Rozdział 1

692 45 7
                                    

Obudziłam się w nocy cała zlana potem. Zaczęłam się rozglądać wokół siebie, ale jedna rzecz najbardziej przykuła moją uwagę - Dymitra nie było w łóżku, a na szafce nocnej po jego stronie łóżka leżała mała karteczka zgięta w połowie. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam:

"Nie martw się o mnie. Wrócę nad ranem.

Kocham Cię,
D."

Odruchowo spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 7:16. Wstałam, wzięłam jakieś ubrania i poszłam się umyć, po czym zjadłam śniadanie.

Po posiłku wzięłam się za ścielenie łóżka, ale w pewnej chwili sama się na nim znalazłam, a nade mną pochylał się Dymitr.

- Dzień dobry - wymruczał strażnik do mojego ucha.

- Hej, towarzyszu - powiedziałam, a Bielikow mnie pocałował - Gdzie byłeś? - zapytałam, kiedy już oderwaliśmy się od siebie.

- Królowa mnie wezwała - odpowiedział.

- W środku nocy? - zapytałam, a Dymitr pomógł mi wstać.

Odwrócił się do mnie plecami i odgarnął swoje włosy z karku, a ja zauważyłam nowy tatuaż. Odwrócił się z powrotem twarzą do mnie, a jego włosy opadły luźno.

- Za lasem dwie strzygi zrobiły sobie siedlisko - oznajmił, a ja zrozumiałam, że zabił jedną z nich.

Ja sama miałam już 4 takie symbole.

- Mogłeś mnie obudzić - marudziłam, krzyżując ręce na piersi.

- Roza... - zaczął.

- Tak? - zagadnęłam.

Byłam ciekawa, co ma mi do powiedzenia.

- Wiesz, że nie lubię tak ryzykować - powiedział w końcu - Wiesz, że Cię kocham i nie chcę Cię stracić - dodał po chwili.

- Miałam okazję zabić strzygę. Ty ich już masz... sama nie wiem ile na koncie, a ja mam tylko 4 - fuknęłam.

- Aż 4, Rose - poprawił mnie.

- Przepraszam. Robię niepotrzebne awantury - przyznałam.

- Przyznaję Ci rację - rzucił, po czym mnie przytulił.

- Głodny? - spytałam.

- Trochę - odpowiedział, uśmiechając się do mnie.

Wyswobodziłam się z objęć Dymitra i podążyłam do kuchni, natomiast Bielikow położył się na sofie. Zrobiłam mu grzanki z pomidorem - jedyne, czego nigdy nie puszczę z dymem- , ale kiedy wróciłam z posiłkiem do salonu, Dymitr spał z rękami pod głową.

Odłożyłam talerz na stół, a potem przykryłam ukochanego kocem. Pozwoliłam mu spokojnie spać, ponieważ nikt nas nie wzywał.

Dymitr spał dwie godziny, a zanim się obudził zdążyłam zrobić pranie i obejrzałam jakiś tandetny film, rozmawiałam także z Lissą. Zaraz po filmie obudził się Dymitr.

- O której Liss Cię wezwała? - zapytałam, kiedy już wstał.

- Coś po północy - odpowiedział, po czym podszedł do mnie i namiętnie pocałował.

- Nie mamy czasu - Lissa dzwoniła i prosiła, żebyśmy przyszli do pałacu - oznajmiłam, gdy już oderwaliśmy się od siebie.

- Wieczorem mi nie uciekniesz, kochanie - szepnął do mojego ucha, zakładając swój prochowiec.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, po czym włożyłam swoją kurtkę i wyszłam z pokoju za Dymitrem. Do pałacu nie szliśmy zbyt długo, a kiedy już dotarliśmy do sali tronowej, Lissa i Christian już na nas czekali.

- Hej - przywitałam się z przyjaciółką i Christianem u jej boku.

- Miło mi znów Cię widzieć, królowo - powiedział Dymitr przy czym się skłonił.

Zaśmiałam sie cicho na ten widok. Nie obchodzi go to, że Liss jest młodsza od niego o siedem lat i kazała mówić do siebie po imieniu, ale obchodzą go zasady.

- Wybieramy się z Christianem na zakupy, więc potrzebujemy obstawy - zaczęła moja przyjaciółka - Wchodzicie w to? - zapytała po chwili.

- Duh... Jasne,w końcu jestem twoją strażniczką - przytaknęłam z zapałem.

Dymitr także jest zmuszony jechać, ponieważ pełni straż u boku młodego Ozery.

Nic więcej nie mówiąc, wyszliśmy przed pałac i wsiedliśmy do jednego z wielu samochodów. Po kilku godzinnej jeździe dotarliśmy w końcu na miejsce. Poszłyśmy z Liss w swoją stronę, a Dymitr i Christian w swoją. Mieliśmy trzy godziny na zakupy.

- Rose, przymierz tą - powiedziała Lissa, podając mi czarną sukienkę z cekinami.

- Liss, ja nie jestem tu po to, aby kupować, ale przyjechałam tu po to, by chronić Cię w nagłym ataku ze strony strzyg lub kogoś innego - oznajmiłam, ale musiałam przyznać, że sukienka zapierała dech w piersiach.

- To kupimy ją bez przymiarki - mruknęła, wrzucając ciuch do koszyka.

Aż do ostatniej minuty chodziłyśmy od jednego sklepu do drugiego. Z chłopakami spotkałyśmy się przy samochodzie. Ja, Dymitr i Christian usiedliśmy z tyłu, a Liss z przodu, obok kierowcy. Byłam zmęczona, więc oparłam głowę na ramieniu Dymitra, a potem przymknęłam powieki. Najwyraźniej musiałam zasnąć, bo obudziłam się dopiero w naszej sypialni.

- Cześć, kochanie - usłyszałam, kiedy otwarłam oczy.

- Hej. Długo spałam? - zapytałam, przecierając zaspane oczy.

- Całą drogę z galerii i jakieś pół godziny w pokoju - odpowiedział, uśmiechając się do mnie - Nie obudziłaś się nawet, kiedy Cię niosłem - dodał i kolejny raz posłał mi swój uśmiech.
______________________

Kocham Cię, Roza!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz