Rozdział 2: Pójdziesz z nami

2.6K 223 2
                                    

Spojrzałam przerażona na siedzące przede mną osoby. W głowie słyszałam ich głosy. "Co się z nią dzieje?" "Też tak miałam na początku" "Ona tego nie opanuje"
Zaraz, to nie były ich głosy! To były ich m y ś l i !
Daisy złapała mnie za ręce,  które znów zaczęły świecić.
-Margaret spójrz mi w oczy. Musisz się uspokoić inaczej tego nie opanujesz.
Bałam się. Wszystkie przedmioty w okół mnie unosiły się w powietrze i drgały ja rażone prądem.
-Margaret spójrz na mnie.
Spojrzałam. W jej oczach było coś kojącego.
-Oddychaj i patrz na mnie, okej? Musisz się skupić na jednym punkcie.
Jej głos przebijał się przez mgłę otaczającą mój umysł. Mowiła spokojnie z pewnością siebie, jej myśli potwierdzały to co mówiła.
~Patrzę
-Dobrze. Teraz pomyśl, że stoisz w korytarzu pełnym drzwi. Twoje moce je otworzyły i teraz musisz je po kolei pozamykać.
Nadludzkiego wysiłku wymagało odcięcie się od wszystkiego co się wokół mnie działo, ale w końcu udało mi się. Unoszące się przedmioty spadły z łomotem na ziemię. Bobbi odetchnęła z ulgą.
Daisy podała mi czarne rękawiczki bez palców przypominające usztywniacze, które nosi się po złamaniach.
~Co to takiego?
-Załóż je. Pomogą ci kontrolować moce, żeby wybuchy takie jak ten się nie powtórzyły.
Wsunęłam rękawice.
~Co ja mam teraz zrobić?
Chciało mi się płakać. A co jeśli kogoś skrzywdzę?
-Nie możesz tu zostać- odezwała się po raz pierwszy dzisiaj agentka May- Stanowisz zagrożenie. Pójdziesz z nami. Pomożemy Ci. - mówiła pewnym siebie, nie znoszącym sprzeciwu głosem. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
~Ale szkoła.. moja ciocia.. jak ja się wytłumaczę?
- My się tym zajmiemy. Potrzebujesz pomocy i braku rozgłosu. Słyszałaś wcześniej o T.A.R.C.Z.Y.?
~Nie.
-Domyśl się dlaczego.
W ułamku sekundy zrozumiałam. T.A.R.C.Z.A. jest w stanie ukryć grupę agentów federalnych w centrum Nowego Jorku, jaki problem sprawi im ukrycie jednej nastolatki?
-May.-Daisy spiorunowała ją wzrokiem- Nie strasz jej, bo pomyśli, że chcemy ją zlikwidować.
~A chcecie?- wyrwało mi się, mój głos był wysoki i piskliwy jak u przerażonego przedszkolaka. Bobbi wstała podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.
- Nie bój się.Chcemy ci pomóc, żeby ani tobie ani innym nie stała się krzywda. Nic ci nie zrobimy.
Ona również popatrzyła na May z wściekłością. Mogłaby być moją starszą siostrą.
Coś zabrzęczało, May przyłożyła dłoń do ucha, kiedy ją opuściła zauważyłam ukrytą słuchawkę.
-Coulson czeka.- spojrzała na mnie- Idziesz?
Miałam ochotę odpowiedzieć "A mam jakiś wybór? ", ale lepiej nie zadzierać z tajnymi agentami.
~Tak.
Napisałam kartkę do cioci, żeby się nie martwiła, zamknęłam drzwi i wyszłam.
Przeszłyśmy kilka przecznic, aż skręciłyśmy w ślepy zaułek. Zamarłam, ale Daisy spojrzała na mnie pokrzepiająco i nacisnęła jakiś guzik na urządzeniu, które miała przypięte do pasa. Przed nami pojawiło się coś przypominające mały myśliwiec. Bobbi spojrzała na mnie. Musiałam mieć głupią minę po wyjaśniła z rozbawieniem.
-To jest Quinjet. Polecimy nim.
Klapa się opuściła, a ze środka wyszedł średniego wzrostu mężczyzna w garniturze. Kiwnął głową do towarzyszących mi osób po czym spojrzał na mnie.
-Witam, jestem agent Coulson, zabierzemy cię w miejsce gdzie można ci pomóc, dobrze?
~Dobrze.





Zagubiona AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz