Guide.

1K 132 35
                                    

Byun Baekhyun od zawsze był osobą, która pragnęła wyrażać siebie w artystyczny sposób. Niebanalny, nieoczywisty, nieodgadniony i nie zawsze zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Otaczał się ludźmi, którzy potrafili go zrozumieć, ale i takimi, dla których był całkowitą tajemnicą. Zagadką. I właśnie dlatego, że był kimś tak enigmatycznym, nie przestawał budzić w innych niezidentyfikowanego zainteresowania swą osobą. Nie robił tego specjalnie, niekiedy nie zdawał sobie nawet z tego sprawy. Był skromny, nieśmiały. Wolny. Wręcz introwertyczny. Sprawiał wrażenie zamkniętego na świat dookoła, choć jednocześnie był wszystkiego ciekaw. Wszystkiego chciał spróbować, dotknąć, przeżyć, zasmakować. Malował, szkicował, rzeźbił, próbował swych sił prawie w każdej dziedzinie. Doskonale potrafił już grać na pianinie, lecz pewnego dnia zapragnął nauczyć się również gry na gitarze. Jako pracowity i zaradny młody mężczyzna pracował w ciągu tygodnia w niewielkiej kawiarence na obrzeżach tłocznego Seulu. Każdy wolny weekend spędzał w towarzystwie książki, pędzla, czy też klawiszy fortepianu, nienasycony każdą możliwą formą sztuki. Zarobione pieniądze gospodarował rozsądnie. Był też oszczędny w wydatkach. Od jakiegoś czasu miał w swym posiadaniu uzbieraną, gotową sumę, za jaką planował kupno akustycznej gitary. Nie miał zbyt wielu znajomych, którzy mogliby nauczyć go perfekcyjnej gry, a przecież jedynie na tym mu zależało. Wiedział, że sam nie do końca da sobie radę, a nauczyciele żądali kwoty adekwatnej do swojego zawodu jak i pracy. Ale nie zaprzątał sobie tym głowy, ponieważ nie musiał martwić się o to, czy jego oszczędności są wystarczające. W ciągu trzech ostatnich lat zdążył zarobić na wszystko, o czym marzył i spełnić przynajmniej część swoich marzeń. Od razu, gdy wrócił z pracy i rzucił swą skórzaną, ciemną torbę obok biurka, usiadł wygodnie na obrotowym krześle i włączył komputer, by zająć się poszukiwaniem osoby, z którą uczyłby się gry, a przy okazji osoby, która poleci mu najlepszy model gitary. Przynajmniej miał na to nadzieję.Gdy jego perfekcjonizm pozwolił mu wreszcie na podjęcie decyzji, zapisał numer kontaktowy, oraz adres miejsca, w które miał zamiar udać się od razu, gdy tylko będzie miał wolny czas tuż po pracy. Z jego grafika wynikało, iż piątek był dniem, w którym kończył godzinę wcześniej. Będzie miał czas na dotarcie do domu metrem, krótki odpoczynek, oraz przygotowanie się do ponownego wyjścia. Od razu myślał już o tym, co na siebie założy, chcąc zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. Nie chcąc też wyjść na całkowicie "łysego" w tej sprawie, nauczył się na pamięć wszystkich chwytów, mimo, że jeszcze nie wiedział, jak je wykonywać palcami na strunach gitary. A, G, czy C nie były aż takim kłopotem. Był w końcu również wzrokowcem, dzięki czemu zapamiętał układ palców z internetowego przewodnika dla początkujących. Wyobrażał sobie pierwszą rozmowę z nauczycielem. Gdy ten zapyta go, czy miał kiedyś okazję grać na gitarze, odpowie zgodnie z prawdą, ale chociaż będzie mógł pochwalić się tym, czego wyuczył się dokładnie na pamięć. Stworzy pozory pilnego i pracowitego ucznia, z którym nie będzie żadnych problemów, choć wcale nie było mu od tego wizerunku tak daleko. Był typem osoby, która stale widziała w sobie wady, nawet jeżeli wszystko było naprawdę w porządku, a wręcz idealne. Ale na tym właśnie polega problem perfekcjonisty. W październiku kawiarnia, w której pracował nie mogła narzekać na brak klientów, a Baekhyun - na brak zajęcia. Co chwilę ktoś wchodził, z owieniętą szalikiem szyją i ciasno zapiętym płaszczem, z nosem wetkniętym w materiał. Co druga osoba nosiła maskę ochronną w obawie przez złapaniem jakiegoś wirusa. Zamawiali gorącą kawę, kakao i czekoladę. Patrząc na wietrzną pogodę za oknem, nic dziwnego, że potrzebowali czegoś na rozgrzanie ogranizmu, a przy okazji na ogrzanie się w ciepłym, przytulnym miejscu. Złotoczerwona jesień była naprawdę pięką porą roku, a słońce, które przebijało się przez pożółkłe liście sprawiały, że drzewa wyglądały, jakby płonęły. Patrząc za okno, miało się ochotę wyjść na spacer i odetchnąć świeżym powietrzem, pozwolić słońcu muskać własne policzki.Ubrany w czarną, dopasowaną koszulę uśmiechał się stale do każdego i zarażał ludzi swym szerokim, pogodnym uśmiechem, będąc dla wszystkich naprawdę troskliwym i opiekuńczym, nawet jeśli osoby te były dla niego zupełnie obce. Ilekroć ktoś wychodził, kłaniał się lekko i powtarzał: "Do widzenia, proszę trzymać się ciepło!" Nie dało się nie zauważyć jego wielkich, ciemnych oczu podkreślonych ciemną kredką w ich kącikach. Wydawały się wtedy jeszcze bardziej głębokie, niż były. Jasne, miodowe włosy opadające na czoło i delikatne, kształtne usta dodawały Baekhyunowi uroku. Był częstym tematem wśród jego znajomych, niekiedy jego koledzy poszturchiwali go zabawnie, rzucając za sobą "Baekhyun-ah, wyglądasz dziś naprawdę dobrze!". Słysząc to jedynie rumienił się i zasłaniając uśmiechnięte usta dłonią opuszczał głowę w dół, starając się zignorować fakt, że wszystkim tak bardzo się podoba i uważają go za atrakcyjnego mężczyznę. Budził zainteresowanie nie tylko wśród żeńskiej części znajomych, lecz podobał się również chłopakom. Udawał, że tego nie widzi, nie dostrzega, będąc takim typem człowieka, który uważa, że lepiej być samemu, niż z kimś, kto nie będzie pasował do niego duszą. Poniekąd; uważał, że podobanie się chłopakom jest.. trochę dziwne. Wpatrując się w tabliczkę z adresem na drzwiach budynku wziął głęboki oddech, po czym uśmiechnął się lekko sam do siebie. Kładniając się nisko, by przepuścić w drzwiach starszą panią, wszedł do środka i rozejrzał się wokół, a chwilę potem poczuł lekką konsternację. W korytarzu nie było prawie nikogo, niekiedy tylko któraś z sekretarek przechadzała się, stukając głośno obcasami o marmurową posadzkę. Dla pewności sprawdził raz jeszcze, czy aby na pewno znajduje się w dobrym miejscu, wyciągając pomiętą, białą karteczkę z kieszeni płaszcza. Zacisnął swe wargi w cienką linię, idąc na przód, a przy okazji szukając odpowiedniego numeru drzwi. Umówił się na godzinę 18:30, jednak był na miejscu już dziesięć minut przed czasem. Nie chciał się spóźnić, a w razie problemu będzie miał jeszcze chwilę. Gdy wreszcie przystanął tuż przed drzwiami z numerem 11, poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła, i jak bardzo jest zestresowany. Uniósł dłoń, by jej wierzchem zapukać delikatnie w białą powierzchnię. Odsunął się zaraz potem, gotowy do spotkania z umówioną osobą, jednak, gdy nie doczekał się odpowiedzi, a drzwi nie otwierały się przez kolejne minuty zrezygnowany zrobił kilka kroków w tył i usiadł na jednym z krzesłeł, poprawiając długą grzywkę. Podparł podbródek ręką, wypuszczając z płuc ciężki wydech. Gdy zdążył już utonąć w zamyśleniach nagle otwierające się drzwi wyrwały go z owego transu, a jego wzrok powędrował właśnie w tym kierunku. Zabrał dłoń i wyprostował się.- Ty jesteś Baekhyun? - niski, dostojny głos przywitał się z jego uszami. Wysoki, ciemnowłosy i dobrze zbudowany mężczyzna zamachnął na niego dłonią w zapraszającym geście, otwierając drzwi szerzej i już po chwili śmiało obrócił się na pięcie. Baek wszedł do schludnie urządzonego pokoju o stonowanym kolorze ścian, zamykając za sobą drzwi, gdy mężczyzna zabrał z ciemnej, skórzanej kanapy swój płaszcz i odwiesił go na haczyk tuż nad nią. Zdaje się, że dopiero przyszedł. Nieco zmieszany i skrępowany jeszcze Baekhyun zdjął również swoje okrycie wierzchnie, które po chwili znalazło swe miejsce obok kremowego odzienia nauczyciela. Nie zauważając nawet, iż jeszcze nie miał okazji się przywitać, po raz kolejny usłyszał ten przyjemny głos.- Rozgość się. Napijesz się czegoś? - ciemne tęczówki obojga spotkały się ze sobą, lecz Byun wreszcie zdobył się na odwagę i po raz kolejny dzisiejszego dnia ukłonił się niemal książęco.- Tak, proszę pana, mam na imię Baekhyun. Dziękuję, nie trzeba. - uśmiechnął się delikatnie, zauważając, że jego nauczyciel nie jest wcale dużo starszy od niego, a za to jest bardzo przystojny. Poczuł się przez chwile głupio, zwracając się do niego oficjalnie, ale przez swoje maniery i dobre wychowanie zrobił to niewiele myśląc. Zagryzł delikatnie kącik wargi, znów poprawiając nerwowo swą grzywkę. - Park Chanyeol. Miło mi Cię poznać. Usiądź. - Chanyeol, rzucając w jego stronę uśmiech podszedł do szafki, z której wyjął dwa kubki i nastawił wodę w elektrycznym czajniku, ignorując odmowę jasnowłosego. W tym czasie Baekhyun skłonił się do kolejnych przemyśleń w związku z nowo poznaną osobą. Zdążył dokładnie przeanalizować jego wygląd zewnętrzny, aż sam poczuł się głupio. Nie zachowywał się normalnie, a przynajmniej tym razem - nie był do końca sobą. Dość opięte spodnie na jego pośladkach wydawały się teraz jeszcze bardziej ciasne, a wszędzie unosił się zapach świeżości i farby, a pomiędzy tymi dwoma wariantami wyczuwalny był również zapach wody kolońskiej mężczyzny, który wisiał w powietrzu. Odgonił swe dziwne myśli wraz z kolejnym spojrzeniem nauczyciela rzuconym w jego stronę. Obaj byli facetami, nie wiedział więc, skąd brało się to nieswoje uczucie, które go dręczyło już od pierwszej chwili. Park Chanyeol był atrakcyjnym mężczyzną, to było wszystko, co udało mu się ustalić na tę chwilę. Nie pozwalał swojej głowie na więcej. Chwycił gorący kubek herbaty w swe smukłe palce i nieśmiało kiwnął głową w podziękowaniu, gdy mężczyzna podał mu jeden z nich. - Zawsze jesteś taki cichy? - zagadnął go Park, używając niezwykle tajemniczej barwy głosu, lecz tym razem brak uśmiechu skłonił Baekhyuna do lekkiego zakłopotania. Usiadł na kanapie obok chłopaka, kosztując pierwszego łyka herbaty, która w pierwszym momencie pachniała, jak karmel z miodem. Jego nos stał się niezywkle czuły po tych kilku latach spędzonych w kafejce. Potrafił wymienić z pamięci co najmniej 34 rodzaje, czy typy kaw i herbat. Po pierwszym łyku, który rozgrzał jego gardło zmienił zdanie, twierdząc, iż to zwykła czarna herbata z aromatem wanilii, jednak tak samo słodka, jak miód. Przecież nie lubił wanilli, dlaczego więc teraz smakowała tak dobrze? Nie skupiając się na smaku, a na własnym żołądku, który skręcał się, jakby jakieś małe, upierdliwe istoty spacerowały w jego wnętrzu i łaskotały go od środka, upijał kolejne porcje, lecz czując, iż jego dłonie zrobiły się naprawdę gorące od kubka, odłożył go dyskretnie na niewielki szklany stolik naprzeciwko.- Jest naprawdę dobra. - odezwał się mimo nieśmiałości i skierował swój wzrok na Chanyeola, który również odłożył naczynie i wstał bez słowa, znikając na kilka minut. Baek wsunął nieporadnie dłonie między kolana i wlepił wzrok w podłogę, do czasu, gdy Park nie pojawił się w pokoju ponownie, lecz nie z pustymi rękami, bowiem zawieszona solidnie akustyczna gitara przyozdabiała jego tors. Niesamowicie pasował mu imidż gitarzysty. Miał długie, zwinne palce, dało się to zauważyć od razu. Było to jednocześnie jednym z pierwszych spostrzeżeń Baekhyuna. - Woah.. - szeroki i zafascynowany uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka o miodowych włosach. Delikatnie przetarł nos dłonią, chcąc ukryć nieśmiały wyraz twarzy. - Podoba Ci się? To najstarszy model tego typu. - usiadł, uprzednio odrzucając dalej jedną z poduszek. Poprawił się w miejscu, a pochylając delikatnie głowę w stronę instrumentu, ułożył palce bez spoglądania na gryf. Stworzył chwyt, który w pierwszym momencie wydał się Baekhyunowi znajomy, a on sam zaczął krążyć w pamięci w celu odnalezienia właściwej nazwy. Wyszeptał cicho ten właściwy. A mol. Poprawnie. Chanyeol obserwował ruch jego warg.- Zgadza się. A ten? - nie przestając analizować twarzy Baeka, jeździł palcami po gryfie, zmieniając powoli chwyty tak, by miał czas się zastanowić.- E mol. - Kolejny dźwięk zabrzmiał lekkim szarpnięciem. W jednej chwili wiedział już, że zna tę melodię. Zna piosenkę. Uśmiechnął się delikatnie, czekając na kolejny chwyt. Jednak tym razem zawahał się. - ..hm? - Chanyeol powtórzył ten sam chwyt, dając mu kolejną szansę.- Nie jestem pewien. - zawstydził się Byun. - To D. I znów A mol. Powtórzę, a Ty słuchaj. - bezapelacjnie zarządził.A mol, E mol, D, A mol. Chwyty przewijały się przez głowę Baekhyuna, a on starał się je zapamiętać jeszcze lepiej. Nie trzymał w swych dłoniach gitary, odkąd był dzieckiem. Wodził wzrokiem jedonocześnie po tej dłoni, która wodziła po gryfie, zaś po tej, której palce lekko pociągały za struny. Oddychał wolno i spokojnie, conajmniej jakby te kojące dźwięki działały na jego umysł. Po chwili poczuł się swobodniej. Nie był już tak spięty, nie czuł już tej obcej atmosfery, jaka panowała jeszcze przed chwilą. Zanim Chanyeol zaczął grać. Zbyt dużo uczuć uderzyło w jego ciało. Jednocześnie był to brak odwagi, choć z kolejnymi minutami spokój ducha zaczął wypierać poprzednie uczucie. - Znasz to, prawda? - Park uśmiechnąłwszy się, uniósł jedno z ramion i podniósł pasek, wyswobodzając się z niego. Podał ostrożnie gitarę Byunowi, zaś ten chwycił ją nieporadnie, oblizując swe wargi. - Metallica. Unforgiven. - zaśmiał się cicho pod nosem, gdy Chanyeol zaczął delikatnie klaskać w dłonie, na znak braku pomyłki towarzysza. - Masz dobry słuch, wiesz? Sprawdźmy, czy palce tak samo. - mruknął Yeol, pomagając mu założyć na barki pasek. Znalazłwszy się na moment tak blisko, zapach jego perfum znów przedostał się do nosa chłopaka i spowodował chwilowy zawrót głowy. Ich kolana delikatnie otarły się o siebie. Jednak uczeń nie dał po sobie tego poznać. On tylko uczy się grać, nic więcej. Baekhyun ułożył swe palce na gryfie, nieśmiało pociągając za struny. Park w tym czasie pozwalał mu na samodzielność, bez wtrącania się, czy krytyki. Na tym właśnie polegał jego sposób nauki. W tej chwili Baekhyun poczuł dziwny ucisk w żołądku. Pomyślał sobie o tym, ilu uczniów wyszło spod jego rąk w przeszłości. Ile osób nauczył grać, dla ilu osób był przewodnikiem. Czy tylko przy nim był tak... opanowany? Dlaczego zachowuje się, jakby nie byli dla siebie obcy? - Dobrze. Nie przerywaj. - Chanyeol delikatnie trącił dłonią udo Byuna. Jego oczy zrobiły się wielkie, jak nigdy. Delikatny prąd przeszył jego podbrzusze. Czy on właśnie dotknął jego nogi? Powinien wyjść i przeprosić, czy zostać i kontynuować? Najbardziej absurdalne pomysły na wymówkę przebiegały przez jego umysł. Jednak siedział nadal i grał dalej. Baekhun przez moment przestał koncentrować się na strunach, a skupił się na zapachu, jaki czuł stale obok siebie. Intensywny. Właśnie to było powodem drobnej pomyłki i słyszalnego fałszu. Zmieszany, syknął cicho pod nosem, gdy Chanyeol nie przejmując się tym, przysunął się minimalnie i chwycił delikatnie jedną z dłoni Bae, pomagając mu poprawnie ułożyć palce. Chłopak zadrżał na uczucie ciepłej, gładkiej i nieco większej od jego dłoni na własnej skórze. Poczuł, jak jego palce przesuwają się nie za sprawą jego ruchów, lecz dzięki ruchom Parka. -..um.. dziękuję. - mruknął zakłopotany, przeciągając paznokciem po strunach dla odwrotu uwagi. - Masz dobre wyczucie, musisz tylko trochę popracować nad ruchem palców. Musisz myśleć nad zmianą chwytu, zanim szarpniesz prawą ręką. Rozumiesz? O tak. - przycisnął palce Baekhyuna własnymi do strun na gryfie. Objął go wolnym ramieniem, przedostając spod ramienia chłopaka swe własne, aż był w stanie chwycić drugą dłoń Bae. Ułożył swą na wierzchu szczupłych palców blondyna, a Baekhyun poczuł, jak jego plecy robią się ciepłe od bliskości drugiego ciała. Wstrzymał oddech, czując jego zapach jeszcze silniej. Nie powinien zbliżać się tak blisko. Nie rozumiał tego. Ani tego, dlaczego tak reaguje. Przecież to nic wielkiego, prawda? On jest nauczycielem, a on uczniem. Wszystko jest tak, jak powinno. Starał się uspokoić, lecz jego dłonie zaczęły się nagle pocić, a on stresować jeszcze bardziej. - Rozluźnij trochę palce, są zbyt spięte. - na te słowa Bae odetchnął swobodnie, robiąc dokładnie to, o co Chanyeol go poprosił. Park kierując prawą dłonią swego ucznia delikatnie popchnął ją, dzięki czemu razem udało im się stworzyć kolejne dźwięki. Nie tylko te, od których zaczęli, lecz tym sposobem doszli aż do refrenu. Trzymając dłonie Baekhyuna, powtórzył wszystko aż trzy razy. W tym czasie Hyun stale zagryzał swą wargę, na nowo spinając wszystkie mięśnie. Gdy Chanyeol puścił jego dłonie, zniknęło ciepło. Zniknęło zaskakująco przyjemne uczucie. Znów zabrakło mu przez chwilę pewności. - Chcesz powtórzyć sam? - nauczyciel odsunął się od niego, chwytając za ucho kubka i upijając kilka łyków, znów zaczął przyglądać się swemu uczniowi. Herbata była już mocno przestygnięta.- Tak. - kiwnął zdecydowanie głową, po czym po chwili zastanowienia, ułożył palce w poprawnym chwycie, pociągając za struny. W międzyczasie, gdy udało mu się zagrać cały refren tylko z jedyną małą, pomyłką, słyszał, jak Park Chanyeol ledwo słyszalnie nucił pod nosem tekst piosenki. Koreańczyk uśmiechnął się lekko zawstydzony, a jego blade policzki stały się zarumienione. Z całego serca pragnął, by on tego nie zauważył.

Guide.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz