Szczupła szesnastolatka biegnąc ciemną uliczką, szybko obejrzała się za siebie. Zjawa nie zniknęła, nie byłą sennym koszmarem lub halucynacją, była rzeczywistym koszmarem który planował zrobić jej krzywdę. Duch bladej jasnowłosej kobiety o srebrzystych oczach widząc jej przerażenie wykrzywił wargi w upiornej parodii uśmiechu. Zjawa wyciągnęła rękę by złapać ją za długi warkocz i przewrócić na ziemie. Dziewczyna przyspieszyła ale robiąc to straciła równowagę i boleśnie wylądowała na wybrukowanej ulicy Wałowej. Jej oprawca kimkolwiek był, zniknął. Amaranta Nowak szybko wstała, otrzepała się z ulicznego kurzu i nerwowo się rozejrzała.
- Jakim cudem zniknęła ?! Przecież nie mogła się rozpłynąć !- krzyknęła dziewczyna do pustej zamglonej nocnej ulicy. Od tygodnia miała nieustające uczucie że ktoś ją obserwuje, ktoś kto nie ma dobrych zamiarów. Amaranta nie widząc innego sensownego wyjścia wróciła do domu i postanowiła zapomnieć o całym zajściu.
CZYTASZ
Klątwa złotego zegarka
FantasyHej ! nie mam najmniejszego pojęcia jak mi idzie pisanie, jeśli wam się podoba zostawcie gwiazdkę :) lub napiszcie w komentarzach co sądzicie.