Prolog

156 13 10
                                    

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 3:43. Znowu ten sam sen. Chociaż, nie wiem czy można to nazwać snem - raczej koszmar. Męczy mnie od kilku miesięcy. Zaczyna się w miarę normalnie. Jest piękny dzień, a ja razem ze swoimi przyjaciółmi siedzimy w ogrodzie. Normalnie żartujemy i rozmawiamy, jak gdyby 3/4 z nas nie było nadnaturalnymi stworzeniami, tylko normalnymi nastolatkami. Nagle rozmowy ustają, a przyjaciele patrzą na mnie z przerażeniem i szokiem wymalowanym na ich twarzach. Spoglądam w dół i widzę tę samą ognistą poświatę co zawsze. Aura Lisa. Czuję nagły przypływ energii, dobywam miecza, który pojawił się nie wiadomo skąd, i atakuję przyjaciół. Zabijam ich wszystkich jednego po drugim. Zaczynam od Malii i Lydii. Tnę ich ciała, nie zwracając uwagi na krew. Potem Stiles. Przebijam jego klatkę piersiową moją kataną. Ogarnia mnie wielka radość i wolność. Jako ostatniego zostawiam sobie Scotta. Podeszłam do niego, czując moc tak wielką, jakiej w życiu nie doznałam. Patrzę na jego piękną twarz i te wielkie czekoladowe oczy, które w tej chwili są przerażone i zszokowane. Uśmiecham się i zamachuję się mieczem. I wtedy się budzę, zwykle z krzykiem i zimnym potem, spływającym po moim ciele. Lecz dzisiaj było inaczej. Byłam spokojna i zrelaksowana, jak gdyby mój koszmar nie przyśnił mi się. Było mi jedynie gorąco i chciało mi się pić. Wstałam z łóżka i sięgnęłam po szklankę wody. Chłód ogarnął moje ciało wraz z pierwszym łykiem, lecz niestety tylko na ułamek sekundy. Kolejna fala gorąca spłynęła na mnie, a w raz z nią pewne dziwne i nieznane mi uczucie. Intuicja podpowiadała mi, aby podejść do lustra. Nie wiedziałam jak to ma pomóc, ale zrobiłam to. Kiedy stanęłam przed lustrem zamurowało mnie. Oczywiście w lustrze byłam ja - Kira Yukimura, lecz jakby nie do końca ja. Na mojej pidżamie widniał hologram czarnej, błyszczącej zbroi. Była piękna, wyrzeźbiona i wyglądała na bardzo starą. Moje włosy były roztrzepane i powiewały lekko, mimo zamkniętego okna. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Przecież to się nie dzieje naprawdę, pewnie to dalej mój koszmar trwa. Lecz gdy znowu otworzyłam oczy, wiedziałam że to nie sen. Moje ciało błyszczało. Całą posturę osłaniała żółto-złota aura. Czułam przypływ mocy i energii. Bałam się spojrzeć w oczy, bo byłam świadoma co zobaczę. Lecz podniosłam głowę i zrobiłam to. Zamiast moich zwykłych czekoladowych oczu, ujrzałam złote tęczówki z małą źrenicą. Wiedziałam co się dzieję, Lis próbuje przejąć kontrolę. Lecz dzisiaj nie przeszkadzało mi to. Zrelaksowałam się i uśmiechnęłam do odbicia. Nie mogłam wiecznie uciekać, nie mogłam ominąć mojego przeznaczenia. Jestem posłańcem śmierci i jestem z tego dumna. Ponownie się uśmiechnęłam. W tej samej chwili aura eksplodowała, wszystko dookoła zapłonęło, a mnie ogarnęła ciemność.
------
Witam wszystkich zebranych i zgromadzonych na pierwszym poście tutaj!
Rozpoczynam, a w zasadzie rozpoczynamy (bo pisze nie tylko ja) fanfiction. Będzie to opowieść o losach, jak można się domysleć, Kiry. Nic więcej narazie nie powiem, rozdział pojawi się na dniach !
Pamiętajcie o głosowaniu Buziaki

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 16, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A thunder kitsuné ⚡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz