To był zwykły dzień jak co dzień. Była to jednak zarazem pierwsza zima od czasu, gdy chłopcy oficjalnie uznali, że czują do siebie więcej jak sympatię. Od kilku miesięcy Haru mógł nazywać Heecheona swoim chłopakiem i vice versa, choć z ust Koreańczyka słowo to padało tylko, gdy faktycznie nie było innego wyjścia. W sumie on nigdy nie był najlepszy w wyrażaniu uczuć, wiec raczej nikogo to nie dziwiło. Na kampusie plotki rozchodziły się prawdopodobniej niż Hiszpanka, która w rok wybiła więcej osób niż wszystkie działania wojenne podczas I wojny światowej. Tu oczywiście nikt nie ginął, ale zaledwie w tydzień plotka rozeszła się po całym kampusie docierając nie tylko do uczniów, ale i do wszystkich wykładowców, którzy bojąc się Heecheona jako takiego, zaczęli nagle darzyć większym szacunkiem Mizushimę. Czy z obawy przed Seo, czy też z czystego podziwu dla „męstwa i odwagi" Japończyka - nie wiadomo. Faktem pozostawało, że o ich relacji wiedziała cała uczelnia. Siłą rzeczy nikogo by nie zdziwiło więc publiczne okazywanie uczuć, czy nawet cokolwiek innego, co by ich dotyczyło. Ich związek był jednak bardzo... zdystansowany jak na standardy młodych ludzi, którzy tak naprawdę otrzymali od społeczeństwa przyzwolenie na wszystko. Heecheon wciąż gwałcił przestrzeń osobistą Haru, Haru wciąż nie przepadał za nachalną bliskością Heecheona względem jego osoby. Bywały jednak takie dni, jak ten. Dni, kiedy chciało się do kogoś przytulić, lub usłyszeć miłe słowo od osoby, która bez wątpienia została ci zapisana w gwiazdach. W końcu zakochane pary, zwłaszcza w tym tak młodym okresie związku, gdzie jeszcze zauroczenie jest silne, lubią okazywać sobie względy w taki czy inny sposób. Haru wiedział jednak, że nie ma co liczyć na romantyzm ze strony Heecheona w momentach gdy sam będzie go chciał. Chłopak wciąż miał problemy z empatią i rozumieniem aluzji dotyczących uczuć. Wciąż brał wiele słów na serio lub też zbyt dosłownie analizował komunikaty z mowy ciała. Sytuacja była znacznie lepsza niż na samym początku znajomości, ale... wciąż wymagała wiele pracy.
Było późne popołudnie, co oznacza tu godzinę osiemnastą, kiedy za oknem świat okrył się już mrokiem, jak to często bywa zimą. Chłopcy siedzieli w małym saloniku, który mimo bycia nazywanym 'małym' był całkiem przestronny. Znajdowały się w nim bowiem tylko cztery czteroosobowe sofy, mały stolik do kawy, kamienny kominek przyozdobiony aktualnie sztucznymi, zielonymi gałązkami świerku, stojąca w rogu wysoka lampa i kilka doniczkowych roślin. Ściany w pokoju były beżowe, obicia sofy kremowe. Na podłodze z ciemnych paneli leżał puchaty, biały dywan niemal doszczętnie pokrywający większość powierzchni pokoju. Na jednej ze ścian znajdowały się dwa wielkie okna, za którymi widać było jak na tle ciemnej okolicy delikatnie prószy śnieg. W pomieszczeniu pachniało igliwiem jakby cały akademik szykował się na święta, choć do Świąt jako takich zostały wciąż całe dwa tygodnie.
Heecheon z Haru siedzieli na jednej z kanap. Byli sami w pomieszczeniu, choć co jakiś czas ktoś przechodził przez salonik, lub zerkał zza drzwi, by upewnić się, czy ktoś jest w środku. Koreańczyk siedział z jedną nogą założoną na drugą i czytał książkę. Ubrany był w białą koszulkę z długim rękawem z dość cienkiego, ale przyjemnego w dotyku materiału, bez żadnego wzoru czy nadruku, która nie opinała się zbyt na jego ciele i ciemne jeansy z nieco przydługimi jak na panującą obecnie modę nogawkami, ale Hee nie przepadał za żadnym rodzajem spodni typu 'woda w piwnicy', które sięgały ledwo do kostki. Miał bose stopy, a jego kapcie leżały obok. Czytając lekko przesuwał stopą po miękkim dywanie jakby go to odprężało. Tuż obok niego, w odległości dziesięciu centymetrów, siedział Haru. Chłopak miał na sobie raczej skupione na aktualnej okoliczności odzienie. Był to wygodny, ciepły sweterek w czerwono-białe paski, które stanowiły tło dla brązowego, wyszywanego renifera. Do tego świątecznego akcentu dobrane były proste jeansy, które chłopak lubił nosić. Siedzieli tak jakiś czas, w ciszy. Na początku Haru nie chciał dotykać ramieniem ramienia Heecheona, ale po jakimś czasie poczuł, że mimo iż są tu razem, i mimo iż miło sobie czasem pomilczeć w czyimś towarzystwie, to nie do końca są tu razem. Jakby razem, ale każdy osobno. Dlatego przechylił się lekko i szturchnął Heecheona ramieniem. Starszy chłopak uniósł wzrok znad książki i spojrzał na niego, uniósł rękę i pogłaskał go po grzywce, po czym zabierając rękę zwilżył lekko kciuk i przewrócił stronę książki nie przejmując się dalej towarzystwem. Haru nadymał policzki z niezadowoleniem. Zerknął na książkę, którą czytał jego chłopak. Niezrozumiały dla niego bełkot psychoneronalny, którym tak interesował się Heecheon, widniał na każdej stronicy woluminu. Sama okładka nawet nie była ciekawa, bo była po prostu granatowa, bez żadnego zachęcającego obrazka czy fantazyjnie zaprojektowanej grafiki. Czasem Haru nie mógł zrozumieć jak Heecheon może zaczytywać się w książkach naukowych.
- Heecheon... - odezwał się Haru kładąc rękę na udzie chłopaka, by się lekko wesprzeć i zmienić pozycję. Uklęknął na kanapie i oparł się całym ciężarem ciała na ramieniu Koreańczyka – mógłbyś czasem zrobić coś romantycznego – odparł z wyrzutem.
Heecheon przewrócił kolejną stronę książki wyglądając jakby nie zwrócił uwagi na swojego chłopaka, ale zwrócił i Haru o tym wiedział. Potrafił już wyczuć, gdy uwaga Heecheona skupia się na nim, nawet jeśli jego spojrzenie, czy gesty mówią coś innego. Z potwierdzeniem tej hipotezy przyszły słowa Heecheona.
- Na przykład...? – jego głos był taki jak zawsze, niski, tajemniczy, wywołujący ciarki, ale takie przyjemne ciarki.
- Nie wiem... o! Pocałuj mnie jak Romeo całowałby Julie! – Haru wypalił i wydął usta, ale nie zwrócił tym skupienia oczu partnera na sobie.
- Czyli? – padła odpowiedź.
Haru odetchnął ciężko delikatnie podirytowany. Pomyślał chwilkę i do głowy przyszła m kolejna literacka para.
- No to przytul mnie jak Abelard swoją Heloizę! – wypalił i uniósł się obejmując się demonstracyjnie ramionami jakby to miało pomóc Heecheonowi w łopatologicznym odczytaniu jego intencji. Uśmiechnął się lekko przymykając oczy, ale wówczas z marzeń wybiła go kolejna lakoniczna wypowiedź Heecheona.
- Jak? – padło pytanie któremu zawtórował dźwięk przewracanej strony w książce.
Haru wyglądał jakby miał się zaraz zapowietrzyć. Naprawdę! Bezczelny gnój! Jak on w ogóle może nie zwracać uwagi na te wszystkie subtelności jakie Haru w jego kierunku wysyłał! Przecież to nie tak, że Haru robi to zawsze! Ba! On nawet nie robi tego często! Może w sumie tu mógł być pies pogrzebany.... ale nawet jeśli, to nie było szans by Heecheon nie znał tych powieści! Chyba, że czyta tylko te bzdety o teoriach naukowych. Haru wstał z kanapy i stanął nad chłopakiem patrząc na niego gniewnie.
- Jak?! Jak?! Srak! Od tak! – warknął na niego z oburzeniem Haru i zaraz dodał po japońsku, który dla nich obu był językiem komunikacji w momencie, gdy Japończyka ogarniało zbyt wiele emocji – Czy ty w ogóle, kurwa, czytałeś jakąś powieść w życiu? – wrzasnął zdenerwowany Haru.
Heecheon delikatnie zagiął róg strony w książkę i zamknął ją opierając wolumin o własne udo jak o stolik. Powoli niósł głowę i skierował wzrok swoich zimnych, przeszywających oczu na Haru. Kącik jego ust drgnął. Haru zwątpił w słuszność swojego zachowania, ale nagle na twarzy Heecheona pojawił się karykaturalny grymas, który Japończyk znał jako „uśmiech".
- Czytałem... kiedyś... „Naszą szkapę". Mam cię więc... ugryźć w dupę? - odezwał się powoli, jakby smakując każde słowo, które wymawiał – A może... - Nagle złapał chłopaka jedną ręką za sweter i szarpnął go ku sobie drugą ręką jednocześnie odkładając książkę na bok. Haru pisnął i kierowany siłą Koreańczyka uklęknął na kanapie nad udami chłopaka, którego szyderczy uśmiech się pogłębił – To ty wolałbyś... ugryźć mnie? – spytał, i obaj się na te słowa roześmiali.
Co prawda twarz Haru jakby w odpowiedzi na to pytanie przybrała kolor dojrzałego pomidora, ale nie zmieniało to faktu, że jakoś tak... złość wyparowała. Heecheon jest romantyczny na swój pokręcony sposób i chyba Haru musi się po prostu do tego przyzwyczaić.
CZYTASZ
Can I Bite You?
Teen FictionNieco świąteczny, trochę komediowy oneshot, który jest pobocznym dodatkiem do głównej historii... Tak żeby umilić czas w zimę~