Był to zwyczajny wieczór jak każdy, tak przynajmniej myślałam. Jednak to nie był normalny wieczór, był to raczej tragiczny.
Usiadłam do laptopa wlaczylam losowo piosenkę włączyła mi się akurat ta piosenka gdzie mam piękne wspomnienia ale bolesne.
Te wspomnienia które wywołują u mnie uśmiech na twarzy lecz smutek.
Weszłam w folder gdzie miałam zdjęcia z nim, po paru sekundach łza za łza zaczęły lecieć mi po moich policzkach. Zdjęcia filmiki, piosenka wszystko wywołało u mnie mega dużo wspomnieć.
Zamknelam oczy i widziałam go, jego uśmiech. Nas razem jak się bawiliśmy. Nagle wybuchłam płaczem jak małe dziecko któremu zabrano zabawkę. Wpadłam w jakas histerie, nie mogłam opanować łez, zaczęłam krzyczeć, że jest dla mnie wazny, że go kocham. Dlaczego ode mnie odszedł, dlaczego mnie zostawił, czy mu się znudziłam. Milion pytań na sekundę miałam w głowie, chciałam żeby mi odpowiedział.
Polozylam się i wzięłam do ręki nasze wspólne zdjęcie, mój placz usłyszała cała ulica na której mieszkam..
Mama wbiegła do pokoju przestraszona, zapytała co się stało, ja nie umiałam jej odpowiedzieć.
Zamurowalo mnie jak nigdy, nie mogłam wydusic słowa. Bałam się jej powiedzieć co się dzieje, bałam się, że mnie wysmieje.
Byłam pewna, że znów stwierdzi że to jest moje głupie zakochanie do każdej sytuacji tak mówiła. Byłam już to tego przyzwyczajona ale tym razem nie chciałam tego usłyszeć.
Wiedziałam, że sama muszę sobie z tym poradzić chodz było to ciężkie i trudne.
Nie wiedziałam zbytnio co się dzieje, co właśnie w tej chwili czuje.
Co czułam? Hmm, trudno powiedzieć, pustkę,czułam się strasznie samotna. Nie wiedziałam, że utrada jednej osoby tak na mnie podziała.
Utrata przyjaciela dla innych to nic takiego, ale dla mnie to coś okropnego. Jakby ktoś zabrał cząstkę mnie, jakby czegoś mi brakowało.
Nie umie sobie poradzić z tym do teraz, ciągle się zastanawiam czy to po prostu sen.
Dla innych przyjaciel to przyjaciel dla mnie on był najważniejsza osoba na świecie, utrada go niszczyla mnie coraz bardziej z dnia na dzień było coraz gorzej.
Mialam ochotę do niego zadzwonić wykrzyczec mu, że go nienawidzę ale kocham go najmocniej na świecie.
Bałam się tego, że powie żebym spadała od niego. Mialam przed oczami wizję jego reakcję jak się ze mnie wysmiewa, jak mówi jaka jestem głupia i beznadziejna.
Strasznie się tego bałam, przez cały wieczór nie spalam tylko myslam o nim, o tym co zrobiłam źle, jak to naprawić.
Rano przyszedł do mnie brat, żeby mnie obudzić do szkoły, był zdziwiony, że ja nie śpię ale się przestraszyl mnie i powiedział, że wyglądam jak wampir.
Zaczęłam się śmiać, ale śmiać z bezsilności.
Poszłam się ogarnąć do szkoły, założyć maskę ta maskę.
Udawnia, że wszystko jest w porządku mnie meczylo strasznie.
Każdy się pyta jak u Ciebie, a ty zamiast powiedzieć prawdę mówisz im historyjkę, że wszystko dobrze, że ci się układa dobrze.
Dlaczego im nie powiesz prawy? Bo znów się boisz, znowu kolejny lęk.
Tak już było codziennie, dzień w dzień.
Każdy wieczór był dla ciebie tragedia, każdy wieczór wspomnieć, brakowanie ci jego słów.
Pewnego wieczora nie wytrzymałam, chwycilam za zyletke, najpierw płakałam i się bałam coś zrobić.
Później zobaczyłam, że koleżanka dodała właśnie zdjęcie z Mateuszem. Nie wytrzymałam zaczęłam płakać bardziej, zrobiłam jedna sobie kreskę krew zaczęła mi lecieć, po chwili druga. I tak już robiłam jedna za drugą.
Kiedy nie miałam już sil, założyłam sweter z długim rękawem żeby nie było widać co zrobiłam.
Nie miałam ochoty już na nic, kompletnie na nic.
Chciałam zasnąć i się nie obudzić.Był następny dzień wstałam z motywacja, że dam sobie radę, że to wszystko się skończy co było źle. Że nowe życie zacznę, bez żadnych problemów. Z uśmiechem na twarzy.
Ubrałam się i poszłam na przystanek do szkoły, włączylam sobie znów muzykę w telefonie. Wybrałam wesoła piosenkę lecz ona coś we mnie zmieniła. Nie czułam się tak jak pare minut wcześniej. Jednak się nie poddawalam, podjechał autobus szkolny zobaczyłam osoby z mojej klasy i kiedy znów zaczęli mnie wyzywać.
Chciałam się strasznie rozplakac, ledwo powstrzymywalam się od wybuchu płaczu. Ale stwierdziłam, że im się nie dam uśmiechnelam się do nich i powiedziałam do nich, że ich zdanie mnie nie obchodzi. Ich spojrzenie bardziej zdziwienie było śmieszne.
Dojechalam do szkoły nawet jeszcze nie doszłam do budynku szkoły a już każdy mnie wyzywal.
Rozumiem, że nie jestem idealna, że nie mam pięknej figury, nie mam super charakteru.
Ale nikogo nie udaje jestem sobą, przynajmniej się staram być sobą.