Wycieczka do lasu

344 12 1
                                    

Prosze FanFiction o Naruciaku
Pechowa wycieczka do lasu

Był to piękny letni poranek. Promienie słońca przebijały się przez zielone korony drzew. Słychać było tylko... muzykę włączoną na cały regulator przy starówce? Mieszkańcy tej okolicy natychmiast się zbulwersowali.
- Jak można puszczać taką okropną muzykę o 7:00 rano?! - krzyknęła zdenerwowana pani Piotrkowska, która była największą jędzą na tym osiedlu.
Okazało się, że muzyka dochodziła z domu Adama. Chłopak był zwykłym nastolatkiem, który uwielbiał tworzyć filmy na YouTube. Niedawno skończył 17 lat. Mierzył około 190 cm, więc trzeba przyznać, że był wysoki. Zielonooki brunet, z uczesaniem na bok, po krzyknięciu sąsiadki natychmiast otworzył okno i zaczął się tłumaczyć.
- Bardzo przepraszam, ale mam nowe głośniki, których dopiero się uczę używać i niechcący za bardzo je pogłośniłem - powiedział Adam, z lekkim lękiem w głosie.
- Phi! Żeby mi to było ostatni raz, smarku! - wrzasnęła z gniewem pani Piotrowska i szybkim ruchem zatrzasnęła swoje okno.
Nie wytrzymam z tą sąsiadką.. Przeszkadza jej dosłownie wszystko! Boję się nawet śpiewać pod prysznicem, bo wydaje mi się, że ta jędza mnie słyszy - pomyślał chłopak, zamykając okno.
Nagle zadzwonił telefon.
- Kto normalny dzwoni o 7:00 rano? - spytał ze zdziwieniem samego siebie Adam.
- Franek?! - oczy chłopaka wyszły na wierzch.
- Czego on chce akurat o tej godzinie?
Odebrał ze spokojem telefon. Ze słuchawki wydobył się krzyk.
- Adam! Weź otwórz drzwi, bo zimno tu jak w chłodni!
- Co? Gdzie? Gdzie ty jesteś?!
- Jestem pod twoim domem! Wpuść mnie, albo stracisz najlepszego kumpla! - powiedział, śmiejąc się, Franek.
No dobrze, dobrze.. - po tych słowach Adam się rozłączył.
Chłopak szedł na dół po swoich drewnianych schodach, gdy nagle ujrzał swoją siostrę, Dominikę.
- A gdzie ty idziesz tak wcześnie, hm? - zaczęła się dopytywać dziewczyna.
- Noo.. Kolega do mnie przed chwilą zadzwonił z prośbą o to, żebym mu otworzył drzwi, bo stoi pod naszym domem i marznie. Nie wiem co on tam robi, naprawdę. A co ty taka ciekawska? Ja się dziwię, dlaczego ty już nie śpisz? Zwykle wstajesz później.
- Umówiłam się - odpowiedziała i szybko odwróciła wzrok.
- Rozumiem. To ja już o nic więcej nie pytam. Tylko nie szalej tam - powiedział z uśmiechem Adam i kontynuował schodzenie po schodach.
Doszedł do swoich drzwi i je otworzył. Na zewnątrz nikogo nie było. Pewnie Franek był całkiem na zewnątrz.
Domofonu nie umie używać, czy jak? - pomyślał.
Chłopak szybko ubrał buty i zszedł klatką schodową na sam dół. Otworzył drzwi i ujrzał trząsącego się z zimna Franka.
Franek był strasznym zmarzluchem. Nawet gdy na dworze było 20 stopni, on musiał mieć ubraną kurtkę. Uwielbiał też jeść. Miał blond włosy z kontrolowanym nieładem oraz niebieskie oczy. Był niższy od Adama.
- Znowu zapomniałeś ubrać kurtki - powiedział, z nutką gniewu, Adam.
- No przepraszam, ale śpieszyłem się - wyjaśnił blondyn.
- Widać, ale o co chodzi? Dlaczego tak szybko do mnie przyszedłeś? - spytał.
- Adam! Geniuszu! Przecież się umówiliśmy, że pójdziemy do lasu!
Adam stał przez 10 sekund, jakby był z kamienia. Zupełnie zapomniał o tym spotkaniu, ale nie chciał wyjść na zapominalskiego. Musiał szybko coś wymyślić.
- No wiem! Ale miałeś być o 7:20 a nie o 7:10! - sztucznie się wytłumaczył.
- Bez różnicy. Masz może jakąś kurtkę? - spytał Franek, nie mając żadnych podejrzeń.
- Ehh, no mam. Wejdź na moment.
Franek uśmiechnął się i wszedł. Usiał na krześle w kuchni. Zaczął wyjadać jakieś ciasteczka z poprzedniego dnia. Wspominałam, że ten chłopak lubił jeść? No właśnie.
- Franek! Zostaw! To ciastka mojej siostry! - krzyknął Adam.
- A zresztą.. Jedz już je sobie. - odpuścił, podając Frankowi swoją starą zieloną kurtkę, której nie nosił już chyba dwa lata.
Adam spakował jeszcze szybko swoją kamerę i obaj wyszli. Okazało się, że siostra chłopaka wcale nie była z nikim umówiona. Gdy tylko jej brat z kolegą wyszli, ona zaczęła podążać za nimi. Chciała się dowiedzieć, co Adam robi z kolegami. Szła tuż za nimi klatką schodową, ale tak, aby brat jej nie zauważył. Adam poszedł do piwnicy, aby wyciągnąć swój rower, bo przecież nie będą szli taki kawał do lasu. Mieli do niego ok. 2km. Franek, jeszcze przed wejściem do Adama, zostawił swój rower przed jego klatką. Na szczęście nikt go nie ukradł przez ten krótki czas. Gdy obaj już byli na dworze, wsiedli na rowery i zaczęli jechać. Dominika, tak szybko jak tylko mogła, pobiegła do piwnicy, aby również wyciągnąć rower. Niestety, niechcący, wyciągając go, stłukła słoik z konfiturą, który stał na półce w piwnicy. Dziewczynka to zignorowała i czym prędzej wyszła z rowerem na dwór. Chłopcy byli już dosyć daleko, ale nadal w polu widzenia.
- Gdzie oni jadą? - spytała się samej siebie Dominika.
Tymczasem Franek z Adamem rozmawiali o tym, co mogliby ciekawego nagrać w lesie.
- Może jakiś krótki horror, gdzie się gubimy i...
- Niee.. - przerwał koledze Adam.
- Dlaczego? - spytał oburzony Franek.
- Przecież wiesz, że boję się horrorów.
- A, no tak. - zaśmiał się jego przyjaciel. - No ale robienie horrorów jest o wiele weselsze i śmieszniejsze niż ich oglądanie! A poza tym... Aaaałaa!!
W tym momencie Franek zahaczył o krawężnik i upadł prosto na beton, uderzając się mocno w nogę i dodatkowo spadł na niego jego własny rower.
Dominika zapatrzyła się w ten wypadek, całkowicie zapomniała o tym, że musi zahamować i Adam nie może jej zobaczyć. Niestety, już po paru sekundach znalazła się obok upadłego Franka. Nie wiedziała co zrobić.
- Adam szybko się zawrócił swoim rowerem. Był jednocześnie przestraszony, zdziwiony i wściekły.
- Ej!! Franek! Nic Ci nie jest? - spytał, krzycząc, Adam.
- Dominka! Co ty tutaj do cholery jasnej robisz?! - znów zapytał, jeszcze bardziej krzycząc.
Jego siostra zaczęła płakać. Nie lubiła, gdy brat na nią krzyczał. A Franek leżał z okropnym bólem nogi.
- Franek! Odpowiesz mi w końcu, czy tylko udajesz, że coś Ci jest?! - po raz kolejny spytał Adam. Miał już bardzo podniesione ciśnienie.

Pechowa wycieczka do lasuWhere stories live. Discover now