Jeff - zakochany morderca

5.7K 227 198
                                    


Obudziłam się. Weszłam o łazienki i związałam włosy w wysoki kucyk wypuszczając pasemka włosów po dwóch stronach głowy. Delikatnie poprawiłam rzęsy tuszem starannie rozdzielając każdą z nich, pomalowałam powieki srebrzysto czarnym cieniem i pociągnęłam usta wiśniową pomadką. Nie maluję się by wyglądać ładnie, dodaję sobie tym pewności siebie. Ubrałam gładką, czarną pól sukienkę rajstopy w szaro czarne paski założyłam kozaki i wyruszyłam w stronę szkoły nie zamieniając słowa z mamą.

Nazywam się Loave, mam 13 lat i chodzę do 1 klasy gimnazjum. Jestem szatynką o bladej cerze i jaskrawo niebieskich oczach. Moje włosy sięgają mi do łokci i zawsze świetnie się układają. Raczej jestem typem samotniczki.


R.1

Usiadłam w ławce na sekundę przed dzwonkiem gdy do sali wkroczyła dziarskim krokiem moja „ulubiona" nauczycielka z angielskiego. Za nią do Sali weszło dwóch chłopaków.

-przywitajcie nowych uczniów.-powiedziała z udawanym entuzjazmem.

-To Liu.-wskazała na blondyna o oczach niebieskich jak niebo, wszystkie dziewczyny (prócz mnie) zaczęły robić maślane oczy a on uraczył je leniwym uśmiechem.

-A to Jeffrey.-wskazała na szatyna który nie okazywał żadnych emocji. Na głowę miał naciągnięty kaptur z którego wypływały niesforne czarne kosmyki włosów sięgających mu do ramion, miał też oczy o czarnych tęczówkach, które były doskonale widoczne na białej jak kreda twarzy, a czarne obwódki w około oczu tylko dodawały im głębi. Na ustach miał białą maskę, taką jak noszą lekarze podczas operacji. Przeszedł mnie dreszcz.

-Jeffrey, usiądź obok Loave...

Chłopak nie chętnie usiadł w mojej ławce nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem. Jeśli mam jakoś z nim wytrzymać do końca lekcji to chyba zwariuję, rozwaliłam ostrzałkę i zaczęłam się ciąć jej tępym ostrzem (oczywiście bez skutków) i wtedy ON rzucił mi ukradkiem spojrzenie, a ja starając się na niego nie patrzeć wciągnęłam powietrze do płuc. Po chwili jednak odwrócił wzrok, wypuściłam powietrze, ale najwyraźniej za wcześnie.

-To ostrze jest za tępe.-powiedział lodowato, a ja otwarłam usta chcąc coś powiedzieć jednak zamknęłam je równie szybko.-Mam kilka ostrzejszych...-przysięgłabym, że się uśmiechnął.

Zaczął po cichu rechotać a ja spojrzałam na i moje odbicie w oknie, potem przeniosłam wzrok na niego i ściągnęłam brwi. Nagle on napotkał mój wzrok i się uśmiechnął (warto dodać, że od tego jego uśmiechu zrobiło mi się nie dobrze), natychmiast odwróciłam się od okna i już więcej nawet na nie go nie spojrzałam. Coś w nim sprawia, że ilekroć choćby o nim pomyślę przechodzi mnie dreszcz. Gdy zadzwonił dzwonek od razu wyszłam z klasy starając się nie napotkać na NIEGO, jednak na próżno. Gdy wyszłam z klasy zobaczyłam, że kieruje się w stronę schowku, ciekawość wzięła górę i poszłam za nim nie bacząc na konsekwencje zaczęłam go śledzić. Gdy stanął zdjął kaptur spod którego wypadły potargane włosy i zaczął zdejmować maskę, jednak gdy zaczął zakładać ją z powrotem wiedziałam, że mnie zauważył.

-Rodzice cię nie nauczyli, że się nie podgląda Loave? –powiedział z ironią. Obrócił się a ja zastygłam.

-S...skąd wiedziałeś, że tu jestem?-spytałam choć wcale nie chciałam. W odpowiedzi rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie a po moich plecach spłynęły kropelki potu. Nagle zauważyłam coś w jego kieszeni, to COŚ było ostre i zrobione z metalu. „to ostrze jest za tępe." „mam kilka ostrzejszych". Zamarłam. Kiedy zobaczył na co się patrzę podbiegł do mnie, jedną ręką przygwoździł mnie do ściany. Chciałam zawołać o pomoc ale zasłonił mi usta.

Jeff - zakochany mordercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz