Wchodzę wolnym krokiem do szkoły i wszystkie spojrzenia jak zawsze są skierowane w moją stronę. Patrzę na każdego z osobna szukając tej jednej, konkretnej osoby. Nie patrzą na mnie dlatego, że jestem popularna, nie jestem nawet lubiana. Jestem workiem treningowym dla elity, bo w sumie niech się dzieci pobawią.
Mia dostrzegam na samym końcu korytarza pod salą gimnastyczną, znów stoją koło niej, dokuczając jej i zarazem czekając na moje przyjście. Powoli idę w ich kierunku, ale przyśpieszam kroku dopiero kiedy widzę wśród nich Jude'a.Tylko nie on. Wszyscy tylko nie on.
Stoję zaraz za ich plecami i już mam zamiar odepchnąć jednego z chłopaków, ale Jude mnie uprzedza i staje tuż przede mną.
- Oh kogo ja widzę. - zaczyna swoją nic nie wartą rozmowę. - Ale w sumie to jakaś szmata czyli nic nie widzę.
- Już się dowartościowałeś? - pytam znudzona i odpycham go na bok.
Na wprost mnie widzę rozpłakaną szatynkę, a oni wszyscy mają uśmiechy wypisane na twarzach.
Mój słaby punkt - Mia.
Jedyna osoba, która została przy mnie, jedyna osoba dla której jestem wszystkim co jej zostało.
- Rozumiem że obrabianie sobie nawzajem dup wam nie wystarczyło dzisiaj? Może Jude Was oświeci kto go wczoraj odwiedził? - warczę zdenerwowana i wyciągam szatynkę z kółka wzajemnej adoracji.
- Co masz teraz? - pytam jej cicho, chociaż bardzo dobrze wiem.
- Angielski. - mówi prawie szeptem, a ja jestem zła na siebie, że tak późno wstałam.
- Ja mam biologię. Idę z tobą, mam po drodze. - mówię z nutką entuzjazmu i razem idziemy w stronę wschodniego skrzydła szkoły.
Przez te kilka minut udaje mi się odrobinę rozweselić dziewczynę, ale muszę z tym coś zrobić. Raz na zawsze. Mia skręca pod klasę językową, a mi do przejścia zostało mi już tylko kilka metrów. Zwalniam kroku i mijam trzecioklasistów. Wyłapuje wzrok jednej z osób ze sporej grupy i widzę skinięcie głowy.Znak. Zabawa się dopiero zaczyna.
CZYTASZ
How to be a heartbreaker
FanfictionPamiętaj kochana, żeby złamać mu serce musisz poznać kilka zasad.