Rozdział 7 c. d. Cała Prawda

104 7 0
                                    

Mężczyzna zaplanował piknik. Po całej wędrówce ucieszyłam się, że mogłam usiąść, coś zjeść i odpocząć, bo zrobiłam się naprawdę głodna.

Kiedy już zjadłam, zorientowałam się, że Michael niczego nie zjadł.

- Ty nic nie jesz? - Zapytałam zdziwiona.

- Nie jestem głodny. - Odparł spokojnie.

- Dostanę w końcu odpowiedzi na swoje pytania? - Zapytałam zniecierpliwiona.

- Owszem dostaniesz. - Przytaknął mi.
- Więc... Słucham!? - Powiedziałam zaciekawiona

- Zacznijmy od tego, że jest wiele rzeczy na świecie, o których nie masz pojęcia.

Przerwałam mu. - Tak wiem. Do rzeczy. - Ponagliłam go.

- No dobrze. - Sapnął. - Na świecie nie istnieją tylko ludzie. Są również wilkołaki, wróżki, czarownice, a najwięcej jest wampirów. Ja jestem właśnie jednym z nich.

- Jaja sobie robisz, co nie? - Powiedziałam ledwo powstrzymując się od śmiechu. Michael był taki poważny jak to mówił, ale przecież te stworzenia to tylko wytwór ludzkiej wyobraźni.

- Mówię całkiem poważnie Lilith. Mogę ci to nawet udowodnić. - Powiedziawszy to wstał.

Nawet się nie zorientowałam kiedy, on wziął mnie na ręce i z powrotem znaleźliśmy się obok auta. Nie minęło nawet pół minuty, a my znowu znaleźliśmy się na kocu. Brunet postawił mnie z powrotem na ziemi.

- A-ale j-jak ty to zrobiłeś?- Wyjąkałam zaskoczona.

- Wampiry posiadają wiele umiejętności. Mamy doskonały słuch i węch. Posiadamy nadludzką siłę, oraz poruszamy się niesamowicie szybko. Potrafimy zauroczyć kogoś. W ten sposób udało Mi się przekonać panią Stuart. - Powiedziawszy to uśmiechnął się do Mnie.

Patrzyłam na niego z nie dowierzaniem. W głowie miałam pełno myśli, próbowałam je skleić w całość ale niezbyt dobrze mi to szło.

- Zaraz, zaraz. - Pokręciłam głową. - Czy ty próbujesz mi przez to powiedzieć, że te wszystkie postacie z filmów scienfiction , to one naprawdę istnieją? - Przerwałam aby po chwili dokończyć. - To znaczy, że ty... Że ty żywisz się krwią! - Krzyknęłam przerażona.

Stałam tam i patrzyłam na niego jak na mordercę. Jak to możliwe? Przecież on jest przemiłym, cudownym, uroczym i mega seksownym facetem.

- Pijemy krew tylko dobrowolnie podarowaną. Jeżeli nie posiadamy takiej osoby, to pijemy syntetyczną. - Powiedział spokojnym tonem.

- Czy ty... Posiadasz kogoś takiego? - Nie wiedziałam czemu zadałam to pytanie. Nie powinno było mnie to w ogóle obchodzić...

- Nie. - Uciął.

- Aha. - Odpowiedziałam krótko. - To mówisz, że jesteś skazany na sztuczną krew?

- Tak właśnie. - Odpowiedział, po czym uśmiechnął się do Mnie.

Spojrzałam na dłonie. Serce waliło Mi jak oszalałe. Przez myśl przebiegł mi jeden pomysł. Warto spróbować. Pomyślałam. Na filmach zawsze podobał mi się ten moment.

- Proszę. - Powiedziawszy to, podałam Michaelowi swój nadgarstek.

- Nie. - Odpowiedział stanowczo Wampir. - Nie zrobię tego, bo później odczujesz tego skutki. Ja chcę dać Ci wybór, nie chcę, żeby to było z przymusu.

- Jakie konsekwencje? Zakładam, że nie jesteś wampirem od wczoraj i umiesz się powstrzymać od zabicia. - Próbowałam przekonać Michaela.

- Ty niczego nie rozumiesz. Gdyby chodziło tu tylko o to czy cię zabije, czy nie, to uwierz Mi nie przejmował bym się tym, bo umiem nad sobą zapanować. - Przerwał. - Gdy napije się twojej krwi, to pomiędzy nami powstanie pewna więź... Będę cię mógł wyczuć, gdziekolwiek będziesz się znajdować. Będę czuł, kiedy jesteś szczęśliwa, smutna, czy podniecona. Będę czuł wszystko rozumiesz? Możesz się poczuć w tedy osaczona, a ja nie chcę żeby tak było.

Wiecznie ŻywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz