Siedziałam przy biurku już wykąpana, wypoczęta i najedzona. Jest godzina 7:45 a pierwsze zajęcia mam o 10. Ubrałam się w moje kochane dresy i szary top. Na dworze jest 31°C więc jest dość ciepło. Włączyłam swój laptop i weszłam na Twittera oraz Bezużyteczną. Weszłam na swoje konto. Oczywiście 2 followers. A co ja będę się gniewać?! O co do cholery mam się gniewać. Przecież to tylko strona internetowa. O wiele więcej znam ludzi! To nie moja wina że jestem taka nudna... Nic na to nie poradzę. No cóż takie życie. Jest piątek. Za 2 godziny zaczynam zajęcia. Muszę coś przez ten czas zrobić. Pomyślałam jeszcze chwilę i poszłam do kuchni. Przygotowałam banany, truskawki i maślankę. Zrobiłam sobie koktajl. Wypiłam jedną szklankę, a resztę włożyłam do lodówki. Zjadłam jeszcze suchary z dżemem porzeczkowym. Pobiegłam do dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na kontakt. Mela, a kto inny. Odebrałam.

- Halo?

- cześć Carly tu Mela.

- No wiem. Co chcesz?

- idziemy razem do parku po zajęciach?

- Yym ja kończę o 15:20.

- Aha... Ja o 16.

- To z wypadu nici.

- no okej to innym razem pa.

- pa.

   Po mału mam już jej dosyć. Chce się spotykać kilka razy na dzień chociaż rozmawiamy między zajęciami. Czy naprawdę to jej nie wystarcza?
   Jest godzina 8:32. Co ja mam ze sobą zrobić?! Poszłam do garderoby. Wybrałam czerwoną spódniczkę rozkloszowaną i czarną koszule bez rękawów z kołnierzykiem. Do tego założyłam moje czarne vansy. Wzięłam torbę i upewniłam się czy mam wszytko. Rozczesałam moje włosy i spięłam je w wysokiego kitka. Pomalowałam się lekko. Nałożyłam na rękę bransoletkę z serduszkiem, na którym napisane są moje inicjały czyli CB. Wlałam do butelki wcześniej zrobiony koktajl. Przygotowałam sobie jeszcze bułkę z serem i szynką. Gdy byłam przygotowana była godzina 9:34. Do budynku w którym mam pierwsze zajęcia jest 20 minut z buta od mojego domu. Po tej myśli poszłam do brata.

- Carlos!

- Czego?!

- Idziemy czy ty nie?!

- Już idę. - jęknął - muszę?

- Musisz!

- Ale to już koniec!

- do końca jeszcze tydzień!  No chodź już!

   W końcu ruszyliśmy w drogę. Jak zawsze Carl opowiadał jakieś głupoty, niby śmieszne ale dla mnie to było bardziej żałosne. Staliśmy po przed budynkami za cztery dziesiąta. Rozeszliśmy się. On chce zostać w-f'istą, a ja architektem.
    Na pierwszych zajęciach nie było jakoś fajnie. Wykładowca co chwilę się jąkał i zapominał o czym mówi. Do następnego wykładu mam 20 minut. Usiadłam na ławeczce między parkiem a budynkiem zajęć. Tutaj zawsze się spotykam z Melą. Czekałam ok. 5 minut aż wreszcie przyszła.

- Hej Carly!

- cześć

- co przeczytałaś?

- Niebo istnieje naprawdę. - stękałam bo serio mam już jej po dziurki. Ta przyjaźń zaczyna być nudna. Tylko rozmawiamy o głupich książkach. Wreszcie to trzeba zmienić! - wiesz co?

- Co?

- wyjeżdżam z bratem na wakacje! I to jak najdalej od ciebie! - wymyśliłam na szybko byle się od niej odczepić. Widać że ją zatkało. - o kur...  Żem wymyśliła - szepnęłam tak aby nie usłyszała. Co ja sobie do cholery myślę!?  Ja i mój brat razem w wakacje?! To jakaś paranoja!

Niezapomniane Wakacje KujonkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz