Prolog

9 1 0
                                    

- Szybciej! - Chasey przecinała kolejny zakręt w nieustającej ulewie. - Szybciej kupo złomu.
Kopnęła z całej siły w pedał gazu i...
- Zgasł! - Wściekła dziewczyna z całej siły wbiła ciało w fotel samochodu. - Cholera!
Z kieszeni kurtki wyciągnęła cienkiego papierosa. Zapaliła go osłaniając ogień ręką. Szybko odrzuciła oparzoną dłoń na bok i wyciągnęła ją za okno.
- Au! - Krzyknęła gdy na jej rękę spadło kilka kropel.
Poparzoną dłoń schowała pod kurtkę gdy z jej ust wylatywała kolejna dawka dymu. Włożyła kluczyki do stacyjki i próbowała odpalić pojazd. W międzyczasie wyrzuciła, wypalonego już, papierosa przez szybę.
- Nie rób mi tego. - Chasey ciągle wciskała kluczyk do stacyjki próbując odpalić stare auto. - No proszę. Odpal.
Wszystkie próby na marne.
Nagle coś niezwykle białego przeszyło mrok.
- Świetnie. - Dziewczyna westchnęła z powodu zbliżającej się burzy. - Odpal! Odpal!
Czarna chmura szybko się zbliżała ciągle trzaskając piorunami. Deszcz padał co raz szybciej nieustannie ciągnącymi się strumieniami.
- Nareszcie! - Stary silnik w końcu zapalił i Chasey przecinała już kolejny zakręt. - Nie!
Znowu zgasł.
- Nie, nie, nie! - Samochód zaczął zjeżdżać w dół. - No nie!
Chasey próbowała szybko odpiąć pasy.
- "Działak albo giń" - Powtarzała ciągle w myślach - Oby nie to drugie.
Walczyła z pasami chcąc się uwolnić z śmiertelnej pułapki.
To stało się tak szybko.
Kolejny piorun przeszył ciemność tym razem trafiając w pojazd dziewczyny. Samochód zaczął się toczyć po dziurawej ulicy. Z głośnym pluskiem wpadł do jeziora. Chasey szamotała się starając zachować resztę powietrza. Nagle pojawił się złoty dym, a może pył. Dziewczyna nie miotała już rękami jak wcześniej tylko powoli unosiła się, jakby już nieżywa, nad powierzchnię wody. Delikatnie opadła na ziemię wypluwając wodę. Z włosów leciały strumienie słodkiej wody, a na uchu wisiała wielka muszla.
- Ble! - Wzięła muszlę w palce i cisnęła na zimny asfalt. - Gdzie moje...
Samochód wypłynął na chwilę na powierzchnie po czym opadł na samo dno.
- Auto. - Dokończyła patrząc się wciąż w pokolorowane nocą jezioro. - I jak ja teraz wrócę?
W tym samym momencie koło dziewczyny zatrzymała się czarna limuzyna z przyciemniałymi szybami.
- Panienka na jaką ulicę? - Zza szyby wyłoniła się blada twarz w czarnych okularach.
- Do Los Angeles. - Chasey westchnęła i weszła do środka samochodu. Już wygodne się usadowiła gdu nagle człowiek w czarnych okularach odezwał się swoim cichym głosem.
- Mi też miło. Jestem Edward. - Uśmiechnął się ściągając okulary.
- A ja Chasey. - Dziewczyna nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. Czarna limuzyna wjechała w ciemność.

DarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz