1. Martwy dla świata

2.6K 215 18
                                    

- Nie, proszę, nie chcę... - załkałem.

Leżałem po środku ciemnego pokoju z policzkiem dociśniętym do podłogi.

Oprawca, słysząc moją prośbę, szarpnął mnie za włosy i ponownie wszedł we mnie brutalnie, uderzając boleśnie w prostatę. Wrzasnąłem, otwierając szeroko oczy ze strachu.

- Zamknij się.

- Błagam, to boli... - zakrztusiłem się łzami i spróbowałem się odczołgać, jednak on był zbyt silny. Trzymał moje włosy w żelaznym uścisku, nie pozwalając mi nawet drgnąć.

- Nie obchodzi mnie to.

Zaczął poruszać się we mnie szybciej i brutalniej, a ja płakałem i dusiłem się od łez. Wzdrygnąłem się, gdy po udach spłynęła mi kolejna strużka krwi.

Wtedy złapał mnie za szyję i przyszpilił mocniej do ziemi, prawie łamiąc mi nos. Krzyknąłem z przerażenia i mimo potwornego bólu zacząłem się szamotać.

- Nie chcę umierać... proszę... Zrobię wszystko...

- Wszyscy mieli rację – wydyszał. – Jesteś debilem, Jimin.

Zaniosłem się płaczem i zacząłem drapać paznokciami podłogę, próbując nie myśleć o tym, co się dzieje.

Nagle skończył we mnie z głośnym westchnięciem. Założył spodnie i chwytając mnie ponownie za włosy, zmusił do podniesienia się. Wstałem, próbując złapać oddech. Nie mogłem jednak ustać na nogach. Wtedy chwycił mnie za kark i na siłę zaciągnął pod drzwi wyjściowe.

- Masz trzydzieści sekund żeby wyjść – wysyczał i otworzył je kopnięciem.


***


Siedziałem na wiadukcie i wpatrywałem się w jadące szybko pode mną samochody. Wciąż płakałem i przerażony trząsłem się jak w febrze.

Potwornie marzłem.

Zgubiłem wcześniej kurtkę i mimo dziesięciu stopni na dworze byłem w samej koszulce i dżinsach.

Nagle podjąłem decyzję.

Wstałem i pochyliłem się nad przepaścią. Wystarczył jeden krok. Zaśmiałem się płaczliwie i przetarłem dłonią twarz.

- Przepraszam... - szepnąłem i postąpiłem o krok do przodu.

- Co ty wyprawiasz?! – usłyszałem nagle. Ktoś chyba chciał mnie uratować, ale ja nie chciałem być ocalony... – Stój!!!

W tym momencie poczułem jak ktoś gwałtownie chwyta mnie za koszulkę i szybkim ruchem ściąga mnie z murku. Straciłem równowagę i upadłem tyłkiem na ziemię, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem.

Przede mną kucnął brązowowłosy chłopak i przestraszony odezwał się ponownie:

- Jak masz na imię? Gdzie mieszkasz? Jesteś ranny? – pytał panicznie.

Po moich policzkach spłynęły łzy. Zacząłem nerwowo kręcić głową i odsuwać się od niego.

- Posłuchaj... uspokój się... - powiedział i zdjął z siebie kurtkę. – Masz, ubierz.

Ostrożnie złapał mnie za ręce i pomógł mi się ubrać.

Nic do mnie nie docierało. Nie odzywałem się, nie okazywałem żadnych emocji. Tylko wpatrywałem się przed siebie i cicho łkałem.

Martwy dla świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz