Spojrzałem na dzwoniący budzik, stojący tuż obok mojego łóżka. O nie, nie ma mowy, żebym w pierwszym dniu szkoły się spóźnił. Wstałem i nie zwracając uwagi na moje potargane włosy, szybko ubrałem się w to, co miałem pod ręką, wziąłem plecak i wyszedłem z domu.
Gdy przechodziłem przez korytarz, czułem na sobie kilka spojrzeń i słyszałem ciche szepty. Nic dziwnego, zawsze tak było. Szedłem z głową spuszczoną w dół, czułem się bardzo niekomfortowo. Nie lubiłem ludzi - osądzają nas, tak naprawdę nas nie znając. Gdyby ktokolwiek chciał się do mnie odzywać, właśnie w tamtym momencie bym z nim rozmawiał, czekając na dzwonek. Niestety mój JEDYNY kolega w tej zapchlonej budzie przestał się do mnie odzywać, gdy jakiś typ nagadał mu o mnie bzdur. Chciałem to wyjaśnić, porozmawiać, ale chuj bombki strzelił. Wiem, że ludzie są do wszystkiego zdolni, ale żeby aż tak? Z rozmyślań wyrwał mnie upragniony i jakby wiecznie wyczekiwany, dźwięk dzwonka. Pierwsza lekcja to chemia. Wszedłem do sali razem z tłumem, nie chciałem się rzucać w oczy. Tak samo z moim miejscem, siedziałem w ostatniej ławce pod oknem. Sam.
Notując w zeszycie to, co mówi nauczyciel, ktoś rzucił we mnie kulką z papieru. Rozejrzałem się po sali, lecz nikt nie wyglądał jakoś szczególnie podejrzanie. Wzięłem ją do rąk i rozwinąłem.
''Nie pasujesz tu.''
Nie powiem, od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Oczywiście. Schowałem do plecaka zgniecioną kartkę i wróciłem do notowania. Wstecz. Patrzyłem zamyślony przez okno. Co ja zrobiłem tym ludziom? Dlaczego aż tak bardzo mnie nienawidzą? Jestem zwykłym człowiekiem, chodzącym po ziemi. Tak jak oni. Co za dupki. Po skończonej lekcji wyszedłem z sali, kierując się do szatni. O tej porze nikt tam nie siedział. Przynajmniej tak myślałem.
CZYTASZ
Faded (ff Troyler)
FanfictionTroye to trochę zagubiony, miewający wahania nastrojów chłopak. Jest nieakceptowany w swojej szkole. Nagle jakby z nieba spada mu pewna osoba, która wywraca jego życie o 180°. Jak dalej potoczą się losy chłopaka? Czy nowa znajomość wyjdzie mu na dob...