Rozdział 1

2 0 0
                                    

   Był wczesny ranek, kiedy obudziłam się na podłodze w moim pokoju. W nocy spadłam z łóżka, tak mi się wydaje bo jak w inny sposób mogłam się znaleźć na ziemi. Był czwartek, deszcz najwyraźniej nie miał zamiaru przestać padać cały dzień. Poszłam więc do łazienki i wzięłam ciepły prysznic. Kiedy spojrzałam na zegarek okazało się, że już jest siódma. Nagle doszło do mnie wołanie z kuchni.

– Lily, śniadanie gotowe musisz się pospieszyć jeśli nie chcesz się spóźnić – zawołał mój tata.

– Już idę! Po lekcjach przychodzi Sebastian jak coś. - pospiesznie odkrzyknęłam.

Szybko założyłam moje granatowe jeansy i moja ulubiona bluzkę. Pośpiesznie zbiegając do kuchni złapałam jeszcze bluzę i mój plecak. W kuchni czekały na mnie jajka i szklanka soku. Zjadłam i szybko wyszłam z domu. Na przystanku czekała na mnie Molly. Kiedy przyjechał autobus moja towarzyszka zauważyła Sebastiana, mojego przyjaciela. Podeszłam do niego i uścisnęłam na powitanie, wtedy zauważyłam, że zachowuje się jakoś inaczej niż zwykle. Postanowiła zapytać go oto później. Zaczęliśmy rozmawiać, lecz Molly wolała stać z boku i się nie odzywać. Kiedy wsiedliśmy do metra Sebastian powiedział, że po szkole musi mi coś powiedzieć. Zdziwiłam się dlaczego dopiero po szkole, ale nie zaprotestowałam. Wtedy nagle nie wiadomo skąd do pociągu wpadł Jason, znajomy z naszej klasy. Jechaliśmy dalej w milczeniu, aż do stacji gdzie wysiadaliśmy. Wtedy zorientowałam się, że nie wzięłam śniadania z blatu w kuchni. Poprosiłam Sebastiana, żeby wstąpił ze mną do sklepu po coś do jedzenia. Molly i Jason na szczęście poszli prosto do szkoły. W sklepie zapytałam co się stało, że jest taki małomówny. Przez odpowiedz jaką usłyszałam tym bardziej nie mogłam się doczekać popołudnia. Dzień w szkole mijał w miarę szybko, dopóki nie zaczęła się fizyka. Był to przedmiot znienawidzony przez wszystkich. Nauczyciel pan Anderson przynudzał jak zawsze. Notowanie tego co mówił było najbardziej pracochłonnym zajęciem na jego lekcjach. Po fizyce była matematyka i informatyka. Kiedy wyszliśmy ze szkoły Sebastian mocno chwyciła mnie za rękę i pociągną za sobą. Zatrzymał się dopiero na rogu budynku i powiedział, że mamy wejść na sama górę. Kiedy się tam znaleźliśmy powiedział żebym usiadła bo to może być dla mnie bardzo wstrząsające. Za jego prośbą przycupnęłam sobie na gzymsie. Wtedy zaczął mówić.

– Przepraszam Cię za tą sytuację ale stało się coś co muszę Ci powiedzieć bo gnębi mnie to. - powiedział spokojnym tonem.

– Nic nie szkodzi. - odpowiedziałam i się lekko uśmiechnęłam.

– No bo ponad miesiąc temu do mojego pokoju przez okno wszedł bardzo dziwny gość, miał na sobie czarna szatę. Przedstawił się jako Marcus, powiedział mi, że zostałem wybrany przez radę jakiś tam nie pamiętam nazwy i za niedługo zaczynam szkolenie. - odpowiedział

– Jak to? - zapytałam z niedowierzaniem

– Chodzi o to, że podobno mój ojciec był strażnikiem, więc i ja nim jestem – odpowiedział spuszczając głowę

Wtedy objęłam go ramieniem i powiedziałam, że wszystko się wyjaśni.


Inny światWhere stories live. Discover now