż, może nawet z happy endem – powiedziałam uśmiechając się zawadiacko, na co pokiwał głową ochoczo.

- Tylko go nie wymęcz za bardzo – rzucił do mnie Peter Prevc rozbawiony.

- Wiem co robię, nie martwcie się. Fettner po prostu korzysta ze specjalnych przywilejów jakie mu przysługują. 


Our Last SummerWhere stories live. Discover now