Prolog

111 5 1
                                    

-Kss, te promienie.- Sycze pod nosem.

Zawsze to samo, ciemność i nagle nie wiadomo skąd, jebie cię po oczach słońce.

~Ja pieprze...~

Powolnymi ruchami zwlekam się z wyznaczonej dla mnie pryczy.

-Oo, Annalise wstałaś. – Odzywa się radosnym głosem dziewczyna.

Spoglądam na nią nieprzytomnie, jest ode mnie młodsza. Krótkie zmierzwione hebanowe włosy, niska i strasznie gadatliwa. Odrywam od niej wzrok i udaje się w stronę umywalki.

-Jak się spało? Wcześnie dziś wstałaś! ... - Bla, bla, bla i tak dzień w dzień.

-Czemu nic nie mówisz jesteś zła?- Przemywam twarz zimną wodą i wychodzę trzaskając drzwiami.

Wszystko zaczęło się jedenaście lat temu. Nie pamiętam za wiele z tego okresu, większość wspomnień pokrywa gruba, obślizgła, czarna maź przez którą nie mam dostępu do wspomnień.
Prawie każde przeżyte chwile przed tym jak trafiłam na oddział zostały zamknięte. Uwięzione w wielkich szarych skrzyniach, zakutych w łańcuchy.

Była zima, siedziałam w pokoju z przyjaciółką, popijając chłodne kakao. Miałyśmy po pięć lat. Cat znam od kołyski. Drobna, cicha, nieśmiała dziewczynka. Bawiłyśmy sie lalkami, a opiekunka przygotowywała potrawy wigilijne. Wszędzie unosił się przyjemny zapach pieczonych pierniczków. Lecz gdy przyszli "oni".... Moje dotychczasowe życie obróciło się w proch.

Jestem Annalise i zostałam ubezwłasnowolniona....




IntrovertedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz