Rodzimy się i umieramy. Jesteśmy szczęśliwi, ale pomimo naszego szczęścia na twarzy pojawia się smutek i łzy. Słyszymy płacz dziecka, jednak zostaje nam to odebrane chwilami milczenia... Milczenia, ale nie takiego zwykłego.... zostaje one spowodowane śmiercią.
Jestem osobą która obserwuje to wszystko, ale jednak z innego punktu niż wam się to może wydawać. Widzę pierwszy uśmiech niemowlaka i jestem obecny gdy konająca osoba wydaje swoje ostatnie tchnienie. Uważnie przyglądamy się waszym pierwszym krokom, ale widzimy gdy brakuję wam sił i kładziecie się do łoża już prawię na zawszę.
Pewnie zastanawia cię kim jestem? Mam na imię Zayn. Wiek? Nie można mi go raczej określić, a zawód jaki wykonuję to... to anioł. Anioł stróż dla konkretności. Jestem opiekunem już 7 osoby. Ludzkim przesądem jest to że szczęśliwym numerem jest 7. Jednak mi nie wolno wierzyć w takie przesądy. Dwa dni temu oddałem moją podopieczną w ręce anioła śmierci, który ją odprowadził i oddalił na zawsze. Dostałem dokładnie 41 godzin i 24 minuty na oddanie ostatecznych wersji raportu o zmarłej Aurorze. Zmarła dnia 28 kwietnia 1990 roku i przeżyła łącznie 84 lata i 2 miesiące. Zgon ogłoszono o godzinie 21.46. Dnia 30 kwietnia tego samego roku o godzinie 14.49 oddałem ostatecznie wszystko, teczkę składającą się 30740 stron (dokładnie opisany jej każdy dzień z życia). Mary- Anne przyjęła wszystko wkładając wszystko do odpowiedniej szuflady, wcześniej podpisując teczkę "Aurora Lucy Morgan"
- Za 4 godziny i 28 minut masz się zgłosić w szpitalu świętego Patryka w Irlandii. Odbędzie się tam poród pani Black, będzie miała córeczkę, nazwie ją Susann Larrisa. Zostajesz jej opiekunem, od dzisiaj.
Spojrzałem na zegarek... jest dopiero godzina 15.25, cały poród ma się zakończyć o godzinie 19.53, czyli muszę już być na porodówce o 18.46. W końcu cały poród odbierają anioły przez ręce położnych w szpitalu. Nad wszystkim musimy czuwać, czasami też musimy przybrać postać położonego lub położnej by poród odbył się zgodnie z naszymi planami.
- Jak mają na imię opiekunowie jej rodziców?- Pytam sięgając po nową teczkę.
- Jack i Maggie... Pamiętasz Maggi prawda? Jedna z twoich podopiecznych... Ta wiecznie uśmiechnięta i wesoła
- Nie wiecznie- dodaje cicho
O szczęściu mojej Maggi wiedzą wszyscy... jednak nikt prócz mnie nie wie o jej łzach. Pamiętam że przeżyła łącznie 28 lat, została zamordowana, ale wcześniej zgwałcona. Gdy przyszła do nieba, Bóg od razy przyznał ją do aniołów stróżów. Pamiętam ją wręcz doskonale.
O godzinie 18.46 pojawiłem się pod szpitalem świętego Patryka w Mullinger Chciałem od razu dojść do sali, o dziwo na korytarzu było dość osób i dużo aniołów... zdecydowanie za dużo. Chciałem się przecisnąć, jednak to było też nie możliwe. O równej 19 byłem już na sali numer 220. Było ciężko, ale cel uświęca środki. Przywitałem się z aniołem głównego lekarza i dokładnie obserwowałem jego każdy ruch. Przyznam się szczerze że po raz pierwszy aż tak bałem się o swoją podopieczną. Widać było po jego zachowaniu że sam tez jest jeszcze nie doświadczony. Poród zakończył się zgodnie z planem. Na brzuchu matki lekarz położył malutką istotę. Moją malutką Sue. Miała 58 centymetrów i około 3,5 kg. Na głowie miła charakterystyczne czarne włosy i te śliczne niebieskie oczy. Nie winne w których nie widać zmęczenia czy strachu. Patrzałem na jej każdy ruch, które jeszcze nie były takie pewne i rozwinięte. Podszedłem do niej i delikatnie złapałem za jej mała rączkę, maluch od razy przestał płakać i otworzyła słabo oczka. Na jej usta położyłem z bólem palec, przyszło mi to z trudem, ale jednak musiałem dla niej stać się niewidzialny, dal jej dobra. Każdy człowiek przez 5 minut swojego życia widzi swojego anioła stróża, jednak nie pamięta tego w późniejszym czasie. Dzieje się to dlatego że widzą nas do momentu, gdy nie kładziemy im palca na wargę. Każdy z ludzi ma nad wargą taką małą jak by lukę. To właśnie dzięki niej ludzie nas widzą, czasem większość po śmierci żałuję że ją ma .
Sala opustoszała, zostałem na niej tylko ja i opiekunowie jej rodziców. Czyli Jacki i.... Maggie
- Witaj Zayn, pamiętasz mnie może? - spojrzała na mnie przeczesując swoje niesforne kosmyki kręconych rudych włosów.
- Jak mógł bym zapomnieć o jednej z najpiękniejszych moich podopiecznych. Dalej nie umiem sobie wybaczyć że wybrałaś Jack'a jako partnera, a nie mnie - popatrzałem na splecione ich razem dłonie i obrączki na palcach.
-Znowu będziesz mi robić awanturę o to ? Och Zayn proszę przestań, to że będziemy się teraz widzieć codziennie, już nic nie znaczy. Wybrałam Jack'a z resztą między nami związek? Wiesz to nie będzie mieć większego sensu.
- Dla ciebie może to nic nie znaczy, ale dla mnie? Jesteś i będziesz najpiękniejsza na całym świecie
- Zayn! Przestań! Znajdziesz sobie lepszą istotę ode mnie! Zrozum to w końcu, JA CIEBIE NIE KOCHAM! Dla mnie byłeś nieważną istotą... kolegą.
Jej słowa bardzo mnie zraniły, poczułam jak by ktoś wbił mi nóż prosto w serce, albo jak by ktoś zabił mnie ponownie i ponownie przywrócił do życia i zabił mnie znowu. To zabolało mnie dosłownie. Nie zwracając uwagi na nic, czyli na Jack'a i Maggie postanowiłem pójść do małej Grace. Ponownie podałem małej mój mały palec, za który objęła go całą rączką. Było w niej coś co nie pozwoliło mi oderwać od niej wzroku. Ale jeszcze nie wiem sam dobrze, co to może być. Patrząc na nią serce biło mi znacznie szybciej. Taka godzinna istota już umie zrobić tyle...
CZYTASZ
Your Guardian Angel
FanfictionCzy zastanawiałaś się jak to jest spotkać swojego anioła stróża? Jak to jest gdy ty zakochasz się w nim? A co najgorsze... Jak on zakocha się w Tobie?