Rozdział 1. Jak postanowiłam dogonić śmierć?

101 12 6
                                    

Dla dorosłych cały świat jest inny, zbyt często zapominają, że również byli dziećmi i musieli dorosnąć. Puki nie zaślepią nas ideały i cele dostrzegamy o wiele więcej niż można sobie wyobrazić. Wszystko zależy od tego jak chcemy na to patrzeć. 

Jestem Sofia a tu zaczyna się moja wielka przygoda. Straciłam wszelkie marzenia, a właściwie to jedno o posiadaniu starszego brata, które odeszło wraz z utratą najbliższego mi przyjaciela. Jakie perspektywy daje nam świat po utracie marzeń? Właściwie żadne. Obecnie mam 15 lat, anoreksje, depresje, ojca któremu zdarza się mnie uderzyć i absolutny brak litości od świata. To wszystko przez utratę jednego marzenia? Nie, ale od tego wszystko się zaczęło. 

Początki były by zbyt długie do opisania, lepiej od razu przejść do sedna sprawy - Jak postanowiłam dogonić śmierć? 

                                                                                                  ***

Stała u szczytu budynku. Jej włosy wiały na letnim wietrze, a sylwetka była ledwie dostrzegalna na tle nocnego nieba. Bosymi stopami zbliżała się do krawędzi. 

Już  tyle razy goniła do śmierci. Marzyła by przestać czuć ból. Na co dzień wydawała się normalną nastolatką lecz wewnątrz pożerała ją pustka. 

Jeszcze raz spojrzała w niebo by zobaczyć przyświecające jej światło księżyca, jedynego towarzysza nocnych łez.                                                                                                               
- Znów milczysz przyjacielu, ale wkrótce się spotkamy.
Jednak to spotkanie nie miało nadejść tak szybko. Za dziewczyną pojawił się cień. Szybki zwrot plecami do krawędzi przekonał ją że na dachu jest sama, a jednak księżyc ukazywał dwa cienie na ścianie budynku. Tym drugim był skrzydlaty chłopiec o sylwetce sportowca. Nie mógł on należeć do chłopca starszego niż 17 lat.
Kolejny powiew wiatru uświadomił dziewczynę, że w raz z pojawieniem się nieznajomego odbicia światła zniknął strach i poczucie samotności.

Drugi powiew przywiał dziewczynie ciepły zapach nieznajomego.
Cień uniósł dłonie i pogładził Sofię po policzku. Poczuła lekki dotyk, ale przed nią nikogo nie było.

Trzeci powiew wiatru rozwiał cień, zabrał ciepły zapach, wydarł poczucie bezpieczeństwa i pozostawił osamotnienie. 

Tego uczucia nie czuła nigdy. To było co innego niż wszystko co znała. Wtedy nadszedł kolejny podmuch wiatru, który podarował dziewczynie cichy szept
- Chodź do mnie księżniczko.
Przed oczami zobaczyła miliony scen na raz. Mroźny wodospad, wysoki las, stare wzgórza, pola kwiatów, stare fabryki, zaludnione miasta, stare tory koło domu. Znała już drogę do swojego świata. 

Sofia wróciła do domu tylko po plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami i wyruszyła w drogę.     



Szepty aniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz