*kilka miesięcy później*
Garmish-Partenkirchen, 2015 r.
- Jak to „nie będziesz skakać"? Nie rozumiem tego stwierdzenia, Michael – wpatrywałam się w blondyna siedzącego naprzeciwko mnie w hotelowej restauracji.
- Sam nie wiem, coś jest ze mną ostatnio nie tak.
- Serio? Prędzej z Maćkiem Kotem jest „coś nie tak" aniżeli z tobą. Gdybyś nie był w formie to Alex odwołałby cię z kadry, przecież o tym wiesz – chwyciłam za filiżankę z kawą upijając łyka – trening poszedł ci dzisiaj bardzo dobrze... poważnie, o co chodzi? Znów przejmujesz się Anją?
Nerwowo obracał swoją filiżankę w dłoniach i dopiero po dłuższej chwili ponownie się odezwał.
- Bo... Luzie ma przyjechać na jutrzejszy konkurs – wymamrotał.
Co prawda dochodziły mnie słuchy, że między nimi coś jest ale nigdy nie było tego na tyle, żeby zacząć wyciągać z tego wnioski.
- To wspaniale, nawet mi się nie pochwaliła, ale dalej nie rozumiem dlaczego nie chcesz skakać.
- A jak źle skoczę? Co ona wtedy pomyśli? Że się nie nadaję czy co...
- Cholera jasna, Hayboeck! Czy ty myślisz, że ona nie rozumie tego sportu? Szczerze powiedziawszy moją miłość do skoków zawdzięczam właśnie jej, zdarzają się momenty słabsze i mocniejsze. Zapewniam, że ty jesteś w formie. Ale coś może pójść nie tak jeśli nie skupisz się na rzeczach ważnych, tylko na pierdołach. Tak więc na górę do fizjoterapeuty, żeby wymasował ci plecy i do jutra się oszczędzać.
Wstał od stołu i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Czasem jesteś mega wkurzająca wiesz o tym, prawda?
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Taka moja natura – odwzajemniłam jego uśmiech i dopiłam swoją kawę.
- Nie wiem jak Manuel z tobą wytrzymuje, podziwiam gościa.
- Jak samemu jest się jeszcze większym apodyktycznym idiotą to tak tego nie widać – wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do jednej z wind.
Blondyn wcisnął przycisk z 7, a ja oparłam się o ściankę.
- Nie dość, że latam jak głupia i marnuję nerwy na spotkania z dziennikarzami czy wykłócam z kierownikami hoteli o lepsze pokoje dla was, to do tego muszę robić za pełnoetatową niańkę i psychologa.
- Poproś o podwyżkę, należy ci się. Albo chociaż świąteczną premię – zaśmiał się.
- I tak nie narzekam na zarobki, po sezonie mam nadzieję na wakacje na Malediwach – westchnęłam marzycielsko.
Wyszliśmy z windy, a na korytarzu natknęliśmy się na Fettnera i Schlierenzauera konwersujących ze Słoweńcami. Michael już chciał się włączyć w towarzystwo.
- Hayboeck, nie czas na ploteczki tylko do fizjoterapeuty raz! – powiedziałam donośnym tonem, a skoczkowie śmiali się z niego.
- Nie jesteś moim trenerem, Vein.
Podszedł do mnie Manuel i pocałował w policzek.
- Chodź, tobie też się przyda masaż, może nawet z happy endem – powiedziałam uśmiechając się zawadiacko, na co pokiwał głową ochoczo.
- Tylko go nie wymęcz za bardzo – rzucił do mnie Peter Prevc rozbawiony.
- Wiem co robię, nie martwcie się. Fettner po prostu korzysta ze specjalnych przywilejów jakie mu przysługują.
YOU ARE READING
Our Last Summer
RomanceHistoria miłości austriackiego skoczka i pięknej nieznajomej. Każdy z nich zwykle dostaje to, co chce - zwycięstwo, dziewczynę. Czy tak też będzie w tym przypadku? Lipcowe pierwsze spotkanie mocno zadziała na całą kadrę z Austrii. Lecz czy wystarczy...